piątek, 31 maja 2013

Imagin #2

Jestes wielka fanka zespolu One Direction.Mozna powiedziec, ze Directionerka. Maja miliony fanek na calym swiecie. Zaczeli swoja ture 2013 Take Me Home, a ty dostalas bilet na urodziny od rodzicow, ktore wlasnie byly w dniu koncertu. Juz jutro jest ten dzien.
Obudzilas sie wyspana. Specjalnie poszlas wczesniej spac, co nigdy ci sie nie zdaza. Wstalas pelna zycia i z usmiehcem na twarzy ruszylas do lazienki zalatwic poranna toalete. Kiedy juz skonczylas poszlas na dol do kuchni zjesc sniadanie. Nalalas sobie mleka do miski, dosypalas platkow sniadaniowych i usiadlas przy stole. Rodzice przyszli usmiechnieci i zaspiewali dla ciebie 100 lat. Koncert zaczyna sie o 17:30, ale i tak wyjdziesz 4 godziny wczesniej. Jedna godzine zajmie ci dojechanie tam, a chcesz byc jako jedna z pierwszych w kolejce wiec sie oplaca. Nadeszla 13:20. Siedzialas juz wygodnie w samochodzie ze sluchawkami w uszach i sluchalas One Direction. Oni nigdy ci sie nie znudza. Tak jak myslalas po godzinie dotarlas na miejsce. Poszlas ustac przed wejsciem na arene. Na szczescie bylo narazie malo osob. Spojzalas jeszcze raz na bilet z niedowierzaniem. Sektor 3 Rzad 1 Miejsce 16. Zanim sie obejzalas juz wpuszczali na arene. Spokojnie weszlas rozgladajac sie na wszystkie strony. Chcialas poprostu cieszyc sie chwila. Dotarlas na swoje miejsce. Zostalo 30 minut do wyjscia chlopcow. Ludzi z kazda chwila zbieralo sie coraz wiecej. Po pewnym czasie obok ciebie puste miejsce zajela dziewczyna z buza lokow na glowie. Spojzalas na nia z usmiechem. Chwile pomyslalas i uswiadomilas sobie, ze to Danielle. Ta Danielle, ktora jest dziewczyna Liam’a.
-Hej, jestem [T.I]- przedstawilas sie nadal z usmiechem.
-Danielle. A ty sama jestes?- zapytala rozniez odwzajemniajac usmiech. Wydaje sie bardzo sympatyczna osoba.
-Tak. Rodzice kupili mi bilet jako prezent na urodziny. W mojej okolicy One Direction jednak nie ma “powodzenia”.- powiedzialas.-Ale ja sie nie przejmuje. Inni nie beda mna kirowac.- dodalas.
-No to wszystkieo najlepszego.- zdazyla powiedziec twoja nowa znajoma. Chciala jeszcze cos dopowiedziec jednak caly tlum zaczol piszczec. Spojzalyscie na scene i uswiadomilyscie sobie, ze widac juz caly zespol. Mialas chyba najlepsze miejsce na sali. Bardzo dobrze moglas zobaczyc, ze Niall jeszcze konczy jesc kanapke, Zayn poprawia wlosy, Harry ukazuje swoje doleczki w usmiechu, Louis poprawia swoje szelki, a Liam szuka swojej dziewczyny. Kiedy ja znalazl szeroko sie do siebie usmiechneli i pomachali. Chlopak obrocil troche glowe w prawo spogladajac na ciebie. Rowniez sie usmiechnol i pomachal. Zrobilas to samo jednak z trudnoscia, poniewaz myslalas ze zaraz zemdlejesz ze szczescia. Na poczatek zaspiewali Kiss You. Obje sie dobrze bawilyscie i razem spiewalyscie. Pozniej grail jeszcze inne swoje piosenki. W miedzy czasie duzo rozmawialas z Danielle. Ostatnia piosenka bylo Little Things. Cala sala byla cicho i sluchala. Twoje emocje byly nie do opisania. Podczas solowki Niall’a pojedyncza lza splynela po twoim policzku. Nie byla to lza smutku, wrecz przeciwnie. Bylas najszczesliwa dziewczyna na swiecie. To jest twoja ulubiona piosenka. Mozna powiedziec, ze zawsze sie przy niej wzruszasz.  Niestety koncert doszedl juz konca.
-Milo bylo cie poznac. Mam nadzieje, ze sie jeszcze spotkamy.- powiedzialas w strone  Danielle z usmiechem i zaczelas sie oddalac.
-[T.I], zaczekaj! Myslalam, ze moze pojdziesz ze mna na backstage?- zaproponowala dziewczyna. Zatrzymalas sie i odwrucilas do niej na piecie.
-Mowisz serio?- zapytalas z niedowierzaniem.
-Jasne, choc.- odpowiedziala i zlapala cie za reke. Szlyscie pomiedzy ludzmi. Oni szli do wyjscia, a wy w ogole innym kierunku. Po chwili stalyscie juz pod drzwiami.Danielle weszla do srodka.Nie czekalas ani chwili dluzej i zrobilas to zaraz za nia. Twoje najwieksze marzenie zaraz sie spelni.
-Heeej!- powiedzial wspolnie caly zespol kiedy was zobaczyl.
-To jest [T.I.]. Poznalysmy sie na koncercie. Ma dzisiaj urodziny.- powiedziala usmiechnieta Danielle i usiadla Liam’owi na kolanach.
-Urodziny mowisz?- zapytal Niall z chyderczym usmieszkiem i wziol swoja gitare. Poslal chlopakom konkretne spojzenie. Po chwili cala piatka stala przed toba. Nie mozesz uwiezyc co sie teraz dzieje. Nagle zaczeli spiewac ci piosenke urodzinowa. Po policzku poleciala ci lza szczescia. Nigdy nie spodziewalas sie, ze to akurat przytrafi sie tobie. Nie musialas prosic juz o nic wiecej.
Pozniej duzo rozmawialiscie, robiliscie glupie zdjecia, aby jak najlepiej zapamietac te wspolne chwile.
-Dziekuje wam bardzo. Swietnie sie bawilam, ale musze juz wacac do domu.- powiedzilas z usmiechem wymalowanym na twarzy, przytulilas kazdego po koleji i pomachalas kiedy juz wychodzilas. Nie chcialas tego robic,ale nie moglas z nimi siedziec wiecznosc. Przeciez oni rowniez maja swoje prywane zycie. Juz mialas wsiadac do samochodu kiedy uslyszalas jak ktos wola twoje imie. Obrocilas sie i ujazals blondyna o niebieskich oczach.
-Zapomnialas czegos.- powiedzial i wreczyl ci jakas karteczke. Nie wiedzialas o co chodzi. Przciez nic nie zostawilas. Rozwinelas ja i zaobaczylas tam numer telefonu.Usmiechnelas sie i usinoslas wzrok, zeby zobaczyc chlopaka, ale juz go tam nie bylo. Nie bylo go nigdzie widac wiec poprostu wsiadlas do samochou i wrocilas do domu.

Teraz siedzisz na sofie ogladajac album ze zdjeciami, ktore zrobilas 5 lat temu z One Direction i Danielle. Na samym koncu przykleilas karteczke z numerem telefonu, ktora tego dnia dostalas. Tak samo jak 5 lat temu na koncercie podczas piosenki Little Things po policzku poleciala ci pojedyncza lza szczescia. Nagle poczulas reke na swojej talii. Momentalnie sie usmiechnelas bo bardzo dobrze wiedzialas kto to. Usiadl obok ciebie i polozyl reke na twoim sporym brzuchu.
-Juz nie moge sie doczekac kiedy na swiat przyjdzie nasza Alex.- powiedzial z usmiechem twoj narzeczony. Ty zamknelas album i zlapalas go za reke, ktora trzymal na twoim brzuchu.
-Kopnela!- powiedzilas szczesliwa i kolejna lza szczescia splynela po twoim policzku.
-Poczulem to!- odpowiedzial podekscytowany.
-Kocham cie Alex.- wyszeptal do twojego brzucha.- Kocham cie [T.I]-wyszeptal do twojegu ucha.
-Tez cie kocham Niall.- odpowiedzialasiI zlozylas na jego ustach pocalunek pelen milosci.
Uslyszeliscie pukanie do drzwi. Niall poszedl otworzyc. Po chwili zobaczylas reszte zespolu razem z Danielle, Eleanor i Perrie.
-Danielle, Harry, chcielibysmy was o cos zapytac.- zaczol blondyn. Wszyscy sie na niego spojzeli, ale zaraz wzrocili swoj wzrok na ciebie, poniewaz teraz ty zaczelas mowic.
-Czy chcielibyscie zostac rodzicami chrzestnymi naszej corki?- zapytalas z radoscia w glosie.

-Oczywiscie, ze tak!- odkrzykneli wspolnie i was usciskali. Pozniej jak za dawnych czasow usiedliscie na sofie i wlaczyliscie jakis film w TV. Nigdy nie zapomnisz swoich 18 urodzin do konca zycia. Ten dzien wszystko zmienil. Zmienil na lepsze.

czwartek, 30 maja 2013

Imagin #1

Na poczatku chcialabym was przeprosic jezeli wyszlo do dupy, ale to moj pierwszy :)

Siedzisz na sofie, przed telewizorem w swoim mieszkaniu. Skaczesz po kanalach, poniewaz nie masz dzisiaj nic lepszego do robienia. Nagle zatrzymujesz sie na kanale muzycznym, poniewaz leci One Direction. Chcialas chociaz chwile popatrzec na swojego “bylego” przyjaciela, Harry’ego. Bardzo za nim tesknilas. Zawsze bylas ty i on.  Nigdy nie rozlaczni. Niestety, az do czasu. A jeszcze sama zachecalas go aby poszedl do tego X-Factor’a. To nie to, ze zle zrobil. Dobrze, ze spelnil swoje marzeia. W pewnym sensie jestes z niego dumna…Poprostu teraz cie zostawil. Nagle z dnia na dzien przestal dzwonic, dawac jakiekolwiek oznaki zycia. Bardzo cie tym zranil. W pewnym czasie zrozumialas, ze nie czujesz do niego tylko przyjazni, ale nistety bylo juz za puzno. On juz o tobe zapomnial. Pomimo twoich relacji z Harry’m nie przestalas pomagac jego mamie, oraz przyjaznic sie z jego siostra. Nie chcialas z nimi postapic tak, jak on zrobil to z toba.
Pewnego dnia siedzialas z Gemma na gorze w jej pokoju. Rozmiawialyscie co bedziecie robic w weekend. Od odejscia Harry’ego bardzo sie ze soba zrzylyscie. Moze czulas tez wieksza sympatie, poniewaz kojazyla ci sie z Harry’m?
-To na jaki film chcesz isc?- zapytala cie przyjaciolka kiedy szukala jakis ubran na jutrzejszy dzien.
