niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdzial 8


Z perspektywy Michaliny
Kolejny dzien, kolejny bezadziejny poranek. Nie moglam spac po rozmowie z Angie. Zaprzyjaznilysmy sie. To dobrze... mam przynajmniej taka nadzieje. W Irlandii wszyscy mnie wystawili. Nie chce tego powtozyc. No super... poprostu gienialnie. Zapomnialam wejsc na facebook'a, zeby pogadac z Harry'm i jeszcze nie mam podwuzki. Czeka mnie autobus.. Wiedzialam, ze jestem bezdadziejna, ale zeby az tak? No dobra Michalina.. trzeba wstawac i biec na autobus co bedzie naprawde trudne w moim stanie...  Otwozylam leniwie powieki i spojzalam na zegarek, 7:54. Swietnie!!! Kolejny dzien do dupy. Dlaczego akurat ja mam takiego pecha. Szkola jest na 9, ale autobusem dojade tam przynajmniej w 40 minut. Nie ma szans zebym byla na czas...Wybieglam z lozka ale na moje nieszczescie ustalam na chora noge... Cholerny gips!!! Bede go miala zdejmowanego dopiero za 2 tygodnie. Koszmar.. .
No wiec kiedy konczylam poranna toalete wylecialam z domu jak torpeda. Nie jadlam nawet sniadania… Wiem, ze nie powinnam, ale musialam. Wsiadlam do autobusu, 8:40. Akurat bede na 9 przed szkola. Powinno byc dobrze. Pierwsza mam matme. Nauczycielka naszczescie mnie lubi.. Oooo juz piatek! No to nareszcie se odpoczne po dopiero pierwszym tygodniu… Duzo, nawet bardzo duzo sie pozmnienialo przez tylko ten, jedyny tydzien.
Z perspektywt Liam’a
-Gabby, choc juz! Chcesz sie spuznic juz pierwszego dnia?!-krzyknolem z dolu poganiajac swoja kuzynke.
-Nie krzycz na mnie!- krzyknela schodzac ze schodow.
-Przepraszam, poprostu nie chce ie puznic.- powiedzialem juz spokojnie kiedy stala przedemna.
-Wiesz dobrze, ze nie chcialam tu przyjezdzac…- powiedziala zaplatajac rece na wysokosci klatki piersiowej I robiac na twarzy lekki grymas niezadowolenia.
-Tak, wiem, ale wiesz po co tu jestes.. pamietaj prosze. Twoi rodzice I ja chcemy ci tylko pomoc. Ale jezeli ty nie bedziesz chciala tej pomocy to nic z tego nie wyjdzie.
-Przepraszam.- powiedziala dziewczyna i przytulila sie do mnie.
-No to co? Idziemy?- zapytalem juz usmiechniety.
-Okej.- odpowiedziala rownie wesola dziewczyna i nareszcie przekroczylismy prog glownych drzwi.
************************
Gabby- siedemnastolatka, kuzynka Liam’a. Buntowniczka, nie ma zaciekawej przeszlosci. NIe slucha zespollu jej kuzyna (ONE DIRECTION) Gustuje bardziej w metalu.
************************
Kiedy bylismy juz przed szkola zobaczylem Michaline wysiadajace z autobusu. Postanowilem jej pomoc bo wiedziem, ze z jej noga nie jest to latwe.
-Pozekaj tutaj na mnie. Zaraz przyjde.- powiedzialem szybko do kuzynki I pobieglem pomoc przyjaciolce.
-Hej, daj plecak. Pomoge ci.- powiedzialem do dziewczyny I wziolem od niej jej “bagaz”.
-Dzieki Liam. Juz myslalam, ze sie do szkoly spoznie.- powiedziala jeszcze lekko zaspana. Doszlismy do mojej kuzynki i ruszylismy dalej.
-Liam, to kolejna twoja dziewczyna?- zapytala mnie Gabby. Powiedziala to obojetnie. Nie przejmowala sie, ze Michalina idzie tuz obok. Moja przyjaciolka zatrzymala sie troche zaszokowana tym pytaniem.
-Nie, jestesmy tylko przyjaciolmi, a olejnym razem nie pytaj o takie rzeczy.- powiedzialem szybkodo dziewczyny.
-No okej.. nie goraczkuj sie.- odpowiedziala z chytrym usmieszkiem I ruzyla dalej przed siebie.
-Przepraszam cie za nia. Ona taka juz poprostu jest…- powiedzilem do MIchaliny troszeczke krempowany.
-Po co ona tutaj wlasciwie jest? I jak ma w ogole na imie?- powiedziala troche poddenerwowana.
-A wiec…- nie zdazylem nic powiedziec bo uslyszelismy dzwonek za drzwiami szkoly.- Opowiem na lunch’u.- powiedzialem szybko i ruszylem w strone szkoly. Przytrzymalem dla dziewczyny dzwi, oddalem jej plecak i sam poszedlam do swojej klasy.
Nareszcie mamy lunch. Troche odpoczynku. Ciekawe jak narazie pordzila sobie moja kuzynka.
-Gdzie reszta?- zapytalem Niall’a.
-Wiesz, ze nawet nie wiem? Harry poszedl do lazienki, Zayn ma dzisiaj dodatkowe zajecia muzyczne z Angie podcza lunch’u, a Louis’a i Michaliny nie widzialem od rana.
-Liam, musimy pogadac!- powiedziala dosc glosno Michalina. Wygladala na triche wkurzona.
-Co sie stalo?- zapytalem zdziwiony.
-Co dzisiaj na obiad?-zapytala dumnie Gabby dosiadajac sie do naszzego stolika. Michalina nagle wstala i odeszla.
-Niall poznaj prosze Gabby, Gabby to jest Niall. Ona jest moja kuzynka. To wy se porozmawiajcie, a ja zaraz wracam.- powiedzialem szybko i poszedlem za swoja przyjaciolka.
-Michalina zaczekaj. Co sie stalo?- zapytalem, kiedy dogonilem dziewczyne na holu.
-Nie co, a raczej kto.- powiedziala poddenerwowana.
-Gabby…- powiedzialem sobie pod nosem, ale ona to uslyszala.
-Tak, nie mylisz sie. Przez nia dostalam prawie nagane na chemii, rozumiesz?! NAGANE. A na dodatek ten nauczyciel mnie nienawidzi.
-Jak to TY NAGANE?- zapytalem naprawde bardzo zaskoczony.
-Tak, prawie mnie do dyrektora wyslal, a wszysko przez twoja kuzyneczke. Przepraszam Liam, nie chce nikogo obrazac i probuje ja jakos poznac, byc mila, ale watpie, aby ona tego chciala.- powiedziala juz spokojniej.
- Wiem, ze ona ma naprawde ciezki character, ale trzeba jej dac wiecej czasu. To dopiero jej perwszy dzien…- powiedzialem usprawiedliwiajac moja kuzynke. Tak naprawde nie wiem po co to robilem, ale uznalem, ze tak bedzie lepiej.
-Nie mowie, ze nie dam jej szansy, ale jezeli ona ma zamiar wyzucic mnie z tej szkoly to ja dziekuje. Porsze, porozmawiaj z nia… No to co, wracamy? Bo ja jestem bardzo glodna, musze cos zjesc.- oznajmila i ruszyla do pokoju lunch’owego.

sobota, 20 kwietnia 2013

Rozdzial 7

Z perspektywy Michaliny
Kiedy skonczylismy plastyke Zayn poraz kolejny wziol moj plecak i ruszylismy w kierunku sali muzycznej.
-A wiec kiedy ja zaprosisz?- przerwalam chwile ciszy kiedy bylismy w drozdze do klasy.
-Nie jestem pewien...A jezeli sie nie zgodzi?- zapytal.
-Zayn, nie znam Angie dobrze, ale uwiez mi... Zawsze warto sprubowac.- powiedzialam i usmiechnelam sie do chlopaka.- Mysle, ze czym szybciej tym lepiej. Moze zapros na muzyce.- zaproponowalam.
-No tak, ale jeszcze musze pogadac z dziewczynami (Little Mix) czy w ogole sa jeszcze miejsca.- probowal sie wykrecic.
-Nie musisz isc na ten koncert. Nawet jezeli nie bedzie miejsc to i tak powinienes ja zaprosic. Jak nie na koncert to cos innego. Jest wiele propozycji... - odpowiedzialam.
-No dobra. Juz nie mam wiecej wymowek.- przyznal sie i szeroko sie usmiechnol, ale i tak widzialam po nim lekkie zdenerwowanie. Po chwili bylismy juz pod klasa.
-Jak tam na plastyce? Zadnych nowych prac?- zapytal Liam.
-Nie, akrat dzisiaj byl dzien wolny.- Odpowiedzial Zayn.
-Uhh.. wy to macie dobrze. Ja sie meczylem na geografii.- odpowiedzial Niall.
-Tia.. a ja z Niall'em bylismy na wf. Nawet nie bylo tak zle pozatym, ze Niall w ogole nie reagowal jak podawalem mu pilke, zeby strzelil tego piekelnego gola.- odpowidzial Louis.
-No juz przeciez mowilem, ze przepraszam. Bylem glodny, a nauczyciel nie pozwolil mi zjesc kanapki.- odpowiedzial blondyn.
-Ale przeciez jadles zanim wszedles na boisko!- powiedzial poirytowany Lou.
-Dobra... koniec klutni.- przerwal im Liam.
-Ej, a nie widzieliscie nigdzie Harr'ego?-zapytalam rozgladajac sie po korytazu.
-Podczas wf poszedl do lazienki i jeszcze nie wrocil.- poiedzial Niall.
-A gdzie Chris i Angie?- zapytal Zayn.
-Hmmm....nie mam pojecia. Nie wiem jakie mieli oni dzisiaj lekcje.- powiedzial Louis.
-Wlasnie ida..- powiedzial Liam i wsakazal pacem na rodzenstwo.
-Hejka. Gdzie Harold?- zapytal Charis.
-Tutaj.- odpowiedzial chlopak o kreconych wlosach i podszedl do naszej grupki.
-Dlaczego nie bylo cie caly wf?- zapytal Louis.
-No bo... zle sie czulem.- odpowiedzial.
-Okej, nie bede pytal dalej.- powiedzial pasiasty.
-No to moze rozejdziemy sie do swoich klas?- zaproponowalam. Wszysci potakneli glowa na zgode i kazdy poszedl w swoja strone.
-Co dzisiaj robimy?- zapytal Harry.
-Hmmm... co wolisz, spiewanie naszego duetu czy panino?- zapytalam.
-Moze troche pospiewamy?- odpowiedzial pytaniem. Wlaczylam muzyke i zaczelismy swoja probe.
Z perspektywy Angie
-Dzien dobry panu.- powiedzielismy kiedy weszlismy do klasy.
-Witam. Dzisiaj niestety bede musial wyjsc do dyrektora wypelniac jakies papiery. Czy mozeci pocwiczyc spiewanie?- zapytal wstajac od biurka pakujac jakies papiery do teczki.
-Jasne, nie ma problemu.- odpowiedzial Zayn.
-No to milej proby.- odpowiedzial meszczyzna i wyszedl z klasy.
-Jak ci idzie gra na gitarze?- zapytalam niepewnie, zeby zaczac jakas rozmowe.
-W miare. Wole spiew, albo malowanie, ale jest spoko.- powiedzial z lekkim usmiechem.- A u ciebie jak?
-Koszmarnie. Co prawde znam podstawy itp., ale nie czuje sie pewnie.- powiedzialam.
-Napewno bedzie swiatnie..No to co? Zayczynamy probe?
-Dobra...- odpowiedzialam. Po 40 minutach skonczylismy i wyszlismy z klasy. Tam czekal juz na Zayn'a zaspol, a na mnie moj brat. Rozmawiali wiec nas niezauwazyli. Zanim zdazylismy do nich podejsc mulat zatrzymal mnie na moment i niepewnie zaczol rozmowe.

-Hmmm.. Angie?
-Tak?- zapytalam ciekawa.
-No bo tak sobie myslalem... Moze chcialabyc gdzies ze mna pojsc?- zapytal chlopak.
-W sensie, ze ja? Napewno ja?- zapytalam, aby sie upewnic. Byloam w szoku. Ten ZAYN MALIK wlasnie zaproponowal mi wyjscie?
-Tak, nie pomylilem sie. To co ty na to?- zapytal poraz kolejny.
-Jasne. Czemu nie.- odpowiedzialam z usmiechem. Zayn tak sie ucieszyl, ze podbiegl do Liam'a  i wskoczyl mu na plecy. Zaczelam sie smiac pod nosem. Nadal nie moge uwiezyc, ze to wlasnie mie aprosil Przeciez on jest gwaizda. Moze miec kazda inna.
-A on co taki szczesliwy?- zapytal Niall kiedy do nich podeszlam.
-Proba nam dobrze wyszla.- powiedzialam nadal sie usmiechajac.
-Zejdz ze mnie baranie. Ciezki jestes!- Krzyknol Liam i zepchnol go z swojego ciala.
-A gdzie Michalina?- zapytalam Harr'ego.
-Poszla do lazienki. Wlasnie wraca.- odpowiedzial i spojzal na dziewczyne idaca w naszym kierunku.
-No to ja juz ide do domu. Kogo podwiesc?- zapytal Niall. Louis, Liam i Zayn podniesli  rece.
-A co z toba Harry?- zapytal Liam.
-Myslalem, ze moze sie troche przejde.- odpowiedzial zielonkoki i spojzal na mnie. Lekko sie do niego usmiechnela.
-No okej...To do jutra.- odpowiedzieli chlopacy (Niall, Liam, Louis i Zayn). Michalina i Harry poszli chwile po nich. Juz mielismy wyjsc ze szkoly, ale przypomnialo mi sie, ze musze porozmawiac z Michalina nad tymi lekcjami z pianinem.
-Michalina, poczekaj!- krzyknelam nagle i pobieglam w jej kierunku. Ona i Harry odwrocili sie w moim kierunku.
-Cos sie stalo?- zapytala zdziwiona Michalina.
-Nie tylko... bo pamietasz nad tymi lekcjami pianina?- zapytalam.
-Jasne. Wlasnie mialam o tym z toba porozmawiac. Bardzo chetnie ci pomoge.- powiedziala z usmiechem.
-Mam jeszcze jedna prosbe.- powiedzialam niepewnie. Michalina czekala, az bede mowila dalej.- Czy moglybysmy sprobowac jeszcze dzisiaj. Teraz?-zapytalam niepewnie. Michalina spojzala na Harr'ego. Ten sie tylko usmiechnol.
-To do jutro dziewczyny.- powiedzial i pomachal nam na pozegnanie.-A, Michalina wejdz dzisiaj na facebook'a.
-Okej. Do wieczora.- odpowiedziala dziewczyna i sie do niego usmiechnela. Kiedy juz nie bylo go widac zaczelam rozmowe.
-Bardzo przepraszam, jezeli popsulam wasze plany..- zaczelam.
-Nie przejmuj sie. Poprostu szlismy do domu. Nic wielkiego. Dlaczego mielibycmy miec jakies plany?- zapytala tym razem ona.
-Jezeli mam powiedziec prawde to.. no nie wiem jak to powiedziec.- powiedzialam.
-Moze tak, sprobojmy... mow do mnie jak do swojej prawdziwej przyjaciolki. Ja sie nie uraze.. A co z ta przujaznie to naprawde mozemy sprubowac. - zaproponowala.
-No okej... a wiec witaj BBF.- powiedzialam i obie sie zasmialysmy.
-Wiec co mialas na mysli?- powturzyla swoje wczesniejsze pytanie.
-No bo ty i Harry zachowujecie sie jak bardzo dobrzy przyjaciele...- zaczelam.
-To zle?- zadiwila sie. Zanim jej odpowiedzialam weszlam do jej pokoju. Przez cala wczesniejsza rozmowe zdazylysmy prejsc cala droge.
-Nie.. tylko czasem to wyglada jakby Harry.. jakby to powiedziec.. "podrywal cie"- powiedzialam niepewnie. Michalina nic nie odpowiedziala. Chyba sie zamyslila.
Z perspektywy Michaliny
-Nie.. tylko czasem to wyglada jakby Harry.. jakby to powiedziec.. "podrywal cie"- Kiedy Angie wypowiedziala te slowa cos mi sie przypomnialo. A dokladnie ten moment kiedy spiewalismy What Makes You Beautiful. Wtedy Harry zblizyl sie tak jakby chcial mnie pocalowac. A kiedy zlamalam noge bardzo sie przejol. Czy to mialo jakikolwiek sens? A ja? Co ja mysle? Tak naprawde to ona jest jedyna osoba, ktora wie o moim wczesniejszym zyciu. Naprawde mu ufam.
-Michalina?- z zamyslen wyrwal mnie glos mojej przyjaciolki.
-Przepraszam, zamyslilam sie. Co mowilas?- zapytalam.
-O czym tak myslalams?
-Wiesz co.. chyba mam problem... Lubie Harr'ego.- powiedzialam niepewnie.
-No to chyba dobrze.- powiedziala.
-No wlasnie nie. A jak on tez mnie lubi? Co ja mam zrobic? Przeciez mieszkam tu dopiero tydzien. odpowiedzialam.
-Moze najlepiej powiedz mu to?- powiedziala dziewczyna.
-Nie.. to nie wyjdzie. Nie wazne... A co z toba?- zapytalam tym razem ja.
-Co ze mna?- zapytala takjakby nie chciala zaczynac tego tematu.
-Ty dobrze wiesz o co chodzi. A wiec...
-No dobra... (Angie powiedziala cala scenke z zaproszenia Zayn'a)
-No to swietnie. Kiedy idziecie?- zapytalam.
-Tak naprawde to jeszcze nie wiem.
-Najwazniejsze przynajmniej, ze jestescie umuwieni. To co? Zaczynamy?
-Jasne... to sie zagadlysmy.- odpowiedzialam i usiadlam przy instrumencie.

piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdzial 6


Z pespektywy Michliny
Nastepnego dnia ciezko bylo mi wstac z lozka. Nigdy nie mialam nogi w gipise wiecc to dla mnie nowosc. Kiedy juz skonczylam poranna toalete zeszlam na dol o kulach.
-Jak sie czujesz?- zapytal mnie David kiedy usiadlam przy kuchannym stole.
-Bywalo lepiej.. Zawieziesz mnie dzisiaj do szkoly, prawda?
-Jesne, ale jutro nie. Jutro mam kolejne spotkanie. Moge zalatwoc, zeby chlopacy cie zawiezli.- powiedzial podajac mi sniadanie.
-Ugh.. nie, dzieki. Sama sobie poradze. Najwyzej sama zapytam.- odpowiezialam biorac pierszy gryz kanapki.
-To zjedz szybo i wychodzimy, bo sie spuznimy.- powiedzial chlopak I wyszedl z kuchni to salonu. Ja szybko dokonczylam jesc I zalozylam buta na zdrowa noge. David pomogl mi wyjsc z domu i wsiasc do samochodu. Po 15 minuach bylismy pod szkola. Po raz kolejny David pomogl mi wysiasc i dojsc do szkoly. Niestety zadzwonil dzwonek I pobiegl na gore do swojej klasy, a mnie zosawil na srodku korytaza. Dzisiaj pierwsza mamy fizyke… no piekne zaczniecie piatku…
-Michalina? - uslyszalam znajomy glos za plecami. Odwrucialm sie i ujzalam zblizajacego sie Chris’a.
-Co ci sie stalo w noge?- zapytal zdziwiony kiedy byl juz wystarczajaco blisko.
-Yyy.. dluga historia…- odpowiedzialam. Nie chcialam mowic mu, ze bylam z Harrym na desce. Jeszcze by go jakos obwinil czy cos , a ja wolalam omijac takie sytuacje.
-Poczekaj, pomoge ci.- powiedzial chlopak. Nie zdazylam nic powiedziec, poniewaz wziol moj plecak, kule I mnie. Tak.. przelozyl mnie przez ramie I dumnie szedl przez korytaz.
-Pusc mnie.- powiedzialam grzecznie, ale on nic sobie z tego nie robil. Zaczynalam sie wkurzac. Bylo zabawnie, ale nie mialam dzisiaj humoru.- Powiedzialam pusc mnie.- podwyzszylam troche swoj ton glosu, ale bylo to samo.-Powiedzialam pusc mnie!- teraz juz krzyknelam mu do ucha.
-I tak jestesmy juz przed klasa. - powiedzial i nareszcze odstawil mnie na ziemie.
-Po co ja niosles?- zapytl zdziwiony Liam.
-No bo potrzebowala pomocy.- uznal Chris.
-Co ci sie stalo w noge?- zapytali w tym samym czasie Chris, Liam i Angie.
-Nic takiego, a tobie Chris radze dzisiaj ze mna nie zaczynac…- powiedzialam wsciekla. Przyjaciele dziwnie sie na mnie spojrzeli.- Przepraszam was.. mam poprostu zly dzien, a tym pomaganiem mi mi nie pomogles Chris.- powiedzialam biorac gleboki wdech i juz spokojnie.
-Przepraszam, chcialem dobrze. - odpowiedzial chlopak.
-Tak, wiem, ale nie dzisiaj.- odpowiedzialam i  weszlismy do klasy.
Lekcje minely dosyc szybko. Teraz mamy lunch.  
-David mozesz przyniesc mi moj lunch?- zapytalam brata siadajac przy calym ONE DIRECTION.
-Jasne. Zaraz bede.- oznajmil i ustal w kolejce za innymi uczniami.
- Michalina co ci jest? - zapytam zdziwiony Horan.- Ty nigdy nie mialas niczego w gipsie poza tym jak kiedys przyszedlam na urodziny twojeg brata…- dokonczyl I odrazu usmiech pojawil sie na naszych twarzach.
-Ty to jeszcze pamietasz?- zapytalam zdziwiona nadal sie usmiechajac.
-No jasne… Najlepsze czasy…
-Dobra, o co wam chodzi?- zapytal Malik.
-Jak David mial 10 urodziny zaprosil kilka kolegow. Jednym z nich byl Horan.  No I ja bylam jedyna dziewczyna… Wymyslili ze pobawia sie w lekarza i potrzebowali chorego. Oczywiscie wybrali mnie bo bylam ta najslabsza. Horan i moj braciszek zaciagneli mnie do salonu. Oczywiscie ja sie nie dawalam, ale bylam slaba. Chcieli zrobic mi gips. Pozaklejali mi cale rece, nogi i brzuch, a na koniec wlosy…  Wygladalam jak posag i nie moglam sie ruszyc. Kiedy rodzicie wrocili do domu wszyscy uciekli oprucz Niall’a. On byl najwolniejszy. Na sam koniec oni sprzatali caly balagan…
-Tia, a potem mialem kare od rodzisow, ale I tak bylo warto.- odpowiedzial dumny blondyn.
-Tak, a ja musialam miec polowe wlosow scietych. A mialam dlugie az do “pupy”.- odpowiedzialam.
-A wiec masz poprawiony humorek. Teraz powiec nam co ci sie stalo w noge.- powiedzial Louis.
-To nie jest wazne.- odpowiedzialam spuszczajac glowe.
-Jest.- powiedzial krytko Chris kiedy sie dosiadl.
-No przewrocilam sie i tyle.- powiedzialam. Zerknelam na Harego. Mial glowe spuszzona w dol.
-Hazza, a tobie co?- zapytala zdziwiona Angie.
-Co? Ktos cos mowil?- zapytal podnoszac glowe do gory.
-A ciebie nie obchodzi co sie stalo z noga Michaliny?- zapytal Chris. Harry spojzal na mnie z zalem i bolem w oczach.
-Zamyslilem sie.- powiedzial I znowu spuscil glowe w dol.
-Dobra, z nim dzisiaj nie bedzie gadki. Jak on tak ma teraz to nie dobrze. Caly dzien tak bedzie. –uprzedzila nas Zany.
-Prosze.- powiedzial David i dosiadl sie do naszej paczki.
-Harold, ok?- zapytal zdziwiony brat.
-Tak.- odpowiedzial lokowany.
Zjedlismy posilek I nastala niezraczna cisza.
-Ja ide do toalety.- powiedzialam i wstalam od stolu. Wyszlam z Sali do lunch i usiadlam na holu. Dlaczego Harry ma taki humor? To przeze mnie? Nie wiem co o tym myslec .
-Przepraszam.- uslyszalam znajom glos.
-Nie masz za co. Dlaczego masz dzisiaj taki humor?- zapytalam chlopaka.
-Michalina, przepraszam. To moja wina. Nigdy nie mialas nic zlamanego przez cale zycie, a teraz.. ugh, jestem do bani.- odpowiedzial i usiadl obok mnie.
-Harry, przetan nawet tak myslec. Kiedys musial byc ten pierwszy raz I wiesz co.. ciesze sie, ze to wlasnie przez  ciebie.
-Naprawde, dlaczeog?- zapytal zdziwiony.
-No bo lepiej zeby przez najlepszego pryjaciela niz przez kogos nieznajomego albo samego siebie.- odpowiedzialam z usmiechem.
-Bardzo sie z tego ciesze. Juz wiem jak ci to wynagrodze. To bedzie niespodzianka- powiedzial, wstal i wrocil do sali. Zadzwonil dzwonek. Dzisiaj mam plastyke i muzyke. Moje dwa ulubione przedmioty. Wstalam I zobaczylam przyjaciol wychodzacych z pomieszczenia. Zayn podszedl do mnie i wziol moj plecak.
-Idziemy na plastyke.- powiedzial uradowany i ruszyl przed siebie. Po chwili go dogonilam i stalismy orzed klasa. Poczekalismy chwile az przyszla nauczycielka I weszlismy do srodka.
-Dzisiaj macie dzien wolny. Jak chciecie mozecie malowac. Jak nie to nie. Tylko bez krzykow.- powiedziala kobietta I usiadla przy biurku.
-Kocham takie dni. –powiedzial mulat.
-A ty co taki radosny?- zapytalam zdziwiona.
-Michalina bo… jestesmy przyjaciolmi, co nie?- zapytal.
-No raczej.. chlopcze do czego zmierzasz?- zapytalam ze smiechem.
-Chodzi o dziewczyne…- zaczol.- podoba mi sie, ale nie wiem czy odwzajemnia uczucie.- powiedzial niesmialo.
-Hmmm…. A o kogo chodzi?- zapytalam aby lepiej obeznac sie w sytuacji.
-Angie…
-No to swietnie. Jestescie razem w grupie muzycznej. Hmmm… jaki ona typ muzyki lubi?- zapytalam.
-Lubi Little Mix. Kojazysz? Moje i reszty kapeli stare znajome z x-factora…
-That’s it! Moze zapros ja na ich koncert? Napewno sie ucieszy.- powiedzialam z umiecham.
-Wiesz co, to swietny pomysl! Jestes wielka.- odpowiedzial I mocno mnie przytulil.
-Alc!- syknelam i mozno zacisnelam oczy.
-Co ci jest?- zapytal Malik I nagle sie ode mnie odsunol.
-Troche nacisnoles mi na noge.- odpowiedzialam.
-Bardzo cie przepraszam…- zaczol lekko panikowac.
-Zayn, spokojnie nic sie nie dzieje.- odpowiedzialam z usmiechem.
-Napewno?- zapytaj dla pewnosci.
-Jasne, ale lepiej usiacmy.- odpowiedzialam I usiadlam przy stole.

Prosze bardzo... Nastepny bedzie oczami Angie, dlatego skonczylam ten w takim momencie... Jak sie podoba? Jakies uwagi, zmiany? Prosze o komentarze ;)

środa, 17 kwietnia 2013

Notka

Siemka.. Przeraszam was bardzo, ze slabo dodaje rodzialy.. Nie bede wasz oszukiwac... mam wene, ale straszny ze mnie len i nie chce mi sie tego przepisywac na kompa :P Hehe.. wiem, jestem do dupy. No coz.. takie zycie... Postaram sie napisac 6 rozdzial jeszcze w tym tygodniu. Jeszcze raz bardzo przepraszam za moje lenistwo :)
P.S.
Polecam do lajkniecia:
1. https://www.facebook.com/pages/One-Direction-to-najwi%C4%99ksza-cz%C4%99%C5%9B%C4%87-mojego-%C5%BCycia/556784661022890?fref=ts - podpisuje sie Mrs. Horan
2. https://www.facebook.com/pages/One-Direction-My-heart/507987335928350?fref=ts - podpisuje sie Mrs. Styles

Moj twitter:
https://twitter.com/chanel99_99

Polecam do czytania:
1. http://dark-fanfiction.blogspot.com/
2. http://londyn-love.blogspot.com/
3. http://one-dream-one-band-three-friends.blogspot.com
4. http://stylesowaalex.blogspot.com/
5. http://me-summer-love.blogspot.com/
6. http://fight-for-friendship-it-is-valuable.blogspot.com
7. http://summer-love-story-about-1d.blogspot.com
8. http://london-love-friendship-and-1d.blogspot.com/
9. http://jacbtez.blogspot.com/
10. http://www.wszystko-o-nich.blogspot.com
11. http://onelovedaga69cw.blogspot.com
BLOGI NIE SA ULOZONE KOLEJNOSCIA JAKIE JE OCENIAM. WSZYSTKIE SA WARTE PRZECZYTANIA. NAPRAWDE POLECAM :)

sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdzial 5

Z prespektywy Michaliny
-Oto moj dom.- oswiadczyl brunet, po czym na cwile weszlismy do srodka. Nikogo raczej nie bylo w domu, poniewaz bylo bardzo cicho. Harry szybko wyjol kota z nosielka, dal mu jesc, nalal wody i wziol swoja deske. Odrazy wyszlismy i pokierowalismy sie w strone parku.
-No to tak... jezdzic to ogolnie umiesz, prawda?- chlopak lekko sie zasmial.
-No wiesz co.. az taka nieogarnieta to raczej nie jestem.- udawalam obrazona.
-Ej no.. nie fochaj sie.- powiedzial i zaczol mnie laskotac.
-No dobra, ale juz przestan.- powiedzialam przez smiech odpychajac go od siebie.
-A wiec pokaz mi co potrafisz.- wzielam deske i zaczelam jechac. Przejechalam kawalek, zawrocilam i bylam spowrotem. Normalna jazda... bez zadnych skokow czy innych sztuczek.
-Hmmm... no to bedzie sporo nauki.- zasmial sie po raz kolejny.
-Ej.. Albo przestaniesz sie smiac, albo ja wracam do domu,- powiedzialam i zalotlam swoje rece na wysokosc piersi. Chlopak juz nic sie nie odezwal.
-No to moze pocwiczymy, zebys mogla troche podskoczyc.- zaptoponowal zielonooki.
-No to co mam robic?- zapytalam. Chlopak podszedl do mnie i kazal mi jechac. Powiedzial mi co mam zrobic. Clay czas mnie trzymal. Zrobilam to i jakos "nam" sie udalo. Usmiechnelsmy sie do siebie i powturzelismy to jeszcze kilka razy.
-A teraz sprobuj sama.- powiedzial. Puscil mnie i troche sie odsunol. POjechalam doprzodu i zrobilam to. Niestety ladowanie mi nie wyszlo i sie przewricialm.
-Aaalllc!- krzyknelam i zlapalam sie za kostke.
-Nic ci nie jest?!- zapytal zaniepokojony Harry kiedy szybko do mnie bodbiegl.
-Bardzo boli mnie kostka.- powiedzialam i pojedyncza lza slynela po moim policzku. Tak bardzo bolalo...
-Juz dzwonie po pomoc.- chlopak szybko wyciagnol telegon ze swoich spodni i zadzwonil po karetke. Nastepnie do mojego brata.
-Juz zaraz beda.- przykucnol przy mnie i nie wiedzial jak moze mi pomoc.
-Harry, kostka mnie cholernie boli.- powiedzialam.
-Przepraszam... nie powinienem cie uczyc jezdziac na tej glupiej desce.
-Nie.. Harry... to nie twoja wine. To ja jetem kaleka i tyle. zdazylam wypowiedziec te slowa i odrazy zjawila sie pomoc. Byli to ludzie ze szpitala. Szybko wsadzili mnie to karetki i pojechalismy do szpitala. Harry siedzial obok mnie. Kiedy juz dojechalismy mnie wzieli do jakiejs sali, a Harry musial zostac w poczekalni...
Z perspektywy Harr'ego
Cekalem juz w szpitalu w poczekalni. To wszystko moja wina... po co ja uczylem. Ja to zawse cos odwale.
-Co z nia jest?- powiedzial zdyszany David.
-Wlasnie nie wiem. Jechala na desce i skoczyla, ale zle wyladowala i bardzo ja kostka bolala. David, przepraszam, to moja wina... Nie potrzebnie ja bralem.
-Harry, spokojnie. Przeciez od tego nie umrze. I sie nie obwiniaj. Poprostu los tak chcial. Tera spokojnie poczekajmy az bedziemy mieli jakies wiadomosci. - powiedizial i usiadl na krzesle. Rany.. ten chlopak ma w sobie to cos... zawsze jest spokojny i umie wszystkich usspokoic, opcieszyc tak, zeby sie nie martwili. Najlepszy przyjaciel normalnie. Po 30 minutach czekania z sali wyszla Michallina z lekarzem. Michalina miala na kostce gips i szla o kulach.
-Michalina, juz dobrze? Doktorze, co sie stalo?- apytal David. Ja wolalem narazie stac z tylu.
-Tak, teraz juz jest dobrze. Bedzie musiala miec gips na kostce do trzech tygodni. Najwyrazniej kiedy jezdzial na desce jej noga musiala przybrac nietypowa pozycje i troche sie skrecila. Wiec prosze wrocic do domu i narazie, zeby noga odpoczela, poniewaz jest troche spuchnieta. Milego dnia.- oznajmil lekarz i sie oddalil.
-Hej... przepraszam za to wszystko nie powinienem...- zaczolem ale dziewczyna mi przerwala.
-Poczekaj. Ja sama chcialam isc i to ja zle ustalam. NIe ma w tym twojej winy i nawet przestan tak myslec. Ja ide do domu, bo noga musi odpoczac. Do jutra w szkole?- zakonczyla swoja wypowiedz pytaniem.
-Jasne. Do jutra.- odpowiedzialem. Michalina i David poszli do domu. Po chwili ja zrobilem to samo. Wszedlem do mieszkania, a tam jak zwykle charmider. Mieszklaem z chlopakami wiec to byla norma. Nie przejolem sie tym zbytnio i nie zwracajac uwagi na slowa moich przyjaciol pokierowalem sie prosto do swojego pokoju. Rzycilem sie na lozko. Mialem spieprzony chumor. Mam wrazenie, ze to wszystko, to moja wina. Bylo juz pozno wiec po chwili rozmyslen usnolem...

Jak sie podoba? Taki troche krotki, ale byl z perspektywy Harrego Jak myslicie, co bedzie z nimi dalej? Niedlugo akcja z reszta sie bardziej rozwinie ;) A ja w pokoju mam pieeekny i wieeeeeeeelki plakat Hazzy :D Prosze o wasze opinie na temat rozdzialu w komentarzach :) 

