niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdzial 8


Z perspektywy Michaliny
Kolejny dzien, kolejny bezadziejny poranek. Nie moglam spac po rozmowie z Angie. Zaprzyjaznilysmy sie. To dobrze... mam przynajmniej taka nadzieje. W Irlandii wszyscy mnie wystawili. Nie chce tego powtozyc. No super... poprostu gienialnie. Zapomnialam wejsc na facebook'a, zeby pogadac z Harry'm i jeszcze nie mam podwuzki. Czeka mnie autobus.. Wiedzialam, ze jestem bezdadziejna, ale zeby az tak? No dobra Michalina.. trzeba wstawac i biec na autobus co bedzie naprawde trudne w moim stanie...  Otwozylam leniwie powieki i spojzalam na zegarek, 7:54. Swietnie!!! Kolejny dzien do dupy. Dlaczego akurat ja mam takiego pecha. Szkola jest na 9, ale autobusem dojade tam przynajmniej w 40 minut. Nie ma szans zebym byla na czas...Wybieglam z lozka ale na moje nieszczescie ustalam na chora noge... Cholerny gips!!! Bede go miala zdejmowanego dopiero za 2 tygodnie. Koszmar.. .
No wiec kiedy konczylam poranna toalete wylecialam z domu jak torpeda. Nie jadlam nawet sniadania… Wiem, ze nie powinnam, ale musialam. Wsiadlam do autobusu, 8:40. Akurat bede na 9 przed szkola. Powinno byc dobrze. Pierwsza mam matme. Nauczycielka naszczescie mnie lubi.. Oooo juz piatek! No to nareszcie se odpoczne po dopiero pierwszym tygodniu… Duzo, nawet bardzo duzo sie pozmnienialo przez tylko ten, jedyny tydzien.
Z perspektywt Liam’a
-Gabby, choc juz! Chcesz sie spuznic juz pierwszego dnia?!-krzyknolem z dolu poganiajac swoja kuzynke.
-Nie krzycz na mnie!- krzyknela schodzac ze schodow.
-Przepraszam, poprostu nie chce ie puznic.- powiedzialem juz spokojnie kiedy stala przedemna.
-Wiesz dobrze, ze nie chcialam tu przyjezdzac…- powiedziala zaplatajac rece na wysokosci klatki piersiowej I robiac na twarzy lekki grymas niezadowolenia.
-Tak, wiem, ale wiesz po co tu jestes.. pamietaj prosze. Twoi rodzice I ja chcemy ci tylko pomoc. Ale jezeli ty nie bedziesz chciala tej pomocy to nic z tego nie wyjdzie.
-Przepraszam.- powiedziala dziewczyna i przytulila sie do mnie.
-No to co? Idziemy?- zapytalem juz usmiechniety.
-Okej.- odpowiedziala rownie wesola dziewczyna i nareszcie przekroczylismy prog glownych drzwi.
************************
Gabby- siedemnastolatka, kuzynka Liam’a. Buntowniczka, nie ma zaciekawej przeszlosci. NIe slucha zespollu jej kuzyna (ONE DIRECTION) Gustuje bardziej w metalu.
************************
Kiedy bylismy juz przed szkola zobaczylem Michaline wysiadajace z autobusu. Postanowilem jej pomoc bo wiedziem, ze z jej noga nie jest to latwe.
-Pozekaj tutaj na mnie. Zaraz przyjde.- powiedzialem szybko do kuzynki I pobieglem pomoc przyjaciolce.
-Hej, daj plecak. Pomoge ci.- powiedzialem do dziewczyny I wziolem od niej jej “bagaz”.
-Dzieki Liam. Juz myslalam, ze sie do szkoly spoznie.- powiedziala jeszcze lekko zaspana. Doszlismy do mojej kuzynki i ruszylismy dalej.
-Liam, to kolejna twoja dziewczyna?- zapytala mnie Gabby. Powiedziala to obojetnie. Nie przejmowala sie, ze Michalina idzie tuz obok. Moja przyjaciolka zatrzymala sie troche zaszokowana tym pytaniem.
-Nie, jestesmy tylko przyjaciolmi, a olejnym razem nie pytaj o takie rzeczy.- powiedzialem szybkodo dziewczyny.
-No okej.. nie goraczkuj sie.- odpowiedziala z chytrym usmieszkiem I ruzyla dalej przed siebie.
-Przepraszam cie za nia. Ona taka juz poprostu jest…- powiedzilem do MIchaliny troszeczke krempowany.
-Po co ona tutaj wlasciwie jest? I jak ma w ogole na imie?- powiedziala troche poddenerwowana.
-A wiec…- nie zdazylem nic powiedziec bo uslyszelismy dzwonek za drzwiami szkoly.- Opowiem na lunch’u.- powiedzialem szybko i ruszylem w strone szkoly. Przytrzymalem dla dziewczyny dzwi, oddalem jej plecak i sam poszedlam do swojej klasy.
Nareszcie mamy lunch. Troche odpoczynku. Ciekawe jak narazie pordzila sobie moja kuzynka.
-Gdzie reszta?- zapytalem Niall’a.
-Wiesz, ze nawet nie wiem? Harry poszedl do lazienki, Zayn ma dzisiaj dodatkowe zajecia muzyczne z Angie podcza lunch’u, a Louis’a i Michaliny nie widzialem od rana.
-Liam, musimy pogadac!- powiedziala dosc glosno Michalina. Wygladala na triche wkurzona.
-Co sie stalo?- zapytalem zdziwiony.
-Co dzisiaj na obiad?-zapytala dumnie Gabby dosiadajac sie do naszzego stolika. Michalina nagle wstala i odeszla.
-Niall poznaj prosze Gabby, Gabby to jest Niall. Ona jest moja kuzynka. To wy se porozmawiajcie, a ja zaraz wracam.- powiedzialem szybko i poszedlem za swoja przyjaciolka.
-Michalina zaczekaj. Co sie stalo?- zapytalem, kiedy dogonilem dziewczyne na holu.
-Nie co, a raczej kto.- powiedziala poddenerwowana.
-Gabby…- powiedzialem sobie pod nosem, ale ona to uslyszala.
-Tak, nie mylisz sie. Przez nia dostalam prawie nagane na chemii, rozumiesz?! NAGANE. A na dodatek ten nauczyciel mnie nienawidzi.
-Jak to TY NAGANE?- zapytalem naprawde bardzo zaskoczony.
-Tak, prawie mnie do dyrektora wyslal, a wszysko przez twoja kuzyneczke. Przepraszam Liam, nie chce nikogo obrazac i probuje ja jakos poznac, byc mila, ale watpie, aby ona tego chciala.- powiedziala juz spokojniej.
- Wiem, ze ona ma naprawde ciezki character, ale trzeba jej dac wiecej czasu. To dopiero jej perwszy dzien…- powiedzialem usprawiedliwiajac moja kuzynke. Tak naprawde nie wiem po co to robilem, ale uznalem, ze tak bedzie lepiej.
-Nie mowie, ze nie dam jej szansy, ale jezeli ona ma zamiar wyzucic mnie z tej szkoly to ja dziekuje. Porsze, porozmawiaj z nia… No to co, wracamy? Bo ja jestem bardzo glodna, musze cos zjesc.- oznajmila i ruszyla do pokoju lunch’owego.

3 komentarze: