środa, 3 kwietnia 2013

Rozdzial 4


Z perspektywy Angie
-A wiec juz wiem na jakich instrumentach bedziecie grali.- zaczol nauczyciel muzyki.- Zayn, ty bedziesz gral na gitarze. Jezeli bedziesz potrzebowal wiecej lekcji Niall ci pomoze, co do ciebie Angie, ty bedziesz grala na pianinie. Najprawdopodobniej bedzie pomagala ci Michalina.
-Ale jak to na pianinie? Ja nie dam rady.- powiedzialam zrezygnowana.
-Napewno dasz. Wiem na ile zdolasz i wiem, ze potrafisz.- odpowiedzial meszczyzna.
-A dlaczego mamy na roznych instrumentach? Inne pary maja te same.- w koncu odezwal sie Zayn.
-Poniewaz oni juz graja na instrumentach i maga ich nauczyc. Chcialem, zeby bylo wieksze urozmaicenie w instrumentach. Pomoge wam nauczyc sie gry na nich, ale poza szkola pewnie bedziecie potrzebowali pomocy. Porozmawiam z Niall'em i Michalina. Oni napewno wam pomoga. Teraz prosze zacznijcie swoja prace.- odpowiedzial i usiadl d biurka. Ja z Zayn'em usiedlismy na koncu klasy.
-A wiec jakie masz propozycje piosenek?- zapytal mulat.
-Nie wiem... ty powiedz pierwszy.- odpowiedzialam.
-Hmmm.. jezeli masz grac na pianinie... chyba latwy wybur to bedzie Moments. Co ty na to?
-Okej... bardzo lubie ta piosenke, to moze nie bedzie tak ciezko. - odpowiedzialam z usmiechem.-A co myslisz o wspolnej piosence?- zapytalam.
-Najpierw chce uslyszec jaka ty wybirasz piosenke...- odpowiedzial z cwaniackim usmieszkiem.
-Eeee...na gitare, tak?- zapytala tylko dlatego, zeby miec wiecej czasu na zastanowienie nad piosenka.
-Ehe...
-A wiec...-nie wiedzialam co powiedziec wiec spuscilam glowe w dol.
-Ej.. Angie, co jest?- zapytal chlopak.
-No bo ja nie wiem... trudno mi znalezc piosenke, zebym mogla ja zaspiewac tak, aby to jakkolwiek brzmialo.
-Przeciez masz siwetny glos... Kazda piosenka wyjdzie ci rewelacyjnie.
-No nie wiem... nie chce zebys przy mnie zle wypadl. Bo przeciez ty jestes w zespole i w ogole a ja nawet nie mam talentu.
-Nie mow tak. Masz talent. Wielki. A mna sie nie przejmuj. Uwierz mi, naprawde ciesze sie, ze jestem w parze wlasnie z TOBA.- podkreslil ostatnie slowo.
-Naprawde?- spytalam z niedowierzaniem. Zayn Malik cieszy sie, e jest w parze ze mna?!
-Tak. Po co mialbym cie oklamywac. a wiec nad jaka piosenka myslalas?
-Moze... znas Little Mix?- zapytalam niesmialo.
-Jasne...- odpowiedzial z usmiechem.
-To moze DNA? Sadze, ze to mogloby wyjsc.
-Hmmm...- Zayn udawal zastanowionego.
-Wiedzialam, ze to nie dobry pomysl..- powiedzialam i spuscilam glowe w dol.
-Ej.. no co ty! To swietny pomysl. Juz wiem co zrobimy.... To bedzie dla ciebie niespodzianka.- powiedzial z chytrym usmieszkiem.
-Zayn... co ty kombinujesz?- zapytalam troche poddenerwowana.
-Nie boj sie. Niedlugo zobaczysz. A cjak myslisz... Co na wspolna piosenke?
-Eehh... jeszcze ta wspolna piosenka... musze z toba spiewac? Nie odvierz tego w zly sposob. Ja poprostu nie chce zebys przy mnie stracil sluch.- powiedzialam i poraz kolejny sposcilam glowe w dol. Po chwili poczylam, ze Zayn polozyl swoje dlonie na moich. Podnioslam glowe i spijrzalam na niego.
-Zapomnij, ze jestem jakas gwiazda. Jestem normalnym chlopakiem, narmalny, uczniem, a ty masz przepiekny glos. Odbierz to w ten sposob. Jezeli naprawde sadzisz, ze nie dasz rady pomoge ci jak najbardziej bede mogl. Zgoda?- kiedy skonczyl lekko sie do mnie usmiechnol.
-Zgoda.- powiedoalam juz z pozytywniejszym nastawieniem.
-Ja myslalem nad C'mon, C'mon... Wiem, ze ja to juz znam i to bardo dobrze, ale to nawet i lepiej. Piosenka energiczna i bedziemy mieli duza zabawy. Ok?
-Eee.. fajnie. A wiec mamy juz piosenki. DNA, C'mon C'mon i Moments. - powiedzialam.
-Wiesz co.. mam pewna propozycje. Moze w szkole bedziemy tylko przerabiali z nauczycielem gre na instrumentach, a proby ze spiewanie, bedziemy mieli u mnie? Chyba to byloby najlepsze rozwiazanie na jaknajlepsza nauke. Jezeli chcesz, oczywiscie...- powiedzial mulat i ja sie usmiechnelam.
-Sadze, ze to swietny pomysl. Choc... powiedzmy to nauczycielowi i zacznijmy gre. Powiedzmy mu jakie chcemy piosenki, a on nam przygotuje uty. Nie mamy chwili do stracenia. Wstalam od stolika, zlapalam Zayn'a za nadgarstek i poszlismy w strone meszczyzny siedzacego przy biurku.
Z prespetywy Michaliny 
-No to dal nam numerek sali....- powiedzialam wchodzac do klasy z fortepianem.
-Tia... A wiec co pierwsze cwiczymy?- zapytal Harry.
-No nie wiem... Mysle, ze najpierw mozemy pocwiczyc granie na pianinie. Moze najpierw zaczniemy od czegos prostego. Ja bede grala i ty bedziesz spiewal Ont Thing. To pewnie szybko skonczymy, a w tedy zaczniemy toja nauke.- powiedzialam z usmiechem.
-Jasne.- powiedzial krutko. Ja poszlam i usiadlam obok instrumentu, a chlopak stanol niedaleko mnie.
-No to zaczynamy?- zapytalam.
-Chwila... a ty nie potrzebujesz nut zeby grac?- zapytal zdiwiony loczek.
-Wyuczylam sie juz na pamiec.- odpowiedzialam wystawiajac mu jezyk.
-No to milo, ze lubisz nasze piosenki.- powiedzial i ukazal swoje przepiekne doleczki w usmiechu. Zaczelismy. Ja gralam tak jak zwykle, ale jego spiewem juz za pierwszym razem wyszlo nam rewelacyjnie.
-A wiec mozemy przejsc juz do twojej nauki. To mamy opanowane.- powiedzialam kiedy skonczylismy. Chlopak bez slowa usiadl obok mnie.- A wiec dla ciebie Stay..hmmm... a wec to beda takie akordy.- wzielam kartke z piecia linia i olowek. Szybko napisalam cala piosenke w wiekszosci w akordach. Nie bedzie musial grac glownej melodii, bo ja bede spiewala.
- A wiec tak powinienes trzymac reke.- pokacalap na klawiaturze pianina. Harry powturzyl po mnie. Wyszlo mu to calkiem dobrze.- A kiedy grasz musisz miec rozluznione palce. O tak..- powiedzialam i zagralam poczatek jakiejs melodyjki.-Ok?- zapytalam patrzac na chlopaka.
-Eee...- zajaknol.
-Heheh.. spokojnie, damy rade.- zlapalam jego reke i delikatnie unioslam do gory, a potem spowrotem postawilam na dol.- Wlasnie tak unosi ie reke, kiedy konczysz dziwiek. Teraz sprobuj sam.- Zrobil tak jak mu mowilam i udalo sie. Usmiechnielismy sie do siebie i kontynuowalismy. - Yeraz sproboj zagrac ten akord.- pokazalam na zaszyt z pieciolinia z wyrysowanymi przezemnie nutami. Chlopak naszczescie znal nuty bo w jego zawodzie to konieczne. Nie mial tez problemu z klawiszami. Zagral, ale mial za sztywne palce.- Troche delikatniej. Jeszcze raz.- powiedzialam,a on ponowil probe. Tak cwiczylismy przez najblizsze 40 minut. Harry umial juz dobrze trzymac reke. Niestety nie opanowal jeszcze piosenki.
-Jak na pierwsza lekcje wyszlo calkiem niezle.- powiedzialam wstajac od fortepianu, poniewaz zadzwonil juz dzwonek.