środa, 3 kwietnia 2013

Rozdzial 4


Z perspektywy Angie
-A wiec juz wiem na jakich instrumentach bedziecie grali.- zaczol nauczyciel muzyki.- Zayn, ty bedziesz gral na gitarze. Jezeli bedziesz potrzebowal wiecej lekcji Niall ci pomoze, co do ciebie Angie, ty bedziesz grala na pianinie. Najprawdopodobniej bedzie pomagala ci Michalina.
-Ale jak to na pianinie? Ja nie dam rady.- powiedzialam zrezygnowana.
-Napewno dasz. Wiem na ile zdolasz i wiem, ze potrafisz.- odpowiedzial meszczyzna.
-A dlaczego mamy na roznych instrumentach? Inne pary maja te same.- w koncu odezwal sie Zayn.
-Poniewaz oni juz graja na instrumentach i maga ich nauczyc. Chcialem, zeby bylo wieksze urozmaicenie w instrumentach. Pomoge wam nauczyc sie gry na nich, ale poza szkola pewnie bedziecie potrzebowali pomocy. Porozmawiam z Niall'em i Michalina. Oni napewno wam pomoga. Teraz prosze zacznijcie swoja prace.- odpowiedzial i usiadl d biurka. Ja z Zayn'em usiedlismy na koncu klasy.
-A wiec jakie masz propozycje piosenek?- zapytal mulat.
-Nie wiem... ty powiedz pierwszy.- odpowiedzialam.
-Hmmm.. jezeli masz grac na pianinie... chyba latwy wybur to bedzie Moments. Co ty na to?
-Okej... bardzo lubie ta piosenke, to moze nie bedzie tak ciezko. - odpowiedzialam z usmiechem.-A co myslisz o wspolnej piosence?- zapytalam.
-Najpierw chce uslyszec jaka ty wybirasz piosenke...- odpowiedzial z cwaniackim usmieszkiem.
-Eeee...na gitare, tak?- zapytala tylko dlatego, zeby miec wiecej czasu na zastanowienie nad piosenka.
-Ehe...
-A wiec...-nie wiedzialam co powiedziec wiec spuscilam glowe w dol.
-Ej.. Angie, co jest?- zapytal chlopak.
-No bo ja nie wiem... trudno mi znalezc piosenke, zebym mogla ja zaspiewac tak, aby to jakkolwiek brzmialo.
-Przeciez masz siwetny glos... Kazda piosenka wyjdzie ci rewelacyjnie.
-No nie wiem... nie chce zebys przy mnie zle wypadl. Bo przeciez ty jestes w zespole i w ogole a ja nawet nie mam talentu.
-Nie mow tak. Masz talent. Wielki. A mna sie nie przejmuj. Uwierz mi, naprawde ciesze sie, ze jestem w parze wlasnie z TOBA.- podkreslil ostatnie slowo.
-Naprawde?- spytalam z niedowierzaniem. Zayn Malik cieszy sie, e jest w parze ze mna?!
-Tak. Po co mialbym cie oklamywac. a wiec nad jaka piosenka myslalas?
-Moze... znas Little Mix?- zapytalam niesmialo.
-Jasne...- odpowiedzial z usmiechem.
-To moze DNA? Sadze, ze to mogloby wyjsc.
-Hmmm...- Zayn udawal zastanowionego.
-Wiedzialam, ze to nie dobry pomysl..- powiedzialam i spuscilam glowe w dol.
-Ej.. no co ty! To swietny pomysl. Juz wiem co zrobimy.... To bedzie dla ciebie niespodzianka.- powiedzial z chytrym usmieszkiem.
-Zayn... co ty kombinujesz?- zapytalam troche poddenerwowana.
-Nie boj sie. Niedlugo zobaczysz. A cjak myslisz... Co na wspolna piosenke?
-Eehh... jeszcze ta wspolna piosenka... musze z toba spiewac? Nie odvierz tego w zly sposob. Ja poprostu nie chce zebys przy mnie stracil sluch.- powiedzialam i poraz kolejny sposcilam glowe w dol. Po chwili poczylam, ze Zayn polozyl swoje dlonie na moich. Podnioslam glowe i spijrzalam na niego.
-Zapomnij, ze jestem jakas gwiazda. Jestem normalnym chlopakiem, narmalny, uczniem, a ty masz przepiekny glos. Odbierz to w ten sposob. Jezeli naprawde sadzisz, ze nie dasz rady pomoge ci jak najbardziej bede mogl. Zgoda?- kiedy skonczyl lekko sie do mnie usmiechnol.
-Zgoda.- powiedoalam juz z pozytywniejszym nastawieniem.
-Ja myslalem nad C'mon, C'mon... Wiem, ze ja to juz znam i to bardo dobrze, ale to nawet i lepiej. Piosenka energiczna i bedziemy mieli duza zabawy. Ok?
-Eee.. fajnie. A wiec mamy juz piosenki. DNA, C'mon C'mon i Moments. - powiedzialam.
-Wiesz co.. mam pewna propozycje. Moze w szkole bedziemy tylko przerabiali z nauczycielem gre na instrumentach, a proby ze spiewanie, bedziemy mieli u mnie? Chyba to byloby najlepsze rozwiazanie na jaknajlepsza nauke. Jezeli chcesz, oczywiscie...- powiedzial mulat i ja sie usmiechnelam.
-Sadze, ze to swietny pomysl. Choc... powiedzmy to nauczycielowi i zacznijmy gre. Powiedzmy mu jakie chcemy piosenki, a on nam przygotuje uty. Nie mamy chwili do stracenia. Wstalam od stolika, zlapalam Zayn'a za nadgarstek i poszlismy w strone meszczyzny siedzacego przy biurku.
Z prespetywy Michaliny 
-No to dal nam numerek sali....- powiedzialam wchodzac do klasy z fortepianem.
-Tia... A wiec co pierwsze cwiczymy?- zapytal Harry.
-No nie wiem... Mysle, ze najpierw mozemy pocwiczyc granie na pianinie. Moze najpierw zaczniemy od czegos prostego. Ja bede grala i ty bedziesz spiewal Ont Thing. To pewnie szybko skonczymy, a w tedy zaczniemy toja nauke.- powiedzialam z usmiechem.
-Jasne.- powiedzial krutko. Ja poszlam i usiadlam obok instrumentu, a chlopak stanol niedaleko mnie.
-No to zaczynamy?- zapytalam.
-Chwila... a ty nie potrzebujesz nut zeby grac?- zapytal zdiwiony loczek.
-Wyuczylam sie juz na pamiec.- odpowiedzialam wystawiajac mu jezyk.
-No to milo, ze lubisz nasze piosenki.- powiedzial i ukazal swoje przepiekne doleczki w usmiechu. Zaczelismy. Ja gralam tak jak zwykle, ale jego spiewem juz za pierwszym razem wyszlo nam rewelacyjnie.
-A wiec mozemy przejsc juz do twojej nauki. To mamy opanowane.- powiedzialam kiedy skonczylismy. Chlopak bez slowa usiadl obok mnie.- A wiec dla ciebie Stay..hmmm... a wec to beda takie akordy.- wzielam kartke z piecia linia i olowek. Szybko napisalam cala piosenke w wiekszosci w akordach. Nie bedzie musial grac glownej melodii, bo ja bede spiewala.
- A wiec tak powinienes trzymac reke.- pokacalap na klawiaturze pianina. Harry powturzyl po mnie. Wyszlo mu to calkiem dobrze.- A kiedy grasz musisz miec rozluznione palce. O tak..- powiedzialam i zagralam poczatek jakiejs melodyjki.-Ok?- zapytalam patrzac na chlopaka.
-Eee...- zajaknol.
-Heheh.. spokojnie, damy rade.- zlapalam jego reke i delikatnie unioslam do gory, a potem spowrotem postawilam na dol.- Wlasnie tak unosi ie reke, kiedy konczysz dziwiek. Teraz sprobuj sam.- Zrobil tak jak mu mowilam i udalo sie. Usmiechnielismy sie do siebie i kontynuowalismy. - Yeraz sproboj zagrac ten akord.- pokazalam na zaszyt z pieciolinia z wyrysowanymi przezemnie nutami. Chlopak naszczescie znal nuty bo w jego zawodzie to konieczne. Nie mial tez problemu z klawiszami. Zagral, ale mial za sztywne palce.- Troche delikatniej. Jeszcze raz.- powiedzialam,a on ponowil probe. Tak cwiczylismy przez najblizsze 40 minut. Harry umial juz dobrze trzymac reke. Niestety nie opanowal jeszcze piosenki.
-Jak na pierwsza lekcje wyszlo calkiem niezle.- powiedzialam wstajac od fortepianu, poniewaz zadzwonil juz dzwonek.
-Serio? Ja sie nie nadaje do tego instrumentu...- powiedzial zielonooki.
-Nie przesadzaj. To dopiero pierwsze 40 minut. Jeszcze dzisiaj przyjdziesz do mnie na probe?- zapytalam, poniewaz mielismy na poczatku takie plany.
-Tak. Czy na 16 pasuje?- zapytal.
-Jasne, do zobaczenia.- odpowiedzialam i pokierowalam sie w strone domu. Po drodze zaczepil mnie nasz nauczyciel od muzyki.
-Michalina, czy masz chwilke?- zapytal meszczyzna.
-Oczywiscie, czy cos sie stalo?- zapytalam.
-Bo mam taka sprawe... wybralem dla Angie pianino. Czy moglabyc troche pomoc jej po szkole?
-Jasne. Porozmawiam z nia o tym jutro. Do widzenia.- odpowiedzialam i spowrotem kierowalam sie do domu. Juz naszczescie nie padalo. Niebo bylo bezchmurne. Do domu na piechote doszlam dopiero po godinie. Musialam troche pooddychac swiezym powierzem, a po deszczu to jest moj ulubiony zapach. Nie bylam glodna wiec postanowilam poczekac do przyjsacia Harr'ego i w rwdy zamowie pizze. Weszlam do domu, wzielam szybki prysznic, przebralam sie w swierze ubranie i ogarnelam troche swoj pokoj. Po chwili uslyszalam dzwonek do drzwi. Zeszlam po schodach na dol i otworzylam drzwi wejsciowe.
-Przepraszam, ale nie bedziesz miala nic przeciwko jek bede z kotem?Musialem isc z nim do weterynarza, a nie chcialem sie spoznic.- powiedzial Harry kiedy wpuscilam go do domu.
-Jasne, ze nie! Kocham koty! Wchodz szybko na gore, o David jest uczulony na siersc i bedzie strasznie kichac. Kiedy przyjdzie bedzie zabawnie.- powiedzialam i zlapalam chlopaka za reke. Weszlismy na gore po scodach i eszlismy do mojego pokoju.
-Czy moge wyjac kota, zeby troche sobie pochodzil?- zapytal Harold.
-Jasne. Niech chodzi gdzie chce.- powiedzialam z usmiechem. Chlopak wypuscil zwierzaka. Byl taki slodki.
-Jaki on slodki. Zawsze chcialam miec kota, ale nie moglam, bo David ma uczulenie. Strasznie kicha. Ale i tak zawsze jak widzialam jakiegos bezdomnego kotka bralam go do siebie. Niestety David zawsze wszystko "wydal" woim kichaniem.- powiedzialam.
-Szkoda... a wiec ktora piosenka, Kiss you czy What Maes You Beautiful ?
-No nie wiem... sprobojmu moze zaspiewac je obie i wtedy sie przekonamy.- powiedzialam, podeszlam do laptopa i wlaczylam muzyke. Pierwsze zaspiewalismy What Maes You Beautiful. Dobrze nam poszlo. Kiedy byla solowka Harrego postanowilam byc cicho. Uznalam, ze bedie zabawnie. Chlopak spojrzal sie na mnie, przyblizyl nasze twarze i... potem zaczelismy spiewac oboje. Solowka Harrego sie skonczyla.
-No i jak sadzisz?- zapytal chlopak.
-Moze sproojmy jeszcze Kiss You.- powiedzialam i puscilam muzyke.  Teraz mielismy duzo zabawy. Nie wiem dlaczego, ale kocham wyglupiac sie przy tej piosence. Harry rowniez nie mogl sie pohamowac. Kiedy sknczylismy juz wiemy jaka wybieramy piosenke.
-Kiss You.- powiedzielismy wspolnie i zaczelismy sie smiac.
-No dobra, wiec mamy wybrana piosenke. Teraz prosze wytlumacz mi o co chodzilo z tym mdleniem bo ja nic nie ogarniam.- Harold usiadl na moim lozku i poklepal mijsce obok siebie. Ja niechetnie usiadlam i zaczelam mowic.
-To zaczelo sie 5 lat temu, kiedy dowiedzialam sie, ze moja mama ma raka mozgu. Mialam w tedy 12 lat. Byl to w tedy, kiedy wielki szok dlaa czlej rodziny. Przeciez bylam jeszcze malym dzieckiem. Cale zycie przede mna. Nie moglam jej stracic. Z czasem jej stan sie pogarszal. Moj rowniez. Tata zapomnial o tym, ze ma mnie i David'a. Caly czas byl przy niej. Bylismy skazani nia siebie. David szybku musial spowazniec i mi pomoc. Mialam coraz wieksze zaleglosci w szkole i ogolnie zamykalam sie w sobie.Kiedy mama zmarla, taka popadl w depresje. Nic do niego nie docieralo. Ja nie chcialam nic jesc. Na caly dzien wystarczal mi jeden jogurt. Po pewnym czasie mialam dosc bolo i zaczelam sie ciac. Dlatego czesto mdlalam. Mialam mniej krwi i nic nie jadlam.Lekarze mowili, ze codem przezylam. Po 14 miesiacach smierci naszej matki do naszego domu przyszla policja. Powiedzieli nam, ze nasz ojciec popelnil samobojstwo. Wtedy mialam wrazenie, ze to juz koniec. Mialam ochote sie zabic, ale tego nie zrobilam. Wiedzialam, ze nie moge zranic jeszcze brata. Kiedy mialam 13 lat poszlismy do domu dziecka. Kiedy David mial 18 urodziny "zaadoptowal" mnie. No i tak teraz mieszkamy w Londynie. Wczesniej mieszkalismy w Irlandii, ale tam bylo ciezko z praca. Dlatego nie bylo dzisiaj David'a w szkole. Byl na spotkaniu o prace. Ustalilismy, ze najwyzej on pojdzie do pracy, a ja skoncze studia. W tedy bedzie nam obu latwiej. Na razie jest ciezko, a ja nie chce wracac do domu dziecka.- powiedzialam cala histrie i sposcilam glowe w dol. Pojedyncza lza splynela po moim policzku. Harry nie wiedzial co powiedziec i poprostu... poprostu mnie przytulil. Szczerze mnie przytulil. A ja rozplakalam sie jak male dziecko.
-Nie martw sie. Wszystko bedzie dobrze...- pocieszal mnie Harry.
-A jezeli nie bedzie?- zapytalam wycierajac zaplakane oczy.
-...Mam pomysl! David umie grac na perkusji wiec...
-Wiec co?- zapytalam zdziwiona.
-Bedzie gral w naszym zespole. Nie bedziecie musieli martwic sie o pieniadze.- powiedzial chlopak z usmiechem.
-To mile z twojej strony Harry, ale nie sadze zeby to byl dobry pomysl. A jezeli on sie nie sprawdzi?
-Co ty gadasz... napewno bedzie swietnie. Jezeli ty masz taki talent to on musi miec to tez w genach.- poczulam, ze sie rumienie i znowu spuscilam glowe w dol.
-No to co? Gdzie teraz idziemy?- zapytal z usmiechem.
-To ty chcesz gdziesz jeszcze ze mna isc?- zapytalam zdziwina.
-Jasne. Mozemy isc do kina, albo na lody. Chyba, ze mozemy na deske. Pomoge ci troche sie podszkolic.- zaproponowal.
-No dobra. Nastepnym razem bede jezdzila, a nie mdlala.- znowu sie zasmialismy.
 -To chodz. Zaniesmiemy kota do domu i przy okazji wezme doske.- wstalismy z mojego lozka. Ja wzielam deske i ruszylismy w strone dom Harrego, a raczej domu chlopakow. Mieszkali razem, w piatke. Ciekawe czy on da rade mnie nauczyc jesdzic na desce. Nikomu to sie jeszcze nie udalo...