-Nie wiem.. Wiesz dobrze, ze ja sie nie znam. Pojdziemy, zobaczymy. Jezeli nie bedzie nic dobrego to najwyzej mozemy pojsc do mnie i sie wspolnie ponudzic.- odpowiedzialas opadajac na jej lozko. Wspomnienia z Harry’m wrocily. Z jednej strony czulas do niego nienawisc, a z innej ciagle o nim myslalas i chcialas, zeby poprostu cie przytulil. Gemma i jej mama nie wiedzialy co dzieje sie pomiedzy toba, a nim.
-Gemma!- zawolala jej mama.
-Juz!- odkrzyknela do niej i wstala z podlogi, na ktorej na moment usiadla.
-Choc ze mna. Nie chce mi sie schodzic samej.- powiedziala ci usmiechnieta dziewczyna i pociagnela w strone drzwi.
-Do salonu!-ponownie uslyszalas glos kobiety. Weszlyscie tam razem, ale ciebie zamurowalo. Myslalas, ze zaraz wybuchniesz. Mam plakac, czy sie cieszyc?- pytalas sama siebie w myslach. Nie moglas tego powstrzymac. Twoje oczy zaczynaly robic sie szklane od lez nabierajacych sie w nich.
-Harry! Dlaczego cie tak dlugo nie bylo?!- zapytala zaskoczona oraz radosna Gemma. Nie zobaczyla w jakim jestes stanie. Chlopak odwrocil sie z usmiechem, ale kiedy zobaczyl ciebie natychmiast przestal sie usmiechac. Wyraz twarzy mial jak nie on. Jednoczesnie zaskoczony i smutny?! On smutny?! Przeciez to on to wszystko zakonczyl. Chcialas do niego podejsc i go przytulic z calej sily. Powiedziec, ze tesknilas. Powiedziec jak bardzo go kochasz, chociaz on nigdy nie odwzajemni tych uczuc.
-Nie bede wam przeszkadzac.- powiedzialas i jak najszybciej wyszlas z tego mieszkania. Nie bieglas. Szlas szybkim krokiem. Po co ludzie mieli uznac cie za placzaca wariatke? Przeszlas dwa kroki dalej, nie wytrzymalas. Usiadlas pod drzewem i rozplakalas sie jak male dziecko.
-[T.I.] Co sie dzieje?!- krzyknela do ciebie Gemma kiedy do ciebie podchodzila. Nic jej nie odpowiedzialas. Dziewczyna podeszla do ciebie i poklepala cie po plecach na pocieszenie. Ty nagle wstalas wycierajac zaplakane oczy oraz mokre policzki.
-Mysle, ze to nie jest czas na rozmowe. Przeciez twoj kochany braciszek przyjechal. Musisz z nim troche pobyc zanim poraz kolejny was zostawi.- odpowiedzialas oschle i odeszlas. Dlaczego tak zrobilas? Moze chcialas jej tym przekazac jak Harry cie zranil? A moze chcialas zakonczyc z nia przyjazn? Moze juz nie chcialas o nim myslec? Sama nie wiesz… Moze to poprostu emocje toba pokierowaly… Ale dlaczego wybiegla za toba Gemma? Dlaczego nie on? Teraz juz wiesz, ze napewno mu nie zalezy. Weszlas do domu i wzielas przysznic, aby sie troche odprezyc. Zawsze pomagalo… niestety nie teraz. Wyszlas z lazienki i zeby zapomniec chwile o prawdziwym swiecie otworzylas laptopa i weszlas na twitter’a. Szlas w dol i w dol, az zobaczylas cos co cie poprostu zwalilo z nog. Byl to twitt Harry’ego- Juz nie moge doczekac sie najblizszych 2 tygodni! Spedze je z moimi najblizszymi.- Jezeli z najblizszymi, to napewno nie ze mna, pomyslalas. Juz wolalas wiecej nie sprawdzac i poprostu polozylas sie spac.

Rano obudzilo cie pukanie do drzwi. Leniwie wstalas z lozka i poszlas otworzyc.
-Co tutaj robisz?- zapytalas zaspana wpuszczajac dziewczyne do srodka.
-Posluchaj, nie wiem co sie wczoraj stalo, ale to, ze przyjechal Harry to nie oznacza, ze ciebie wystawie. Ubieraj sie i wychodzimy.- powiedziala usmiechnieta Gemma.
-Ja nigdzie sie nie wybieram.- odpowiedzialas i usiadlas wygodnie na sofie w salonie. Dziewczya poszla za toba i usiadla obok ciebie.
-Co sie stalo? Przeciez taka nie jestes.- powiedziala dziewczyna i na ciebie spojzala.Znacie sie praktycznie cale zycie… ona zna cie za dobrze, aby sie “nabrala”.
-Nic sie nie stalo. Prosze, wroc do Harry’ego. Przeciez macie dla siebie tylko 2 tygodnie.- odpowiedzials nawet na nia nie patrzac.
-Czy to o niego chodzi?- zapytala zdziwiona. Cholera.. po co o nim wspominalas.. poraz kolejny. (-_-)- Przeicez jestescie najlepszymi przyjaciolmi.- kontynulowala.
-Poprawka… BYLISMY.- poprawilas ja i nareszcie na nia spojzalas.
-Ze co?- zapytala naprawde zdziwiona. Chciala jeszcze cos powiedziec, ale zadzwonil jej telefon.
-Halo?.. Zaczekaj jeszcze chwile… Albo wiesz co? Chodzi tutaj.. Dlaczego nie? Nie to nie.- powiedziala i sie rozlaczyla.
-Choc ze mna.- powiedziala Gemma, zlapala cie za reke i wyprowadzila z mieszkania. Nie wiedzialas po co to robi, az nie ujzalas jej samochodu, a potem chlopaka opierajacego sie o niego tylem do was. Niestety bylo juz za puzno. Gemma zawolala jego imie, a ty bylas za blisko na ucieczke. Harry sie odwrucil. Nie spodziewal sie takiego obrotu spraw. Nic nie odpowiedzial…Stal jak oslupialy. Gemma “postawila” cie prosto przed nim.
-A teraz prosze mi wyjacsnic dlaczego juz niby nie jestescie przyjaciolmi.- powiedziala jago siostra i czekala na wasza odpowiedz. Ty tylko mialas caly czas glowe spuszczona w dol.
-[T.I.]- zaczol bardzo cicho Harry, ale mu przerwalas. Juz nie moglas tego chowac w sobie. Musialas mu powiedziec co o nim teraz myslisz.
-Co mi powiesz?! Bedziesz przepraszal?! A moze poprostu sie usprawiedliwial?! Wiesz co ci powiem? Mam to gdzies! Nie zadzwoniles, ani razu. Nie odpisales.. kompletnie nic. Bardzo mnie tym zraniles Harry… 2 lata. Jam mogles?- pod sam koniec po twoich policzkach juz splywaly slone lzy, a twoj ton glosu sciszyl sie.-Nie zainteresowales sie, ze od 1.5 roku jestem sama. Nie mam rozdicow, ale ty oczywiscie nie wiesz. Bo cie to gowno obchodzilo. Wszyscy mnie zostawili w tym samym momencie- dokonczylas, ale juz nie moglas wytrzybac i zaczelas plakac jak male dziecko. Nie chcialas wracac do swojego mieszkania wiec poprostu od nich odeszlas i pokierowalas sie w strone lasku, ktory byl niedaleko. Nie przejmowalas sie, ze jestes w pizamie, albo ze wygladasz jak jakas dziewczyna z psychiatryka. Teraz wiedzialas tylko, ze juz nie masz szans zeby sie z nim pogodzic. Moze bylas za ostra? Trudno… Nie zamiezalas tego ukrywac w sobie do konca zycia. Usiadlas pod drzewem w srodku lasku, skulilas nogi pod brode i schowalas tam glowe. Juz nie szlochalas, jednak z twoich oczu nadal lecialy niechciane lzy. Ojciec zostawil cie 2 miesiace po tym jak zostawil cie Harry, a matka po 5 miesiacach zmarla. Wtedy zostalas sama. Nie bylo rodzicow, ani twojego najlepszego przyjaciela.
Uslyszalas lamiace sie galazki. Lekko przestraszona unioslas glowe do gory, aby zobaczyc czy jestes bezpieczna. Niedaleko siebie ujzalas chlopaka o zielonych oczach oraz kreconych wlosach. Wstalas, ale nie moglas sie ruszyc. Tak jakbys zostala sparalizowana. Harry zblizal sie do ciebie nic nie mowiac. Zatrzymal sie niedaleko przed toba. Twoj oddech lekko przyspieszyl. On nic sie nie odezwal. Podszedl do ciebie blizej i poprostu cie pocalowal. Bylas zasoczona, bardzo zaskoczona. Nie moglas tym pokierowac, odrazu odwzajemnilas pocalunek. Kiedy chlopak skonczyl mocno cie do siebie przytulil.
-[T.I] tak bardzo cie przepraszam. Balem sie powiedziec ci, ze cholernie za toba tesknie. Poprostu sie balem. Nie moglem zniesc rozlaki pomiedzy nami wiec uznalem, ze jezeli sprobuje o tobie zapomniec to mi przejdzie, jadenak tak sie nie stalo. Bylo jeszcze gorzej, a pozniej nie mialem odwagi juz tego naprawic. Przez ten czas zrozumialem.- zatrzymal sie na chwile, aby zebrac w sobie te slowa- zrozumialem, ze cie kocham..-powiedziala caly czas trzymajac cie mocno w swoim uscisku.
-Harry, ja tez cie kocham.- odpowiedzialas chlopakowi i wtulilas sie w niego jeszcze bardziej.


-Do zobaczenia Gemma!- odkrzyknelas jej stojac przy samochodzie. Ona tylko wam pomachala. Wsiadlas na miejsce pasazera z przodu i czekalas , az on zajmie swoje miejsce. Jechalas z nim w ture. Razem uznaliscie, ze nie chciecie zrobic kolejnego bledu i juz nigdy nie chcecie byc oddzielni. Ciebie i tak juz nic nie trzymalo w tym miescie. Teraz liczyl sie tylko on. Teraz liczyl sie tylko Harry.

niedziela, 19 maja 2013

Rozdzial 11

Z perspektywy Angie
-Zayn chcialby wam cos powiedziec.- powiedziala Jade i dala mikrofon Zayn'owi.
-A wiec... Poznalscie juz Angie. Przyszla dzisiaj ze mna-oni sa na randce-w polowie zdania przerwala mu Jessie. Publicznosc zaczela gwizdac, a ja spuscilam glowe w dol, poniewaz poczulam ze sie  rumienie.
-Tak. A wiec wracajac...Angie chodzi ze mna razem do szkoly. W muzycznej klasie mamy taki projekt, ze mamy zaspiewac w duetach. Wpadlem na pomysl, ze Angie moglaby wam zaspiewac, a wy moglibyscie ja ocenic. Co wy na to?- zapytal. Mi poprostu szczeka opadla w dol. Ze ja mam spiewac przed tylkoma ludzmi?! Tlum zaczol krzyczec.. Z tego co zrozumialam to chyba sie zgadzaja. Chlopak oddal mi mikrofon i zachecil lekkim kiwnieciem glowy.
-Hej.. A wiec jaka piosenke lubicie?- zapytalam i nagle wszyscy zaczeli krzyczec. NIc nie zrozumialam wiec postanowilam troche jakos zejsc ze sceny i podejsc do kogo kolwiek. Podeszlam do jakiejs dziewczyny. Byla mniej wiecej w moim wieku.
-A wiec jaka piosenke?- zapytalam podsuwajac do niej mikrofon.
-Eeee..- zaciela sie na moment. Mysle, ze nie spodziewala sie tego.- Ja bardzo lubie Justin'a Bieber'a. Czy moglabyc zaspiewac All Around The World ?
-Jesne. - odpowiedzialam z usmiechem i wrocilam na scene. Uslyszalam tylko glucha cisze. Nie spodziewalam sie, ze wszyscy tak nagle zamilnka. Wiec zaczelam spiewac. Kiedy skonczylam wszyscy sie na mnie patrzyli. Widownie to rozumiem, ale LITTLE MIX? Chyba wygladaly na zaskoczone. Czy to dobrze? Zayn podszedl do mnie i szepnol mi na ucho "Zwalilas ich z nog". Ja nia jego slowa poprostu sie usmiechnelam.
-Dziewczyno, jestes gienialna!- powiedziala Perrie.
-Dziekuje.- odpowiedzialam niesialo.
-Dobrze kochani, dziekujemy wam i juz wiecej nie przeszkadzamy.- powiedzial chlopak i zszedl ze mna ze sceny. Wrocilismy za kulisy. Opadlam na sofe tak, jakbym opadala na swoje lozko. Nie wieze, ze to zrobilam.
-Zayn, pierwsza randka, a mam prawie zawal serca. Jezeli tak dalej pojdzie to chyba nie dozyje do drugiej.- odpowiedzialam patrzac w jego strone.
-Ciesze sie, ze myslisz juz o drugiej.- odpowiedzial z lobuzerskim usmieszkiem i usiadl obok mnie. Ze wzgledu na to ze moje nogi zajmowaly polowe jego strony podniusl je, usiadl i polozyl na swoje kolana.
-Za ile dziewczyny skoncza?- zapytalam.
-Za jakies 5 minut. Potem beda mialy jakies 2 minuty dla nas i pojda do fanow.- odpowiedzial.
-Ja nie wiem jak wy tak mozecie.. tyle swiatel i w ogole.
-Tez dalabys rade, tak jak teraz.- poczekalismy jeszcze chsile i dziewczyny skonczyly konceert. Kiedy do nas przyszly usiadly na krzeselkach obok. Szybko porozmwialismy, wymienilysmy sie numerami telefonow i juz musialy leciec. Pozzegnalismy sie. One poszly do fanow, a ja z Zayn;em wrocilismy do samochodu. Spojzalam na zegarek w telefonie- 19:27. Ale ten czas szybko minol. Usiadlam na miejscu pasazera z przody i zapielam pasy bezpieczenstwa. Chwile pozniej Zayn siedzial za kierownica i ruszyl w strone mojego domu. Dotarlismy tam po godzinie, poniewaz po knoncercie wyjezdzalo mnostwo samochodow i byl maly korek. Wysiedlismy z samochodu i Zayn odprowadzil mnie do drzwi wejsciowych do mojego domu.
-Swietnie sie dzisiaj bawilam. Jeszcze raz dziekuje.- odpowiedzialam z usmiechem.
-Ja roniez. Nie moge doczekac sie nastepnego razu.- odpowiedzial i zaczol powoli przysowac swija twarz do mojej. Poczylam jego cieply oddech na mojej tarzy. Juz stykalismy sie nosami kiedy nagle drzwi sie otworzyly.
-Ju jestescie.- odpowiedzial z usmiechem moj brat.
-Chris, wypidalaj z tad.- powiedzial niby ze smiechem, ale rowniez z powaga Zayn i zamknol drzwi zostawiajac mojego brata w pomieszzeniu. Zayn nie czekal juz na nic. Pocalowal mnie. Zaskoczyl mnie. Odwzajemnilam pocalunek. Kiedy juz "odkleilismy" sie od siebie spojzelismy sobie gleboko w oczy. NIe mosielismy nic mowic.
-No to do jutra.- odpowiedzial z usmiechem i poszedl do samochodu. Ja tak jeszcze stalam przez chwile, ale rowniez weszlam do srodka. Nie zwazajac na nic poprostu poszlam do swojego pokoju i zadzwonilam do Michaliny.
-Halo?- uslyszalam glos mojej przyjaciolki.
-Michalina, nie ma lepszego.- powiedzialam.
-Hmm? Mozesz jasniej?- zapytala. Uslyszalam jakies szmery w tle.
-Co tak szumi?- zapytalam marszczac brwi.
-Wlasnie wracam  Harry'm do domu. Ale mow...- odpowiedziala.
-Mowie o Zayn'ie. Zabral mnie na koncert LITTLE MIX, a dobrze wiesz, ze ja jestem MIXERKA (wielka fanka tak jak directioners). I zabral mnie za kulisy..
-Wow!- powiedziala najprawdopodobniej zaskoczona.
-Poczekaj, to nie wszystko.. Spiewalam przed cala publicznoscia na SCENIE!!! Znam LITTLE MIX osobiscie!!!
-Haha.. to pierwsza randka. boje sie co wymysl na druga.- zasmiala sie.
-A jak juz mnie odprowadzil pod dom.. to mnie POCALOWAL. Rozumiesz?!! Ten Zayn, ten, o ktorym marze od 3 lat!!
-Widzisz, jednak marzenia niektorych sie spelniaja.
-A jak ty i Harry?- zapytalam bez namyslu.
-Moze nie teraz? Jak wroce do domu... Czyli jtro po mnie przychodzicie i idziemy do szkoly razem, tak?- zapytala aby se upewnic. Rozmawialysmy o tym w piatek. Przez jakis czas David nie bedzie chodzil do skzoly, a Michalina nie ma jeszze prawa jazdy wec postanowilismy, ze zrobimy sobie 40 minutowy, zdrowy spacerek do szkoly. Akurat nie mieszkamy tak daleko od siebie.
-Jasne, na 7:10?
-7:10. No to do jutra.- odpowiedziala i sie rozlaczyla. Ja odlozylam telefon na polke nocna i otworzylam swoj laptop. Usiadlam wygosnie na lozku i polozylam go sobie na kolana. Weszlam na twittera, zeby sprawdzic co sie dzieje w swiecie. Zobaczylam, ze mam sporo nowych follow. Spojzalam na nie i zobaczylam 5 znajomych twarzy. Cale LITTLE MIX i dziewczyne, ktora pytalam o piosenke. Bylo duzo wiecej, ale tych osob juz nie kojazylam. Zobaczylam jeszcze na nowe wpisy przyjaciol i zycil mi sie w oczy wpis Zayn'a- "Najlepszy dzien! Udalo sie! Juz nie moge doczekac sie, aby zobaczyc ja poraz kolejny!" Kiedy to przeczytalam poczulam przyjemne cieplo w srodku. Wiem, ze od 3 lat jestem w nim zauroczona, ale moze to teraz cos wiecej?
Z perspektywy Michaliny
Obudzil mnie dzwiek mojego telefonu. Wzielam reke zeby go wylaczyc, poniewaz myslalam, ze to budzik, ale nie zadzialalo. Podnislam glowe i spojzalam na wyswietlacz- Angie. Jesu, ktora godzina?
-Halo?-powiedzialam przeecierajac swoje oczy dlonmi.
-Co ty jeszcze robisz?! Czekamy u ciebie przed domem i nie wychodzisz.
-Sorki, juz wstaje. Budzik mnie nie obudzil. Bede za 10 minut.- powiedzilam i jak torpeda wstalam z lozka. Oczywiscie ze zlamana noga nie bylo to latwe, ale juz sie przyzwyczailam. W sobote moje meczarnie sie skoncza. W ta sobote so rowniez moje 18 urodziny, ale wole im ie przypominac. Nie chce rzadnych prezentow. Szybko zalatwilam poranna toalete i ubralam ubrania juz wczesniej przygotowane. Zrobilam kanapke na szybko, bo bez tego ani rusz i wyszlam.
-No nareszcie!- powiedzial Chris.
-Tak, tak, przepraszam. Budzik mi nie zadzwonil!- powiedzialam i ruszylismy w droge. Do Chris'a w miedzu czasie zadzwonil telefon wiec rozmawialam tylko z jego siostra.
-Liam bedzie na ciebie zly.- powiedzialam patrzac na jej ubranie.
-Jak to?- zapytala zdziwiona.
-Tia.. masz na sobie batana.. wszedzie.
-Ooo.. juz pamietam. Sorki, ale ja nie jestem DIRECTIONERKA tak jak ty.
-Wiem.. A wiesz co jest dziwne?- zapytalam. Ona tylko na mnie patrzyla i oczekiwala na dalsza czesc.-To, ze ich poznalam, a i tak chcialabym pojsc na ich koncert. Tak wiesz, normalnie. Nie, ze za scene... poprostu.. tak jakbym ich nie poznala. Zawsze i tym mazylam, ale nawet jak ich znam to zawsze bede tego chciala.- powiedzialam usmiechajac sie.
-Rozumiem, ale nie rozumiem. To znaczy rozumiem co mowisz, ale ja tak nie czuje.- odpowiedziala i wystawila mi jezyk. Ja sie tylko zasmialam.
-Kto dzwonil?- zapytala Angie, kiedy jej brat skonczyl rozmawiac.
-Harry. Oni musieli byc dzisiaj wczesniej w szkole. Nie pytajcie.. dluga historia..- odpowiedzial. Po 20 minutach bylismy pod murami szkoly. Okazalo sie, ze mamy zabranie w sali teatralnej. Znalezlismy chlopakow i zajelismy wolne miejsca obok nich. Siedzielismy: ja ,Niall, Louis, Liam, Chris, Harry, Angie, Zayn.
-Drodzy uczniowie, milo mi was powitac tutaj wszystkich. Chcialbym wam cos oglosic.p zaczol przemowe naszy dyrektor.- Od dzisiaj dostajecie nowy plan lekcji. Bedziecie rowniez w klasie z innymi osobami. Mozna powiedziec, ze zaczynamy rok szkolny od poczatku. Studenci klas pierwszych prosze sierowac sie do klasy matematycznej. Studenci klas drugich prosze sierowac sie do klasy chemicznej. Studenci klas trzecich prosze skierowac sie do klasy muzycnej. Studenci klas czwartych zapraszam tutaj do mnie. Tam dostaniecie swoje nowe plany lekcji oraz klasy. Dziekuje za uwage i prosze skierowac sie do odpowiednich pomieszcen.- zakonczyl dyrektor. Nasza cala grupka jest w 4 klasie wiec zaczekalismy az wszyscy wyjda zsali bo i tak tutaj zostawalismy. Chris zagadal sie z Harry'm, tak jak dzisiaj rano na telefonie, Louis gadal o czyms z Liam'em,a ja rozmawialam z Niall'em. W miedzy czasie zauwazylam, ze Zayn ciagle mowi cos na ucho do Angie, a ona tylko smieje sie pod nozem. Poczekaj.. czy ja dobrze widze? Trzymaja sie za rece pod krzeselkami.
-Co robisz dziasiaj po szkole?- zapytal mnie blondyn.
-Umm.. nie wiem. Jezeli cos zadadza to pewnie bede siedizala w domu. Jezeli bedziejakis luzniejszy dzien.. wiesz, ze bede robila to samo?- odpowiedzialam tlumiac smiech.
-A wiec mam propozycje.- powiedizal.
-Hmm?
-Przychodzi do nas dzisiaj Lux. Moze chcialabys ja poznac?
-Jasne. To na ktora?
-Najlepiej odrazu po szkole. Mamy tlko jeden samochod a nas jest 6. Jeszcze siedzonko dla malej to o jedno siedzenie mniej. Czyli tylko 4 miejsca. Jeszcze zobaczyym kto pojedzie a kto bedzie szedl, ok?
-Jasne. Choc juz bo prawie wszyscy wyszli.- powiedzialam i wstalam z miejsca.
-Od kiedy to przyjaciele trzymaja sie za rece?- zapytal zartobliwie Louis.
-A moze ju nie tacy przyjaciele?- zapytal Zayn i objol moja przyjaciolke w talii o szli dalej. Ja tylko usmiechnelam sie sama do siebie. Aby im sie udalo.
-Ej! Angie!- krzyknol Liam.
-Hmm?- zapytala dziewczyna kiedy odwrocila sie w jego strone, a razem z nia Zayn.
-Dlaczego masz wszedzie batmmana?- zapytal smiesznie podnpszac brwi do gory.
-Mowilam ci!- krzyknelam do Angie, zeby mnie uslyszala. Ona tylko wystawila do nas jezyk i poszla dalej. Nareszcie doszlismy do dyrektora, reszta z pozostalych. Kazdy dostal plan zajec i nowe klasy. Nic nie mowiec poprosu poszlismy tam gdzie mielismy.
-Ja mam tutaj, a wy?- zapytalam przyjaciol.
-Tez.- odpowiedzieli churkiem i mimowolnie sie usmiechneli.
-Jest!- krzykneli chlopacy do siebie i przybili sobie piatke.
-Chlopcy, prosze ciszej!- krzyknela na nich pani od plastyki.
-Przepraszamy. - odpowiedzialy zgodnie, a ja z Angie smialysmy sie z nich pod nosem. Weszlismy do klasy. Lawki byly dwoosobowe. Zayn i Angie odrazu usiedli razem. Potem Niall i Louis. Nastepnie Liam i Chris zgadali sie razem i zajeli swoje miejsca. Zostal mi Harry, albo ktos inny z naszej nowej klasy. Nie bede "eksperymentowac". Usiade z Harrym.

-Usiadziesz ze mna?- zapytal mnie Harry.
-Jasne.- odpowiedzialam i zajelam miejsce. Nasza gupka usiadla na koncu klasy. Bylt trzy rzedy. Od okien ze strone lewej do sciany po stronie prawej. Ja usiadlam najbardziej przy oknie na koncu rzedu. Harry obok mnie. W lacw od jego prawej usiedli Louis i Niall. Potem od ich prawej, w rogu klasy usiedli Zayn i Angie, a przed nimi Chris i Liam. Zaczelam sie zastanawiac gdzie podziala sie kuzynka Liam’a- Gabby. Przeciez jest  4 klasie. Zapytam siego pozniej. Spojzalam na zegar- 11:07. Dlugo zeszlo nam z tymi planami. Za 18 minut mamy lunch, a teraz jeszcze koncowke angielskiego. Szczeze mowiac wole bardziej cyferki, ale da sie przezyc. Najgoreze jest to, ze nauczycielka nie jest najlepsza.
-A teraz Michael, prosze rozdaj calej klasie te kasizki. Od dzisiaj bedziemy to czytac w klasie. Kiedy skonczymy omawiac bedziecie mieli klasowke.- powiedziala nauczycielka i podala chlopakowi ksiazki. On rozdal je po klasie, a potem wrocil na swoje poprzednie miejsce. Zaczelismy czytac. Byla cisza tak jak zawsze na tej lekcji. Na angielskim zawsze sie tylko czytalo. Jak sie skonczyla cala kasiazke potem sie omawialo I byla klasowka. Dla mnie proscizna. Zanim sie obejzalam po szkole rozbrzmila dzwonek oglaszajacy przerwe na posilek. Wszyscy zerwali sie z miejsc, wlozyli ksiazki pod lawki (do schowka) I wyszli z klasy. Teraz pozmieniali tak, ze wszyatkie lekcje po za muzyka i wf mamy w tej samej klasie. Szczeze mowiac tak jest o wiele latwiej.