-Serio? Ja sie nie nadaje do tego instrumentu...- powiedzial zielonooki.
-Nie przesadzaj. To dopiero pierwsze 40 minut. Jeszcze dzisiaj przyjdziesz do mnie na probe?- zapytalam, poniewaz mielismy na poczatku takie plany.
-Tak. Czy na 16 pasuje?- zapytal.
-Jasne, do zobaczenia.- odpowiedzialam i pokierowalam sie w strone domu. Po drodze zaczepil mnie nasz nauczyciel od muzyki.
-Michalina, czy masz chwilke?- zapytal meszczyzna.
-Oczywiscie, czy cos sie stalo?- zapytalam.
-Bo mam taka sprawe... wybralem dla Angie pianino. Czy moglabyc troche pomoc jej po szkole?
-Jasne. Porozmawiam z nia o tym jutro. Do widzenia.- odpowiedzialam i spowrotem kierowalam sie do domu. Juz naszczescie nie padalo. Niebo bylo bezchmurne. Do domu na piechote doszlam dopiero po godinie. Musialam troche pooddychac swiezym powierzem, a po deszczu to jest moj ulubiony zapach. Nie bylam glodna wiec postanowilam poczekac do przyjsacia Harr'ego i w rwdy zamowie pizze. Weszlam do domu, wzielam szybki prysznic, przebralam sie w swierze ubranie i ogarnelam troche swoj pokoj. Po chwili uslyszalam dzwonek do drzwi. Zeszlam po schodach na dol i otworzylam drzwi wejsciowe.
-Przepraszam, ale nie bedziesz miala nic przeciwko jek bede z kotem?Musialem isc z nim do weterynarza, a nie chcialem sie spoznic.- powiedzial Harry kiedy wpuscilam go do domu.
-Jasne, ze nie! Kocham koty! Wchodz szybko na gore, o David jest uczulony na siersc i bedzie strasznie kichac. Kiedy przyjdzie bedzie zabawnie.- powiedzialam i zlapalam chlopaka za reke. Weszlismy na gore po scodach i eszlismy do mojego pokoju.
-Czy moge wyjac kota, zeby troche sobie pochodzil?- zapytal Harold.
-Jasne. Niech chodzi gdzie chce.- powiedzialam z usmiechem. Chlopak wypuscil zwierzaka. Byl taki slodki.
-Jaki on slodki. Zawsze chcialam miec kota, ale nie moglam, bo David ma uczulenie. Strasznie kicha. Ale i tak zawsze jak widzialam jakiegos bezdomnego kotka bralam go do siebie. Niestety David zawsze wszystko "wydal" woim kichaniem.- powiedzialam.
-Szkoda... a wiec ktora piosenka, Kiss you czy What Maes You Beautiful ?
-No nie wiem... sprobojmu moze zaspiewac je obie i wtedy sie przekonamy.- powiedzialam, podeszlam do laptopa i wlaczylam muzyke. Pierwsze zaspiewalismy What Maes You Beautiful. Dobrze nam poszlo. Kiedy byla solowka Harrego postanowilam byc cicho. Uznalam, ze bedie zabawnie. Chlopak spojrzal sie na mnie, przyblizyl nasze twarze i... potem zaczelismy spiewac oboje. Solowka Harrego sie skonczyla.
-No i jak sadzisz?- zapytal chlopak.
-Moze sproojmy jeszcze Kiss You.- powiedzialam i puscilam muzyke.  Teraz mielismy duzo zabawy. Nie wiem dlaczego, ale kocham wyglupiac sie przy tej piosence. Harry rowniez nie mogl sie pohamowac. Kiedy sknczylismy juz wiemy jaka wybieramy piosenke.
-Kiss You.- powiedzielismy wspolnie i zaczelismy sie smiac.
-No dobra, wiec mamy wybrana piosenke. Teraz prosze wytlumacz mi o co chodzilo z tym mdleniem bo ja nic nie ogarniam.- Harold usiadl na moim lozku i poklepal mijsce obok siebie. Ja niechetnie usiadlam i zaczelam mowic.
-To zaczelo sie 5 lat temu, kiedy dowiedzialam sie, ze moja mama ma raka mozgu. Mialam w tedy 12 lat. Byl to w tedy, kiedy wielki szok dlaa czlej rodziny. Przeciez bylam jeszcze malym dzieckiem. Cale zycie przede mna. Nie moglam jej stracic. Z czasem jej stan sie pogarszal. Moj rowniez. Tata zapomnial o tym, ze ma mnie i David'a. Caly czas byl przy niej. Bylismy skazani nia siebie. David szybku musial spowazniec i mi pomoc. Mialam coraz wieksze zaleglosci w szkole i ogolnie zamykalam sie w sobie.Kiedy mama zmarla, taka popadl w depresje. Nic do niego nie docieralo. Ja nie chcialam nic jesc. Na caly dzien wystarczal mi jeden jogurt. Po pewnym czasie mialam dosc bolo i zaczelam sie ciac. Dlatego czesto mdlalam. Mialam mniej krwi i nic nie jadlam.Lekarze mowili, ze codem przezylam. Po 14 miesiacach smierci naszej matki do naszego domu przyszla policja. Powiedzieli nam, ze nasz ojciec popelnil samobojstwo. Wtedy mialam wrazenie, ze to juz koniec. Mialam ochote sie zabic, ale tego nie zrobilam. Wiedzialam, ze nie moge zranic jeszcze brata. Kiedy mialam 13 lat poszlismy do domu dziecka. Kiedy David mial 18 urodziny "zaadoptowal" mnie. No i tak teraz mieszkamy w Londynie. Wczesniej mieszkalismy w Irlandii, ale tam bylo ciezko z praca. Dlatego nie bylo dzisiaj David'a w szkole. Byl na spotkaniu o prace. Ustalilismy, ze najwyzej on pojdzie do pracy, a ja skoncze studia. W tedy bedzie nam obu latwiej. Na razie jest ciezko, a ja nie chce wracac do domu dziecka.- powiedzialam cala histrie i sposcilam glowe w dol. Pojedyncza lza splynela po moim policzku. Harry nie wiedzial co powiedziec i poprostu... poprostu mnie przytulil. Szczerze mnie przytulil. A ja rozplakalam sie jak male dziecko.
-Nie martw sie. Wszystko bedzie dobrze...- pocieszal mnie Harry.
-A jezeli nie bedzie?- zapytalam wycierajac zaplakane oczy.
-...Mam pomysl! David umie grac na perkusji wiec...
-Wiec co?- zapytalam zdziwiona.
-Bedzie gral w naszym zespole. Nie bedziecie musieli martwic sie o pieniadze.- powiedzial chlopak z usmiechem.
-To mile z twojej strony Harry, ale nie sadze zeby to byl dobry pomysl. A jezeli on sie nie sprawdzi?
-Co ty gadasz... napewno bedzie swietnie. Jezeli ty masz taki talent to on musi miec to tez w genach.- poczulam, ze sie rumienie i znowu spuscilam glowe w dol.
-No to co? Gdzie teraz idziemy?- zapytal z usmiechem.
-To ty chcesz gdziesz jeszcze ze mna isc?- zapytalam zdziwina.
-Jasne. Mozemy isc do kina, albo na lody. Chyba, ze mozemy na deske. Pomoge ci troche sie podszkolic.- zaproponowal.
-No dobra. Nastepnym razem bede jezdzila, a nie mdlala.- znowu sie zasmialismy.
 -To chodz. Zaniesmiemy kota do domu i przy okazji wezme doske.- wstalismy z mojego lozka. Ja wzielam deske i ruszylismy w strone dom Harrego, a raczej domu chlopakow. Mieszkali razem, w piatke. Ciekawe czy on da rade mnie nauczyc jesdzic na desce. Nikomu to sie jeszcze nie udalo...

I jak sie podoba? Staralam sie napisac dlugi. Nie wiem.. jakos taki nudny chyba. Prosze o wasze opinie w komentarzam. Powtarzam, wasze komentarze daja mi wieksza satyswakcje z pisania tego blloga :)

2 komentarze:

  1. Ja będę gorszą uczennicą niż Harry :)
    A tak ogółem to świetnie, strasznie mi się podobał ten rozdział :P

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne, pisz szybko nowy rozdział.! ;DD
    U mnie nowy, jak chcesz to wpadnij. ;)

    OdpowiedzUsuń