I jak sie podoba? Staralam sie napisac dlugi. Nie wiem.. jakos taki nudny chyba. Prosze o wasze opinie w komentarzam. Powtarzam, wasze komentarze daja mi wieksza satyswakcje z pisania tego blloga :)

wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdzial 3

Z prespektywy Harr'ego
-Michalina!- krzyknolem kiedy zauwazylem opadajaca dziewczyne. Szybko podbieglem do niej, a chlopacy za mna.
-Co jej jest?- zapytal zdezorientowany Niall.
-Chyba zemdlala.- powiedzial Louis.
-Ale dlaczego?- zapytal Zayn. Ja nie zwraalem na nich uwagi. Caly czas probowalem wybudzic dziewczyne.
-Ona nic dzis nie jalda. To dlatego...- powiedzial spokojnie David.
-Dlaczego jestes taki spokojny, co? Moze mi pomozesz?- zapytalem jej brata i podnioslem dziewczyne. Zanioslem j do jej domu i polozylem na sofie. Naszczescie nie mieszka daleko. Liam poszedl do kuchni i namoczyl sciereczke. David przylozyl ja Michalinie do czola i probowal wybudzic. Ja w tym czasie postanowilem zrobic jej cos do jedzenia. Dlaczego ona dzisiaj nic nie jadla? I dlaczego David byl  taki spokojny? Nie rozumiem tego. Przeciez to nie jest normalne, ze ktos mdleje. Z zamyslen wyrwal mnie cichy glos dziewczyny. Zostawilem na moment gotowany posilek i poszedlem do salonu.
-Czy juz ci lepiej?- zapytalem patrzac na dziewczyne.
-Troche, ale kreci mi sie w glowie.- powiedizala bardzo cicho.
-Zaraz przyniose ci cos do jedzenia. - powiedzialem i szybko wrocilem do kuchni. Zrobilem jajecznice. Nalozylem na talez i podalem ja Michalinie, ktora siedziala juz przy stole w kuchni obok swojego brata i Zayn'a.
-A gdzie reszta?- zapytalem patrzac na David'a.
-Menadzer zadzwonil, ze mamy  jakas probe, a ja czekalem na ciebie.- odpowiedzial Zayn.
-Zjedz troche. Poczujesz sie lepiej.- powiedzialem patrzac na przyjaciolke.
-Juz jem, ale idz na probe. Nie musisz tu siedziec.- powiedziala bioroc pierwszy kes.
-Ale napewno zjesz cale?- zapytalem, aby sie upewnic.
-Tak, David to ci jutro udowodni, a ty biegnij bo beda na was zli.- powiedziala z usmiechem dziewczyna.
-David, dopilnuj jej.- powiedzialem patrzac na chlopaka. Wstalem z krzeszla i pokierowalem sie w strone przedpokoju.
-Harry...- uslyszalem niepewny glos dziewczyny.
-Tak?- zapytalem wychylajac sie do kuchni.
-Dziekuje.- powiedziala i szczeze sie usmiechnela. Odpowiedziel jej usmiechem i wyszedlem z jej domu razem z Zayn'em. Szybko pobieglismy do domu i pojechalismy do studia.
Z perspektywy Michaliny
Kiedy zjadlam juz cala zawartosc talerza odrazu poczulam sie lepiej. Pokazalam pusty talerz bratu i schowalam go do zmywarki.
-Michalina.. na serio chcesz powtorzyc to, co bylo 4-3 lata temu? Meczylas sie rok. Potem nie moglas z tego wyjsc... Uwierz mi. Teraz jestes ok, ale jak bedzie tak dalej twoj organizm znowu tego nie wytrzaym.- powiedzial David kiedy weszlam do salonu.
-Wiem, ze chcesz dla mnie jak najlepiej, ale ja mam juz 17 lat. Jestem prawie dorosla i moge decydowac o siebie.
-Jestem tego swiadomy, ale czasem nawet najbardziej "dorosly" czlowiek potrzebuje pomocy.- odpowiedzial.
-jes juz puzno, lepiej poloze sie juz spac, zeby jutro miec sile. Dobra noc.- powiedzialam i poszlam na do swojego pokoju. Nie chcialam jeszcze spac, ale tez nie chcialam rowniez ciagnac dalej tej rozmowy. Weszlam do swojego pokoju, wzielam laptopa z biurka i usiadlam wygodnie na lozku. Zalogowalam sie na facebook'a. Szybko zobaczylam co nowego i juz mialam sie wylogowac kiedy napisal do mnie Harry i Niall. Smiesznie to wygladalo, kiedy w tym samym czasie pokazaly sie 2 okienka. Oboje zadali to samo pytanie. 'Czy czyjesz sie juz lepiej?'. Obojgu odpowiedzialam, ze tak.
Rozmowa z Niall'em
Niall: Czy czujesz sie juz lepiej?
Ja: Tak, zjadlam jajecznice Harr'ego i odrazu postawilo mnie to na nogi.
Niall: zazdroszcze. Tezbym chcial zjesc jajacznice.
Ja: A ty tylko o jedzeniu? :p
Niall: No a jak? To przeciez moje zycie.
Ja: Haha.... jak tam na probie?
Niall: Eee.. to co zwykle. Spiewanie, wyglupy, krzyczenie Liam'a. Norma.
Ja: Hehe... zepsulam wam dzisiaj deske. Niepotrzebnie szlam. I tak nie umiem jezdzic. :/
Niall: Co ty.. nie przejmuj sie. A dlaczego  nic dzisiaj nie jadlas?
Ja: Poprostu nie czulam glodu..
Niall: jak mozna nie czuc glodu?! Ja to czuje caly czas, nawet jak cos zjem.
Ja: Hehe no to wspolczuje :p
Niall: Nie ma czego... Kocham jesc :D
Ja: Haha.. no to ja nie przeszkadzam, idz cos zjesc, a pogadamy jutro w szkole.
Niall: Wiesz co.. masz racje bo mi sie wlasnie zapasy skonczyly. No to do jutra.
Ja: Dobranoc :)
Rozmowa z Harry'm
Harry: Czy czujesz sie juz lepiej?
Ja: Tak. Zjadlam twoja jajecznice i odrazu bylo lepiej.
Harry: Mam nadzieje, ze ci smakowalo i cie nie zatrulem :)
Ja: Bylo pyszne. Dziekuje :)
Harry: Nie ma sprwy.. od czego ma sie przyjaciol. Michalina.. bo mam pytanie...
Ja: Tak?
Harry: Jak zemdlalas, to dlaczego David byl taki, ze tak powiem.. "spokojny"?
Ja: Poniewaz 4-3 lata temu mdlalam kilka razy dziennie...
Harry: Jak to?!
Ja: To nie jest rozmowa na komputer. Jak juz chcesz wiedziec to ole ci to powiedziec w prost... 
Harry: Poczekaj... nie rozumiem....
Ja: Powiem ci jutro po szkole na probi, ok? Tylko nie wspominaj o tym w szkole, dobrze?
Harry: Jasne, nic nie powiem.
Ja: Wiesz co, ja juz lepiej pojde spac, bo jutro bede bardzo zmeczona.
Harry: Jasne, juz ci nie przeszkadzam. Ja tez juz lepiej pojde. Slodkich snow :)
Ja: Dzieki. Nawsajem. Pa. -odposalam i szybko sie wylogowalam. Zamknelam komputer, odlozylam go na biurko i wrocilam do lozka. Przykrylam sie koldra, ale nie moglam zasnac. Wlaczylam wiec telewizor. Lecialy jakies glupie filmy. Zamknelam oczy i wsluchiwalam sie w slowa. Po chwili juz zasnelam.
-Hahaha.. i po co to robisz? Lepiej odrazu skoncz za jednym razem. Tylko meczysz brata, przyjaciol.. no i juz wiesz kogo. David juz ci pomogl, ale teraz nie da rady, przyjaciele nie odpuszczaja, ale ty i tak ich nie sluchasz, a ty nie meczysz tylko siebie, ale tez chlopaka. SKONCZ TO TU I TERAZ!- uslyszalam glos jakiejs dziewczyny. Miala taki... jakby to powiedziec kpicki ton glosu? Nic nie zrozumialam z tego snu. Wiem tylko tyle, byl okropny. Widzialam tylko ciemnisc i slyszalam ten glos. To bylo nieprzyjemne. Otworzylam oczy i spojrzalam na zegarek. 7:13. Dobrze, ze obudzilam sie o tej godzinie, niz w srodku nocy. Leniwie wstalam z lozka i poszlam do lazienki zalatwic poranna toalete. Skonczylam po 15 minutach. Zeszlam na dol do kuchni w celi przygotowania jakiegos sniadania. Na lodowce przyczepiona byla karteczka.
Michalina, ja dzisiaj ni ide do szkoly. Mam spotkanie o prace. Zycz mi powodzenia. Pojechalem do centrum wiec musialem wziac samochod. Na przedpokoju zostawilem ci kase na jakis obiad i na bilet na autobus. Ma dzisiaj padac deszcz wiec lepiej wez parasol. Dobrej nauki. ~ David.
No to super... dzien jak zawsze. Ja do skzoly, on do pracy. Norma. Jest 7:32. Trzeba zrobic kanapke na droge i biec na autobus bo sie spuznie. Zrobilam kanapke, pobieglam po swoj plecak, wzielam kase z przedpokoju i wyszlam z domu. Pokierowalam sie w strone przystanku autobusowego. No pieknie... zaczyna padac, a ja zapomnialam parasol. Tak dalem Michalina... Pobieglam szybko na przystanek. Zakrylam sie pod daszkiem i zobaczylam rozklad jazdy. Nastepny autobus bedzie za 20 minut. Pieknie.. spoznie sie do szkoly i na dodatek sie przeziebie. Ja to jestem udana... Z rozmyslen wyprowadzil mnie klakson samochodu.
-Wsiadaj bo sie przeziebisz!- krzyknol Liam siedzacy na miejscu pasarzera z przodu. Ja szybko podbieglam do samochodu i usiadlam obok Louis'a.
-Ale jestes mokra.- powiedzial pasiasty.
-No tym to jaj bardzo poprawiles chumor.- powiedzial blondyn.
-No co...?- zapytal Louis, a Niall tylko zlapal sie za glowe. 
-Dzieki za podwuzke.- powiedzialm.
-Nie ma sprawy.- odpowiedzial mulat prowadzacy pojazd. Z tego wszystkiego kichnelam. Przeszly mnie nie przyjemne ciarki i zrobilo mi sie zimno. Podnioslam kolana do gory i skulilam sie, zeby bylo mi cieplej.
-Prosze, zaloz to.- powiedzial Harry podajac mi swoja bluze.
-Ale zaraz ty bedziesz mokry i tobie bedzie zimno.- odpowiedizalam odzuwajac ode mnie jego bluze.
-Nie przejmuj sie mna. Mi nic nie bedzie. Tobie jest zimno i tobie sie to bardziej przyda.- odpowiedzial chlopak i jeszcze raz podal mi bluze.  Nie protestowalam juz wiecej bo wiedzialam, ze nie ma sensu. Zaozylam na siebie jego bluze i odrazu bylo mi lepiej. Nareszcie dotarlismy do szkoly. Desz padal jeszcze mocniej. Z samochodu wyszli juz wszyscy opbucz mnie i Harr'ego, poniewaz siedzielismy na koncu. Harry przepuscil mnie i szybko wybiegl za mna. Zlaal mnie za reke i pociagnol szybciej do budynku abym jeszcze bardziej nie zmokla. 
-Dziekuje.- odpowiedzialam chlopakowi kiedy bylismy juz w cieplym budynku. Harry mial juz cos powiedziec, ale zadzwonil dzwonek na lekcje. Dzisiaj pierwsza i druga mam chemie a potem matme. W tym tygodniu jeszcze nie mialam chemii. Nie wiem kto bedzie ze mna w klasie. Weszlam do klasy i zobaczylam tam Liam'a, Angie i jej brata Chris'a. Siedzieli raem i mieli jedo miejsce wolne. Szybko sie do nich dosiadlam.
-Hej wszystkim.- powiedzialam z usmiechem.
-Siemka.- odpowiedzieli zgodnie.
-Nienawidze chemii.- powiedzialam do przyjaciol kiedy nauczyciela nie bylo jeszcze w klasie.
-Ja lubie.-powiedzial Chris.
-To to masz szczescie.- powiedziala jego siostra.
-A wy macie juz piosenki na muzyke?- zapytalam z innej beczki.
-Ja z Niall'em nie mielismy problemu.- odpowiedzial Chris z durzym usmiechem.
-Ja i Lou spiewamy codziennie i mieszkamy razem to my telepatycznie.- odpowiedzial smiejac sie Liam.
-A ty Angie?- zapytalam patrzac na przyjaciolke.
-No jakos nic nie mamy. Jeszcze pogadam z Zayn'em dzisiaj na muzyce.- odpowiedziala.- I jeszcze te instrumenty. Nie wiemy na czym mamy grac. Dopiero dzisiaj sie dowiemy.
-Napewno bedzie dobrze.- zdazylam powiedziec tylko tyle bo nauczyciel wszedl do klasy.
-Bez gadania mi tu. Prosze wyjac podreczniki i otworzyc na stronie 25.- powiedzial starszy czlowiek gdzies tak okolo 60. Na pierwsze wrazenie nie jest zbyt mily. No to mam przechlapane... Tak jak powiedzial wyjelam podrecznik i otworzylam go na podanej stronie. Kiedy tylko spojrzalam nic nie zrozumialam. Nauczyciel zaczol cos tam gadac. ale ja nic nie zrozumialam. Dla mnie to byla czarna magia. Wyjelam wiec muj notes ze slowami i pieciolinie. Kocham pisac piosenki, a na chemii zawsze wychodzilo mi to najlepiej. Kiedy napisalam juz polowe nut pioenki z rozmyslen wyrwal mnie glos meszczyzny. 
-Kosz do tablicy.- niepewnie wstalam z krzesla i podeszlam do tablicy wzielam krede do reki, spojzalam na zadaznia. Mialam ich 3. Pierwsze ylo naszczescie proste. Drugie zrobilam z trudem, ale trzeciego nawet nie ruszylam. Nie z niego nie zrozumialam.
-Czy moge pomuc kolezance?- zapytal Chris. Spojrzalam sie na niego dziekujacym spojrzeniem. Chlopak sie tylko usmiechnol i podszedl do mnie. Podalam mu krede i spojrzalam jak rozwiazuje zadanie. Kiedy wszystko mi wytluaczyl juz zrozumialam. Oboje wrocilismy do lawki.
-Dzieki wielkie. Tak to bum dostala 1.- powiedzialam do Chris'a
-Nie ma sprawy. Dlaczego mialbym ci nie pomoc? Jestesmy przyjaciolmi i trzeba sobie pomagac.- powiedzial i zadzwonil juz drugo dzwonek na lekcje. Teraz jeszcze matematyka i lunch. ubie matematyke wiec szybk mi minela. Stalam juz w kolejce po jedzenie. Dosiadlam sie do chlopakow i mojego brata. Niedaleka naszego stolika zobaczylam Angie i Chris'a szukajacych miejsc.
-Angie, Chris, chodzcie do nas!- kzyknelam i pomachalam im w nasza strone. Rodzenstwo szybko do nas podeszlo. David usiadl obok mnie, a Angie usiadla pomiedzy Liam'em i Zayn'em. My mielismy, ze tak powiem miejsce VIP wiec mielismy bardzo dyzo miejsca. Akurat na nasza dziewiatke.
-Ooo... Harry, zapomnialam o twojej bluzie.- powiedzialam wstajac od stolu. Chcialam juz ja zdjac, ale chlopak mnie powstrzymal.
-Zatrzymaj, az wrucisz do domu. Oddasz mi pozniej na probie.- odpowiedzial z usmiechem.
-Okej.- powiedzialam i usiadlam spowrotem.
-Ooo...Chris, dzieki za pomoc w chemii. Tamten czlowiem to by mnie tam zabil.- powiedzialam patrzac na przyjaciela i wzielam pierwszy kes posilku.
-Nie ma sprawy, ale jak ci wyjasnilem to zrozumialas?
-Jasne. -odpowiedzialam z usmiechem.
-Michalina, a dlaczego nie ma dzisiaj David'a?- zapytal Louis.
-Yyy... nie mogl dzisiaj przyjsc.- powiedzialam krutko.
-Zle sie czuje?- zapytal Liam.
-Tak jakby.- odpowiedzialam i zaczelam jesc. Wolalam im narazie nic nie mowic. Nie wiedza jaka jes u mnie sytuacja... Pore lunch'u przerwal nam dzwonek. Wszyscy wstalismy od stolu wyrzucilismy nasze tace i rozeszlismy sie do klas. Ja poszlam z Zayn'em bo mamy teraz plastyke. 
-Dzisiaj malujcie to, na co macie ochote. Do roboty.- powiedziala nauczycielka i wygodnie usiadla sobie w fotelu. Ona ma najlepsza prace. Mowi dzieciakom co maja malowac i tyle.
-Co bedziesz malowac?- zapytal mnia Zayn.
-Nie wiem... zobaczysz, a ty?- odpowiedzialam.
-Moze  namaluje naszych fanow na koncercie. To naprawde swietny widok.
-Szkoda, ze go nigdy nie widzialam.- poweidzialam pod nosem, ale Zayn to uslyszal.
-Nigdy nie bylas na naszym koncercie?- zapytal.
-Nie mialam okazji. A to za drogie bilety, albo za daleko dojedzac...- powiedzialam i spuscilam glowe w dol. Chlopak juz nic nie odpowiedzial i zabral sie za malowanie. Byl bardzo zamyslony. Ciekawe nad czym myslal... No nic. Co teraz ja namaluje? Moze wspomnienie z dziecinstwa? Tak. Namaluje mala dziewczynke z burza lokow na wlosach, malego chlopca ze slodkimi brazawymi wloskami i kochajacych sie rodzicow. Beda oni w parku we francji. Dzieci beda sie bawily, a rodzice beda patrzyli sie na nich z usmiechem i szli za rece. Kiedy zadzwonil dzwonek moja praca byl juz skonczona. Zayn'a rowniez. Wzielismy je i ruszylismy w strone klasy muzycznej.
-Znowu macie te prace?- zapytal przez smiech Niall.
-A zebys wiedzial.- odpowiedzialam wystawiajac mu jezyk.
-Pokazcie.- powiedzial Chris. Odslonilismy nasze prace i pokazalismy przyjaciolom.
-Wiem, ze Zayn narysowal naszych fanow na koncercie a ty... ludzi i park?- zapytal Louis.
-Ja namalowalam swoje dziecinstwo. Ta dziewczynka to ja, ten chlopiec to David, a ta dwujka doroslych to moi rodzice. To jest park we Francji.- odpowiedzialam.
-Tesknisz za tymi wakacjami, prawda?- zapytal Harry. Nie wiem dlaczego, ale on jakby czytal w moich myslach. To byllo dziwne, ale przyjemne. Przytaknelam glowa, ze tak, tesknie. Nie zdazylismy wiecej pogadac, bo nauczyciel zaprosil nas do klasy.
-Dzisiaj wybieracie jeszcze piosenki. Jezeli juz wybraliscie mozecie zaczac je cwiczyc. Przygoowalem tla kazdej pary oddzielne pomieszczenie. Chcialbym, aby to byla dla wszystkich niespodzianka.- powiedzial meszczyzna z usmiechem wyrysowanym na twarzy. Agnie i Zayn, w zostaniecie w tej sali. Louis i Niall macie sale numer 60. Chris i Liam macie sale 75, a Michalina i Harry 69.- powiedzial i zucil kazdemu pokolei klucze. Kiedy uslyszelismy 69 wszyscy zaczelismy sie smiac.
-Jest pan pewien, ze dla nich ten pokuj?- zapytal ledwo przez smiech Louis.
-Przykro mi... innych nie ma, a zamian nie ma. Tam sa wasze isntrumenty. Powodzenia.- odpowiedzial nauczyciel.
-No tylko badzcie powazni.- powiedzial Louis i poklepal nas po plecach. Zayn uderzyl go w tyl  glowy, a Lou natychmiast przestal sie smiac.
-No to idziemy?- zapytal Harry.
-Jasen.- odpowiedzialam i wyszlismy z klasy.

