Z pespektywy Michliny
Nastepnego dnia ciezko bylo mi wstac z lozka. Nigdy nie
mialam nogi w gipise wiecc to dla mnie nowosc. Kiedy juz skonczylam poranna
toalete zeszlam na dol o kulach.
-Jak sie czujesz?- zapytal mnie David kiedy usiadlam przy
kuchannym stole.
-Bywalo lepiej.. Zawieziesz mnie dzisiaj do szkoly, prawda?
-Jesne, ale jutro nie. Jutro mam kolejne spotkanie. Moge
zalatwoc, zeby chlopacy cie zawiezli.- powiedzial podajac mi sniadanie.
-Ugh.. nie, dzieki. Sama sobie poradze. Najwyzej sama zapytam.-
odpowiezialam biorac pierszy gryz kanapki.
-To zjedz szybo i wychodzimy, bo sie spuznimy.- powiedzial
chlopak I wyszedl z kuchni to salonu. Ja szybko dokonczylam jesc I zalozylam
buta na zdrowa noge. David pomogl mi wyjsc z domu i wsiasc do samochodu. Po 15
minuach bylismy pod szkola. Po raz kolejny David pomogl mi wysiasc i dojsc do
szkoly. Niestety zadzwonil dzwonek I pobiegl na gore do swojej klasy, a mnie
zosawil na srodku korytaza. Dzisiaj pierwsza mamy fizyke… no piekne zaczniecie
piatku…
-Michalina? - uslyszalam znajomy glos za plecami. Odwrucialm
sie i ujzalam zblizajacego sie Chris’a.
-Co ci sie stalo w noge?- zapytal zdziwiony kiedy byl juz
wystarczajaco blisko.
-Yyy.. dluga historia…- odpowiedzialam. Nie chcialam mowic
mu, ze bylam z Harrym na desce. Jeszcze by go jakos obwinil czy cos , a ja
wolalam omijac takie sytuacje.
-Poczekaj, pomoge ci.- powiedzial chlopak. Nie zdazylam nic
powiedziec, poniewaz wziol moj plecak, kule I mnie. Tak.. przelozyl mnie przez
ramie I dumnie szedl przez korytaz.
-Pusc mnie.- powiedzialam grzecznie, ale on nic sobie z tego
nie robil. Zaczynalam sie wkurzac. Bylo zabawnie, ale nie mialam dzisiaj
humoru.- Powiedzialam pusc mnie.- podwyzszylam troche swoj ton glosu, ale bylo
to samo.-Powiedzialam pusc mnie!- teraz juz krzyknelam mu do ucha.
-I tak jestesmy juz przed klasa. - powiedzial i nareszcze
odstawil mnie na ziemie.
-Po co ja niosles?- zapytl zdziwiony Liam.
-No bo potrzebowala pomocy.- uznal Chris.
-Co ci sie stalo w noge?- zapytali w tym samym czasie Chris,
Liam i Angie.
-Nic takiego, a tobie Chris radze dzisiaj ze mna nie
zaczynac…- powiedzialam wsciekla. Przyjaciele dziwnie sie na mnie spojrzeli.-
Przepraszam was.. mam poprostu zly dzien, a tym pomaganiem mi mi nie pomogles
Chris.- powiedzialam biorac gleboki wdech i juz spokojnie.
-Przepraszam, chcialem dobrze. - odpowiedzial chlopak.
-Tak, wiem, ale nie dzisiaj.- odpowiedzialam i weszlismy do klasy.
Lekcje minely dosyc szybko. Teraz mamy lunch.
-David mozesz przyniesc mi moj lunch?- zapytalam brata
siadajac przy calym ONE DIRECTION.
-Jasne. Zaraz bede.- oznajmil i ustal w kolejce za innymi
uczniami.
- Michalina co ci jest? - zapytam zdziwiony Horan.- Ty nigdy
nie mialas niczego w gipsie poza tym jak kiedys przyszedlam na urodziny twojeg
brata…- dokonczyl I odrazu usmiech pojawil sie na naszych twarzach.
-Ty to jeszcze pamietasz?- zapytalam zdziwiona nadal sie
usmiechajac.
-No jasne… Najlepsze czasy…
-Dobra, o co wam chodzi?- zapytal Malik.
-Jak David mial 10 urodziny zaprosil kilka kolegow. Jednym z
nich byl Horan. No I ja bylam jedyna
dziewczyna… Wymyslili ze pobawia sie w lekarza i potrzebowali chorego.
Oczywiscie wybrali mnie bo bylam ta najslabsza. Horan i moj braciszek
zaciagneli mnie do salonu. Oczywiscie ja sie nie dawalam, ale bylam slaba. Chcieli
zrobic mi gips. Pozaklejali mi cale rece, nogi i brzuch, a na koniec wlosy… Wygladalam jak posag i nie moglam sie ruszyc.
Kiedy rodzicie wrocili do domu wszyscy uciekli oprucz Niall’a. On byl
najwolniejszy. Na sam koniec oni sprzatali caly balagan…
-Tia, a potem mialem kare od rodzisow, ale I tak bylo
warto.- odpowiedzial dumny blondyn.
-Tak, a ja musialam miec polowe wlosow scietych. A mialam
dlugie az do “pupy”.- odpowiedzialam.
-A wiec masz poprawiony humorek. Teraz powiec nam co ci sie
stalo w noge.- powiedzial Louis.
-To nie jest wazne.- odpowiedzialam spuszczajac glowe.
-Jest.- powiedzial krytko Chris kiedy sie dosiadl.
-No przewrocilam sie i tyle.- powiedzialam. Zerknelam na
Harego. Mial glowe spuszzona w dol.
-Hazza, a tobie co?- zapytala zdziwiona Angie.
-Co? Ktos cos mowil?- zapytal podnoszac glowe do gory.
-A ciebie nie obchodzi co sie stalo z noga Michaliny?-
zapytal Chris. Harry spojzal na mnie z zalem i bolem w oczach.
-Zamyslilem sie.- powiedzial I znowu spuscil glowe w dol.
-Dobra, z nim dzisiaj nie bedzie gadki. Jak on tak ma teraz
to nie dobrze. Caly dzien tak bedzie. –uprzedzila nas Zany.
-Prosze.- powiedzial David i dosiadl sie do naszej paczki.
-Harold, ok?- zapytal zdziwiony brat.
-Tak.- odpowiedzial lokowany.
Zjedlismy posilek I nastala niezraczna cisza.
-Ja ide do toalety.- powiedzialam i wstalam od stolu.
Wyszlam z Sali do lunch i usiadlam na holu. Dlaczego Harry ma taki humor? To
przeze mnie? Nie wiem co o tym myslec .
-Przepraszam.- uslyszalam znajom glos.
-Nie masz za co. Dlaczego masz dzisiaj taki humor?-
zapytalam chlopaka.
-Michalina, przepraszam. To moja wina. Nigdy nie mialas nic
zlamanego przez cale zycie, a teraz.. ugh, jestem do bani.- odpowiedzial i
usiadl obok mnie.
-Harry, przetan nawet tak myslec. Kiedys musial byc ten
pierwszy raz I wiesz co.. ciesze sie, ze to wlasnie przez ciebie.
-Naprawde, dlaczeog?- zapytal zdziwiony.
-No bo lepiej zeby przez najlepszego pryjaciela niz przez
kogos nieznajomego albo samego siebie.- odpowiedzialam z usmiechem.
-Bardzo sie z tego ciesze. Juz wiem jak ci to wynagrodze. To
bedzie niespodzianka- powiedzial, wstal i wrocil do sali. Zadzwonil dzwonek.
Dzisiaj mam plastyke i muzyke. Moje dwa ulubione przedmioty. Wstalam I zobaczylam
przyjaciol wychodzacych z pomieszczenia. Zayn podszedl do mnie i wziol moj
plecak.
-Idziemy na plastyke.- powiedzial uradowany i ruszyl przed
siebie. Po chwili go dogonilam i stalismy orzed klasa. Poczekalismy chwile az
przyszla nauczycielka I weszlismy do srodka.
-Dzisiaj macie dzien wolny. Jak chciecie mozecie malowac.
Jak nie to nie. Tylko bez krzykow.- powiedziala kobietta I usiadla przy biurku.
-Kocham takie dni. –powiedzial mulat.
-A ty co taki radosny?- zapytalam zdziwiona.
-Michalina bo… jestesmy przyjaciolmi, co nie?- zapytal.
-No raczej.. chlopcze do czego zmierzasz?- zapytalam ze
smiechem.
-Chodzi o dziewczyne…- zaczol.- podoba mi sie, ale nie wiem
czy odwzajemnia uczucie.- powiedzial niesmialo.
-Hmmm…. A o kogo chodzi?- zapytalam aby lepiej obeznac sie w
sytuacji.
-Angie…
-No to swietnie. Jestescie razem w grupie muzycznej. Hmmm…
jaki ona typ muzyki lubi?- zapytalam.
-Lubi Little Mix. Kojazysz? Moje i reszty kapeli stare
znajome z x-factora…
-That’s it! Moze zapros ja na ich koncert? Napewno sie
ucieszy.- powiedzialam z umiecham.
-Wiesz co, to swietny pomysl! Jestes wielka.- odpowiedzial I
mocno mnie przytulil.
-Alc!- syknelam i mozno zacisnelam oczy.
-Co ci jest?- zapytal Malik I nagle sie ode mnie odsunol.
-Troche nacisnoles mi na noge.- odpowiedzialam.
-Bardzo cie przepraszam…- zaczol lekko panikowac.
-Zayn, spokojnie nic sie nie dzieje.- odpowiedzialam z
usmiechem.
-Napewno?- zapytaj dla pewnosci.
-Jasne, ale lepiej usiacmy.- odpowiedzialam I usiadlam przy
stole.
Prosze bardzo... Nastepny bedzie oczami Angie, dlatego skonczylam ten w takim momencie... Jak sie podoba? Jakies uwagi, zmiany? Prosze o komentarze ;)
pisz szybciej kolejny !!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń