Z prespektywy Harr'ego
-Michalina!- krzyknolem kiedy zauwazylem opadajaca dziewczyne. Szybko podbieglem do niej, a chlopacy za mna.
-Co jej jest?- zapytal zdezorientowany Niall.
-Chyba zemdlala.- powiedzial Louis.
-Ale dlaczego?- zapytal Zayn. Ja nie zwraalem na nich uwagi. Caly czas probowalem wybudzic dziewczyne.
-Ona nic dzis nie jalda. To dlatego...- powiedzial spokojnie David.
-Dlaczego jestes taki spokojny, co? Moze mi pomozesz?- zapytalem jej brata i podnioslem dziewczyne. Zanioslem j do jej domu i polozylem na sofie. Naszczescie nie mieszka daleko. Liam poszedl do kuchni i namoczyl sciereczke. David przylozyl ja Michalinie do czola i probowal wybudzic. Ja w tym czasie postanowilem zrobic jej cos do jedzenia. Dlaczego ona dzisiaj nic nie jadla? I dlaczego David byl taki spokojny? Nie rozumiem tego. Przeciez to nie jest normalne, ze ktos mdleje. Z zamyslen wyrwal mnie cichy glos dziewczyny. Zostawilem na moment gotowany posilek i poszedlem do salonu.
-Czy juz ci lepiej?- zapytalem patrzac na dziewczyne.
-Troche, ale kreci mi sie w glowie.- powiedizala bardzo cicho.
-Zaraz przyniose ci cos do jedzenia. - powiedzialem i szybko wrocilem do kuchni. Zrobilem jajecznice. Nalozylem na talez i podalem ja Michalinie, ktora siedziala juz przy stole w kuchni obok swojego brata i Zayn'a.
-A gdzie reszta?- zapytalem patrzac na David'a.
-Menadzer zadzwonil, ze mamy jakas probe, a ja czekalem na ciebie.- odpowiedzial Zayn.
-Zjedz troche. Poczujesz sie lepiej.- powiedzialem patrzac na przyjaciolke.
-Juz jem, ale idz na probe. Nie musisz tu siedziec.- powiedziala bioroc pierwszy kes.
-Ale napewno zjesz cale?- zapytalem, aby sie upewnic.
-Tak, David to ci jutro udowodni, a ty biegnij bo beda na was zli.- powiedziala z usmiechem dziewczyna.
-David, dopilnuj jej.- powiedzialem patrzac na chlopaka. Wstalem z krzeszla i pokierowalem sie w strone przedpokoju.
-Harry...- uslyszalem niepewny glos dziewczyny.
-Tak?- zapytalem wychylajac sie do kuchni.
-Dziekuje.- powiedziala i szczeze sie usmiechnela. Odpowiedziel jej usmiechem i wyszedlem z jej domu razem z Zayn'em. Szybko pobieglismy do domu i pojechalismy do studia.
Z perspektywy Michaliny
Kiedy zjadlam juz cala zawartosc talerza odrazu poczulam sie lepiej. Pokazalam pusty talerz bratu i schowalam go do zmywarki.
-Michalina.. na serio chcesz powtorzyc to, co bylo 4-3 lata temu? Meczylas sie rok. Potem nie moglas z tego wyjsc... Uwierz mi. Teraz jestes ok, ale jak bedzie tak dalej twoj organizm znowu tego nie wytrzaym.- powiedzial David kiedy weszlam do salonu.
-Wiem, ze chcesz dla mnie jak najlepiej, ale ja mam juz 17 lat. Jestem prawie dorosla i moge decydowac o siebie.
-Jestem tego swiadomy, ale czasem nawet najbardziej "dorosly" czlowiek potrzebuje pomocy.- odpowiedzial.
-jes juz puzno, lepiej poloze sie juz spac, zeby jutro miec sile. Dobra noc.- powiedzialam i poszlam na do swojego pokoju. Nie chcialam jeszcze spac, ale tez nie chcialam rowniez ciagnac dalej tej rozmowy. Weszlam do swojego pokoju, wzielam laptopa z biurka i usiadlam wygodnie na lozku. Zalogowalam sie na facebook'a. Szybko zobaczylam co nowego i juz mialam sie wylogowac kiedy napisal do mnie Harry i Niall. Smiesznie to wygladalo, kiedy w tym samym czasie pokazaly sie 2 okienka. Oboje zadali to samo pytanie. 'Czy czyjesz sie juz lepiej?'. Obojgu odpowiedzialam, ze tak.
Rozmowa z Niall'em
Niall: Czy czujesz sie juz lepiej?
Ja: Tak, zjadlam jajecznice Harr'ego i odrazu postawilo mnie to na nogi.
Niall: zazdroszcze. Tezbym chcial zjesc jajacznice.
Ja: A ty tylko o jedzeniu? :p
Niall: No a jak? To przeciez moje zycie.
Ja: Haha.... jak tam na probie?
Niall: Eee.. to co zwykle. Spiewanie, wyglupy, krzyczenie Liam'a. Norma.
Ja: Hehe... zepsulam wam dzisiaj deske. Niepotrzebnie szlam. I tak nie umiem jezdzic. :/
Niall: Co ty.. nie przejmuj sie. A dlaczego nic dzisiaj nie jadlas?
Ja: Poprostu nie czulam glodu..
Niall: jak mozna nie czuc glodu?! Ja to czuje caly czas, nawet jak cos zjem.
Ja: Hehe no to wspolczuje :p
Niall: Nie ma czego... Kocham jesc :D
Ja: Haha.. no to ja nie przeszkadzam, idz cos zjesc, a pogadamy jutro w szkole.
Niall: Wiesz co.. masz racje bo mi sie wlasnie zapasy skonczyly. No to do jutra.
Ja: Dobranoc :)
Rozmowa z Harry'm
Harry: Czy czujesz sie juz lepiej?
Ja: Tak. Zjadlam twoja jajecznice i odrazu bylo lepiej.
Harry: Mam nadzieje, ze ci smakowalo i cie nie zatrulem :)
Ja: Bylo pyszne. Dziekuje :)
Harry: Nie ma sprwy.. od czego ma sie przyjaciol. Michalina.. bo mam pytanie...
Ja: Tak?
Harry: Jak zemdlalas, to dlaczego David byl taki, ze tak powiem.. "spokojny"?
Ja: Poniewaz 4-3 lata temu mdlalam kilka razy dziennie...
Harry: Jak to?!
Ja: To nie jest rozmowa na komputer. Jak juz chcesz wiedziec to ole ci to powiedziec w prost...
Harry: Poczekaj... nie rozumiem....
Ja: Powiem ci jutro po szkole na probi, ok? Tylko nie wspominaj o tym w szkole, dobrze?
Harry: Jasne, nic nie powiem.
Ja: Wiesz co, ja juz lepiej pojde spac, bo jutro bede bardzo zmeczona.
Harry: Jasne, juz ci nie przeszkadzam. Ja tez juz lepiej pojde. Slodkich snow :)
Ja: Dzieki. Nawsajem. Pa. -odposalam i szybko sie wylogowalam. Zamknelam komputer, odlozylam go na biurko i wrocilam do lozka. Przykrylam sie koldra, ale nie moglam zasnac. Wlaczylam wiec telewizor. Lecialy jakies glupie filmy. Zamknelam oczy i wsluchiwalam sie w slowa. Po chwili juz zasnelam.
-Hahaha.. i po co to robisz? Lepiej odrazu skoncz za jednym razem. Tylko meczysz brata, przyjaciol.. no i juz wiesz kogo. David juz ci pomogl, ale teraz nie da rady, przyjaciele nie odpuszczaja, ale ty i tak ich nie sluchasz, a ty nie meczysz tylko siebie, ale tez chlopaka. SKONCZ TO TU I TERAZ!- uslyszalam glos jakiejs dziewczyny. Miala taki... jakby to powiedziec kpicki ton glosu? Nic nie zrozumialam z tego snu. Wiem tylko tyle, byl okropny. Widzialam tylko ciemnisc i slyszalam ten glos. To bylo nieprzyjemne. Otworzylam oczy i spojrzalam na zegarek. 7:13. Dobrze, ze obudzilam sie o tej godzinie, niz w srodku nocy. Leniwie wstalam z lozka i poszlam do lazienki zalatwic poranna toalete. Skonczylam po 15 minutach. Zeszlam na dol do kuchni w celi przygotowania jakiegos sniadania. Na lodowce przyczepiona byla karteczka.
Michalina, ja dzisiaj ni ide do szkoly. Mam spotkanie o prace. Zycz mi powodzenia. Pojechalem do centrum wiec musialem wziac samochod. Na przedpokoju zostawilem ci kase na jakis obiad i na bilet na autobus. Ma dzisiaj padac deszcz wiec lepiej wez parasol. Dobrej nauki. ~ David.
No to super... dzien jak zawsze. Ja do skzoly, on do pracy. Norma. Jest 7:32. Trzeba zrobic kanapke na droge i biec na autobus bo sie spuznie. Zrobilam kanapke, pobieglam po swoj plecak, wzielam kase z przedpokoju i wyszlam z domu. Pokierowalam sie w strone przystanku autobusowego. No pieknie... zaczyna padac, a ja zapomnialam parasol. Tak dalem Michalina... Pobieglam szybko na przystanek. Zakrylam sie pod daszkiem i zobaczylam rozklad jazdy. Nastepny autobus bedzie za 20 minut. Pieknie.. spoznie sie do szkoly i na dodatek sie przeziebie. Ja to jestem udana... Z rozmyslen wyprowadzil mnie klakson samochodu.
-Wsiadaj bo sie przeziebisz!- krzyknol Liam siedzacy na miejscu pasarzera z przodu. Ja szybko podbieglam do samochodu i usiadlam obok Louis'a.
-Ale jestes mokra.- powiedzial pasiasty.
-No tym to jaj bardzo poprawiles chumor.- powiedzial blondyn.
-No co...?- zapytal Louis, a Niall tylko zlapal sie za glowe.
-Dzieki za podwuzke.- powiedzialm.
-Nie ma sprawy.- odpowiedzial mulat prowadzacy pojazd. Z tego wszystkiego kichnelam. Przeszly mnie nie przyjemne ciarki i zrobilo mi sie zimno. Podnioslam kolana do gory i skulilam sie, zeby bylo mi cieplej.
-Prosze, zaloz to.- powiedzial Harry podajac mi swoja bluze.
-Ale zaraz ty bedziesz mokry i tobie bedzie zimno.- odpowiedizalam odzuwajac ode mnie jego bluze.
-Nie przejmuj sie mna. Mi nic nie bedzie. Tobie jest zimno i tobie sie to bardziej przyda.- odpowiedzial chlopak i jeszcze raz podal mi bluze. Nie protestowalam juz wiecej bo wiedzialam, ze nie ma sensu. Zaozylam na siebie jego bluze i odrazu bylo mi lepiej. Nareszcie dotarlismy do szkoly. Desz padal jeszcze mocniej. Z samochodu wyszli juz wszyscy opbucz mnie i Harr'ego, poniewaz siedzielismy na koncu. Harry przepuscil mnie i szybko wybiegl za mna. Zlaal mnie za reke i pociagnol szybciej do budynku abym jeszcze bardziej nie zmokla.
-Dziekuje.- odpowiedzialam chlopakowi kiedy bylismy juz w cieplym budynku. Harry mial juz cos powiedziec, ale zadzwonil dzwonek na lekcje. Dzisiaj pierwsza i druga mam chemie a potem matme. W tym tygodniu jeszcze nie mialam chemii. Nie wiem kto bedzie ze mna w klasie. Weszlam do klasy i zobaczylam tam Liam'a, Angie i jej brata Chris'a. Siedzieli raem i mieli jedo miejsce wolne. Szybko sie do nich dosiadlam.
-Hej wszystkim.- powiedzialam z usmiechem.
-Siemka.- odpowiedzieli zgodnie.
-Nienawidze chemii.- powiedzialam do przyjaciol kiedy nauczyciela nie bylo jeszcze w klasie.
-Ja lubie.-powiedzial Chris.
-To to masz szczescie.- powiedziala jego siostra.
-A wy macie juz piosenki na muzyke?- zapytalam z innej beczki.
-Ja z Niall'em nie mielismy problemu.- odpowiedzial Chris z durzym usmiechem.
-Ja i Lou spiewamy codziennie i mieszkamy razem to my telepatycznie.- odpowiedzial smiejac sie Liam.
-A ty Angie?- zapytalam patrzac na przyjaciolke.
-No jakos nic nie mamy. Jeszcze pogadam z Zayn'em dzisiaj na muzyce.- odpowiedziala.- I jeszcze te instrumenty. Nie wiemy na czym mamy grac. Dopiero dzisiaj sie dowiemy.
-Napewno bedzie dobrze.- zdazylam powiedziec tylko tyle bo nauczyciel wszedl do klasy.
-Bez gadania mi tu. Prosze wyjac podreczniki i otworzyc na stronie 25.- powiedzial starszy czlowiek gdzies tak okolo 60. Na pierwsze wrazenie nie jest zbyt mily. No to mam przechlapane... Tak jak powiedzial wyjelam podrecznik i otworzylam go na podanej stronie. Kiedy tylko spojrzalam nic nie zrozumialam. Nauczyciel zaczol cos tam gadac. ale ja nic nie zrozumialam. Dla mnie to byla czarna magia. Wyjelam wiec muj notes ze slowami i pieciolinie. Kocham pisac piosenki, a na chemii zawsze wychodzilo mi to najlepiej. Kiedy napisalam juz polowe nut pioenki z rozmyslen wyrwal mnie glos meszczyzny.
-Kosz do tablicy.- niepewnie wstalam z krzesla i podeszlam do tablicy wzielam krede do reki, spojzalam na zadaznia. Mialam ich 3. Pierwsze ylo naszczescie proste. Drugie zrobilam z trudem, ale trzeciego nawet nie ruszylam. Nie z niego nie zrozumialam.
-Czy moge pomuc kolezance?- zapytal Chris. Spojrzalam sie na niego dziekujacym spojrzeniem. Chlopak sie tylko usmiechnol i podszedl do mnie. Podalam mu krede i spojrzalam jak rozwiazuje zadanie. Kiedy wszystko mi wytluaczyl juz zrozumialam. Oboje wrocilismy do lawki.
-Dzieki wielkie. Tak to bum dostala 1.- powiedzialam do Chris'a
-Nie ma sprawy. Dlaczego mialbym ci nie pomoc? Jestesmy przyjaciolmi i trzeba sobie pomagac.- powiedzial i zadzwonil juz drugo dzwonek na lekcje. Teraz jeszcze matematyka i lunch. ubie matematyke wiec szybk mi minela. Stalam juz w kolejce po jedzenie. Dosiadlam sie do chlopakow i mojego brata. Niedaleka naszego stolika zobaczylam Angie i Chris'a szukajacych miejsc.
-Angie, Chris, chodzcie do nas!- kzyknelam i pomachalam im w nasza strone. Rodzenstwo szybko do nas podeszlo. David usiadl obok mnie, a Angie usiadla pomiedzy Liam'em i Zayn'em. My mielismy, ze tak powiem miejsce VIP wiec mielismy bardzo dyzo miejsca. Akurat na nasza dziewiatke.
-Ooo... Harry, zapomnialam o twojej bluzie.- powiedzialam wstajac od stolu. Chcialam juz ja zdjac, ale chlopak mnie powstrzymal.
-Zatrzymaj, az wrucisz do domu. Oddasz mi pozniej na probie.- odpowiedzial z usmiechem.
-Okej.- powiedzialam i usiadlam spowrotem.
-Ooo...Chris, dzieki za pomoc w chemii. Tamten czlowiem to by mnie tam zabil.- powiedzialam patrzac na przyjaciela i wzielam pierwszy kes posilku.
-Nie ma sprawy, ale jak ci wyjasnilem to zrozumialas?
-Jasne. -odpowiedzialam z usmiechem.
-Michalina, a dlaczego nie ma dzisiaj David'a?- zapytal Louis.
-Yyy... nie mogl dzisiaj przyjsc.- powiedzialam krutko.
-Zle sie czuje?- zapytal Liam.
-Tak jakby.- odpowiedzialam i zaczelam jesc. Wolalam im narazie nic nie mowic. Nie wiedza jaka jes u mnie sytuacja... Pore lunch'u przerwal nam dzwonek. Wszyscy wstalismy od stolu wyrzucilismy nasze tace i rozeszlismy sie do klas. Ja poszlam z Zayn'em bo mamy teraz plastyke.
-Dzisiaj malujcie to, na co macie ochote. Do roboty.- powiedziala nauczycielka i wygodnie usiadla sobie w fotelu. Ona ma najlepsza prace. Mowi dzieciakom co maja malowac i tyle.
-Co bedziesz malowac?- zapytal mnia Zayn.
-Nie wiem... zobaczysz, a ty?- odpowiedzialam.
-Moze namaluje naszych fanow na koncercie. To naprawde swietny widok.
-Szkoda, ze go nigdy nie widzialam.- poweidzialam pod nosem, ale Zayn to uslyszal.
-Nigdy nie bylas na naszym koncercie?- zapytal.
-Nie mialam okazji. A to za drogie bilety, albo za daleko dojedzac...- powiedzialam i spuscilam glowe w dol. Chlopak juz nic nie odpowiedzial i zabral sie za malowanie. Byl bardzo zamyslony. Ciekawe nad czym myslal... No nic. Co teraz ja namaluje? Moze wspomnienie z dziecinstwa? Tak. Namaluje mala dziewczynke z burza lokow na wlosach, malego chlopca ze slodkimi brazawymi wloskami i kochajacych sie rodzicow. Beda oni w parku we francji. Dzieci beda sie bawily, a rodzice beda patrzyli sie na nich z usmiechem i szli za rece. Kiedy zadzwonil dzwonek moja praca byl juz skonczona. Zayn'a rowniez. Wzielismy je i ruszylismy w strone klasy muzycznej.
-Znowu macie te prace?- zapytal przez smiech Niall.
-A zebys wiedzial.- odpowiedzialam wystawiajac mu jezyk.
-Pokazcie.- powiedzial Chris. Odslonilismy nasze prace i pokazalismy przyjaciolom.
-Wiem, ze Zayn narysowal naszych fanow na koncercie a ty... ludzi i park?- zapytal Louis.
-Ja namalowalam swoje dziecinstwo. Ta dziewczynka to ja, ten chlopiec to David, a ta dwujka doroslych to moi rodzice. To jest park we Francji.- odpowiedzialam.
-Tesknisz za tymi wakacjami, prawda?- zapytal Harry. Nie wiem dlaczego, ale on jakby czytal w moich myslach. To byllo dziwne, ale przyjemne. Przytaknelam glowa, ze tak, tesknie. Nie zdazylismy wiecej pogadac, bo nauczyciel zaprosil nas do klasy.
-Dzisiaj wybieracie jeszcze piosenki. Jezeli juz wybraliscie mozecie zaczac je cwiczyc. Przygoowalem tla kazdej pary oddzielne pomieszczenie. Chcialbym, aby to byla dla wszystkich niespodzianka.- powiedzial meszczyzna z usmiechem wyrysowanym na twarzy. Agnie i Zayn, w zostaniecie w tej sali. Louis i Niall macie sale numer 60. Chris i Liam macie sale 75, a Michalina i Harry 69.- powiedzial i zucil kazdemu pokolei klucze. Kiedy uslyszelismy 69 wszyscy zaczelismy sie smiac.
-Jest pan pewien, ze dla nich ten pokuj?- zapytal ledwo przez smiech Louis.
-Przykro mi... innych nie ma, a zamian nie ma. Tam sa wasze isntrumenty. Powodzenia.- odpowiedzial nauczyciel.
-No tylko badzcie powazni.- powiedzial Louis i poklepal nas po plecach. Zayn uderzyl go w tyl glowy, a Lou natychmiast przestal sie smiac.
-No to idziemy?- zapytal Harry.
-Jasen.- odpowiedzialam i wyszlismy z klasy.
No i jest dlugo oczekiwany 3. Angie, przepraszam, za tak dlugo, ale to wisz jak ze mna jest. Wynnagrodze ci to :) Jezeli przeczytales, prosze skomentuj. To daje mi wieksza motywacje ;)