No i jest dlugo oczekiwany 3. Angie, przepraszam, za tak dlugo, ale to wisz jak ze mna jest. Wynnagrodze ci to :) Jezeli przeczytales, prosze skomentuj. To daje mi wieksza motywacje ;)

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Rozdzial 2

Z prespektywy Michaliny
Niechetnie wstalam z lozka i poszlam do lazienki. Zachcialo mi sie plakac. Juz nie wytrzymalam i rozplakalam sie jak male dziecko. David to uslyszal i szybko do mnie przybiegl.
-Nie placz... nie masz po co.- brat mocno mnie przytulil i glaskal po plecach.
-Ale to ... to juz 5 lat. 5 lat juz jej nie ma.- mowilam z przerwami na oddech.
-Wiem, ze jest ci ciezko. Ale musisz dac rade. Wiem, ze nadal ja kochasz.- powiedzal oddalajac sie ode mnie i patrzac mi prosto w oczy. -No to co... juz lepiej.
-Mozna tak powiedziec...- powiedzialam wycierajac lzy z moich policzkow.
-A wiec sie zbieraj, a ja zrobie namsniadanie.- powiedzial z lekkim usmiechem i wyszedl z lazienki. Ja wzielam szybki poranny prysznic i ubralam. po 10 minutach bulam gotowa. Kiedy tylko wyszlam z lazienki poczylam slotki zapach dobiegajacy z dolu. Wzialem odrazu plecak z pokoju i pokierowalam sie w strone schodow. Poszlam do kuchni gdzie czekaly juz na mnie nalesniki z nutella. Moje ulubione.
-Jedz i za 15 minut wychodzimy.- powiedzial David i poszedl do salonu. Ja szybko zjadlam i wlozylam naczynia do zmywarki. 
-Dasz rade.. nie smutaj.- pocieszla mnie jak zawsze.
-Boje sie, ze zrobie jakies glupstwo tak jak 4 lata temu.- odpowiedzialam.
-Nie martw sie. Jestem przy tobie i nic ci nie bedzie.- odpowiedzial i mocno mnie przytuil. Po 20 minutach bylismy pod szkola. Pierwszy dzisiaj mam francuski. Kiedy bylam mala duzo jezdzilam z tata do francji. Przez ten czas nauczylam sie go juz dosyc duzo. Z wymowo nie mam w ogole problemu. Mowie troche juz z akcentem. Ciekawe z kim bede chodzila do klasy. Weszlam do klasy i spostrzeglam Harr'ego i Louisa. Wolalam dzisiaj do nich niie podchodzic. Nie, kiedy mam taki "zly" dzien. Niestety oni juz mnie wypatrzyli i dosiedli sie do mnie.
-Hejka... dlaczego nie poszlas z nami wczoraj na deske?- zapytal Louis.
-Nie mialam ochoty i dzisiaj raczej tez nie bede miala.- powiedzialam i spuscilam glowe w dol.
-Ej... Michalina, cos nie tak?- zapytal zmartwiony Harry. Nie zdazylam nic powiedziec, poniewaz do klasy weszla nauczycielka. To nawet i lepiej.
-Bonjour.- powiedziala kobieta. (Dzien dobry). Cala klasa odpowiedziala jej zgodnie tym samym slowem. Ja nie mialam probemu z wypowiedzeniem tego slowa. Zawsze lubilam uzywac innych akcentow. Nigdy nie sprawiali mi to problemu. Niestety nie mozna powiedziec tego o Harry'm i Louis'ie. Oni powiedzieli tylko jakis belkot. Spojrzalam na nich i lekko sie zasmialam.
-Comment êtes-vous?- zapytala poraz kolejny. (Jak sie macie?) Tylko ja zrozumialam co ona mowi.
-Eh bien, et vous?- odpowiedzialam jako jedyna z klasy, a wszyscy spojzeli sie na mnie.  (Dobrze, a pani?)
-Bardzo dobrze mowisz po francusku. Skad sie tego nauczylas?- zapytala z usmiechem nauczycielka.
-Kiedy bylam mala jezdzilam tam czesto na wycieczki. Kiedy uslyszalam ten jezyk postanowilam, ze msze sie go nauczyc.- odpowiedzialam z usmiechem.
-A wiec mamy tutaj samouka...Gratuluje.- odpowiedziala kobieta i usmiechnela sie do mnie.
-Dzisiaj bedziemy prowadzic krytkie rozmowki. Prosze dobrac sie w pary.- oznajmila nauczycielka, a Louis i Harry  spojrzeli na mnie.
-Ktorego wybierasz?- zapytal Louis.
-Je ne sais pas ...- odpowiedzialam i wystawilam im jezyk. (Nie wiem...).
-Louis, bedziesz ze mna w parze?- zapytala jakas dziewczyna.
-No okej.- odpowiedzial chlopak i poszedla za nia.
-A wiec bedziesz ze mna?- zapytal Harry.
-Jasne... pocwiczymy troche nad twoja wymowa. Chyba ciazko ci to wychodzi.- odpowiedzialam z umiechem.- A wiec od czego zaczynamy?- zapytalam zielonookiego.
-Comment vous sentez-vous?- zapytal chlopak, ale ciezko mu to wychodzilo. (Jak sie czujesz.)
-Dobra.. wiem co masz na mysli, ale ciezko cie zrozumiem. Rozluznij sie... Powiedz jeszcze raz, ale nie naciskaj tak na kazde slowo.- powiedzialm i sie do niego usmiechnelam. Chlopak ponowil probe. Troche lepiej mu to poszlo, ale rowniez ciezko.
-Kurde... ja nie potrafie.- powiedzial zrezygnowany.
-Eee tam. Napewno umiesz. Potrzebujesz tylko czasu. To teraz ja zadam ci pytanie, a ty sprobuj na nie odpowiedziac, ok?
-Okej. 
-Pouvez-vous jouer du piano?- (Umiesz grac na pianinie?)
-Aucun.- ( Nie).
-No to bedziey mieli duzo nauki.- odpowiedzialam lekko sie smiejac. Rozmowe przerwal nam dzwonek oznajmiajace, ze francuski sie juz skonczyl. Nastepne mam 2 godziny Angielskiego. Niestety juz sama. 
*2 godziny pozniej*
Zaczyna sie pora lunch'u. Nie jestem glodna, ale musze wziac jedzenie. Wzielam tace, gryba kobieta nalozyla mi na nia posilek, a ja usiadlam przy stole. David mial juz swoich znajomych wiec mu nie rzeszkadzalam. Po kryjomu przegladalam w telefonie liste piosenek jaka mozemy zagrac z Harry'm. Mysle, ze razem mozemy zaspiewac What Makes You Beautiful. On bedzie gral, a ja zaspiewam Stay ( http://www.youtube.com/watch?v=JF8BRvqGCNs ), a co on chce spiewac to niech on zadecyduje. To sa moje propozycje. Jakby Harry mial grac to zrobilabym tak, ze mialby tylko proste akordy i nie musialby sie martwic. Z rozmyslen wyrwal mnie glos mojego brata.
-Michalina, dlaczego nic nie zjadlas?- zapytal siadajac przy mnie.
-Nie mam ochoty.- powiedziala krytko chowajac telefon do kieszeni spodni.
-Ale musisz cos zjesc.- odpowiedzial i przyblizyl do mnie moja tace z jedzeniem. Nie zdazylam nic odpowiedziec poniewaz uslyszelismy dzwonek informujacy koniec lunch'u. Wzielam swoja tace i wyrzucialm ja do smieci z cala jej zawartoscia. Teraz powinnam mies matematyke, a potem muzyke.  Poszlam do klasy matematycznej, ale nikogo tam nie bylo.
-Michalina, nie ma dzisiaj nauczycieli. Teraz mamy muzyke.- powiedziala Angie wychylajac sie z za drzwi klasowych. Szybko ruszylam w jej kierunku. Po chwili siedzialam juz w klasie muzycznej.
-Hej chlopacy.- powiedzialam siadajac obok nich. Tam bylo jedyna miejsce wolne.
-A wiec mamy dzisiaj 2 godziny lekcyjne. Przyznam, ze bardzo mnie to cieszy. Prosze, usiadzcie ze swoimi partnerami i zobaczcie jakie mozecie wybrac piosenki. Po chwili siedzialam juz przed Harrym.
No to jakie masz propozycje?- zapytal loczek.
-Myslalam nad tym dzisiaj. Ja moglabym zaspiewac Stay. Napisalabym ci latwa akordy i jakos by poszlo. Nie bedziesz musial uczyc sie grac na pianinie w szybkim tempie. Mial bys latwo, a co do wspolnej piosenkki myslalam nad What Makes You Beautiful, nie masz nic przeciwko?- zapytalam.
-Dzieku, ze pomyslalas o mnie i z tym pianinem.- odpowiedzial usmiechajac sie i ukazujac swoje doleczki.- A co do wspolnej piosenki myslelem nad Kiss You.- powiedzial.
-No dobra to jeszcze zobaczymy, ktora bedzie nam lepiej wychodzila, a co z twoja piosenka?- zapytalam.
-No nie wiem...taka zebyc mogla zagrac na pianinie.. hmm... One Thing?- zapproponowal.
-Jasne. Mam nawet do tego nuty.- odpowiedizalm z usmiechem.- A wiec ja spiewam Stay, ty One Thing, a razem Kiss You, albo What Makes You Beautiful.- powiedzialam z usmiechem. Zadzwonil dzwonek co oznaczalo, ze minale juz 1 godzina lekcyjna. Na drugiej postanowilam zaczac lekcje gry na pianinie z Harry'm. Napisalam mu nuty, pokazalam mu jak grac i troche on poprubowal. Umowilismy sie na jutro po szkole, ze jeszcze pocwicze z nim i pocwiczymy spiewanie. Zobaczymy tez ktora piosenka lepiej wychodzi nam razem. Niby milo minol mi dzien, ale w glebi duszy jest on beznadziejny. Nie moge jechac na cmentarz, na grob mojej matki. Tak bardzo ja kocham, nawet jezeli nie zyje. Tak samo jak ojca. Jego tez juz nie ma. Zmarl 14 miesiecy po niej. To bylo najgorsze... w tedy sie zalamalam. Z zamyslen wyrwal mnie glos Niall'a.
-Ej, Michalina. Idziesz dzisiaj z nami na deske?- zapytal blondyn. Nie chcialam, ale musze przestac sie tym ciagle przejmowac. Moze troche odpoczne.
-Jasne. Za 30 minut w parku.- odpowiedzialm i pojechalam do domu sie przebrac. Po 25 minutach bylam gotowa. Razem z Davidem wzielismy swoje deski i ruszylismy w strone parku. Jest niedaleko, a na deskach bylismy tam jeszcze szybciej. Kiedy dojechalismy chlopacy robili tam juz rozne sztuczki. David dolaczyl do nich a ja usiadlam na swojej desce i przygladalam sie im. Po pewnym czasie zrobilo mi sie slabo. Przypomnialam sobie ze nic dzisiaj nie jadam poza tymi nalesnikami rano.
-Michalina!- uslyszalam krzyk....

I jak 2 rozdzial? Wiem, ze znowu nudny. Jezeli przeczytales rozdzial, prosze skomentuj. Naprawde to daje mi wieksza motywacje. Jak mysliscie, kto to mogl krzyknac?