-Hej, Liam!- zawolalam chlopaka kiedy wyszlam z klasy. On sie odwrocil I zaczekal, ze do niego dojde.- Gdzie jest Gabby?- zapytalam i szlismy dalej.
-Zle sie wczoraj czula. Miala troche goraczke i wymiatowala. Postanowilem, zeby nie szla dzisiaj do szkoly i doszla do siebie.
-A jak wam sie mieszka teraz w szostke?
-Jakos idzie. Narazie Gabby jest ok. Chlpacy nic sie nie czepiaja, ale jezeli znowu bedzie jak dawniej to wynajme mieszkanie I bede tam mieszkal z nia sam. Nie chce zebyscie mieli przez nia jekies problemy.
-Pamietaj, ze zawsze ci pomoge, ok?
-Jasne, dzieki.- odpowiedzial juz z usmiechem.
-Ej! Idziecie?!- krzyknol do nas Niall.
-Tak!- odkrzyknelismy i sie do nich dosiadlismy.
-To ja ide po lunch. Przyniesc komu jeszcze?- zapytalam i wstalam od stolu.
-Zaczekaj, ja pojde. Po co masz przemeczac sobie noge.- odpowiedzial Harry. Ja poprostu usiadlam. Wiedzialam juz, ze z nim nie wygram. On tlko dumnie sie usmiechnol.- To komu przyniesc jeszcze?- zapytal. Tylko Liam podniusl reke. Po chwili stal juz w kolejce, a reszta chlopakow zaczela smiac sie pod nosem.
-Z cego sie smiejecie?- apytala Angie szturchajac lokciem Zayn’a.
-Ohh… Michalina.- Louis poklepal mnie po ramieniu. Ja zrobilam tylko pytajaca mine.
-Co was tak rozbawilo?- zapytal Harry siadajac I podajac mi i Liam’owi nasz posilek.
-Niall beknol.- odpowiedzial Chris dla zmylki. Ja wolalam z Angie juz tego nie komentowac. Ich czasem w ogole nie zrozumiesz.
-Sluchajcie, Michalina dzisiaj do nas wpadnie.- powiedzial Niall.
-A ja z Angie wychodzimy.- dopowiedzial Zayn.
-Przypominam, ze rzeba pojechac po Lux.- oznajmil Liam.
-Dobra, czyli sa cztery wolne miejsca w samochodzie. Mamy mnie, Michaline, Niall’a, Louis’a i Liam’a. Tylko o jedna osobe za duzo. Wepchniemy sie do tylu.- odpowiedzial z usmiechem Harry.
-A ty nie chcesz wpasc Chris?- zapytl Louis.
-Nie dzieki. Mam juz na dzisiaj plany.- odpowiedzial.
-Kogo kolej dzisiaj prowadzic?- zapytal Niall.
-Twoja.- odpowiedzieli chorkiem reszta ONE DIRECTION.
-A na mijescu pasazera z przodu siedzi Michalina. Bedzie nam wszystkim latwiej. Ty i my bedziemy mieli wiecej miejsca. Wiesz.. twoj gips.- powiedzial Louis.
-Tia..- odpowiedzialam i uslyszelismy dzwonek konczacy nasza jedyna przerwe podczas szkoly. Wstalismy z miejsc, wyzocilismy nasze tace i poszlismy do naszej nowej klasy. Jeszcze trzy lekcje i na dzisiaj koniec.
Kiedy juz wyszlismy ze szkoly Chris poszedl w swoim kierunku, a Angie I Zayn wsiedli na motor Zayn’a i gdzies odjechali. Ja natomiast wygodnie usiadlam na miejscu pazarzera z przodu, Niall na kierowcy, Liam i Louis normalnie, ale Harry usiadl im na kolanach. Ja tylko smialam sie pod nosem. Smiesznie to wygladalo.  Jeszcze przed tym Liam zamontowal karsit dla malutkiej, ktory mieli w bagazniku. Nareszcie ruszylismy. Po 20 minutach malutka siedziala juz na swoim miejscu w samochodzie I bawila sie swoim pluszowym misiem. Wygladala naprawde slodko. Po nastepnych 15 minutach wchodzilismy do mieszkania ONE DIRECTION.Do Liama nagle zadzwonil telefon.
-Halo?...Tak…Juz jade, czekaj na mnie.- powiedzial Liam kiedy rozmawial przez telefon.
-Przepraszam, biore samochod. Zapomnialem, ze Danielle ma dzisiaj te wazne przesluchania co wam wczesniej wspominalem. Wroce pod wieczor. Pa.- powiedzial szybko, wsiadl do samochodu i odjechal. Louis wyjol swoj telefon i poszedl gdzies zadzwonic.  
-To co chcesz robic Lux?- zapytalam patrzac na mala.
-Musze sisiu.- powiedziala swoim slodkim glosikiem.
-Kto ja zazwyczaj bierze na potrzebe?- zapytalam patrzac na chlopakow.
-Liam.- odpowiedzieli wspolnie.
-Ma tu nocnik, prawda?- zapytalam.
-Tak, w lazience na konco korytaza po prawej.- powiedzial Harry.
-Choc kochana. Pomoge ci.- powiedzialam do malutkiej, zlapala mnie za raczke i ruszylysmy. Kiedy juz skonczylysmy poszlysmy szukac chlopakow. Zamiast w nich spotkalysmy Gabby.
-Hej Gabby.- powiedzialam wchodzac do kuchni.
-Siemka. A czyja ta mala?- zapytala zamykajac lodowke.
-Chlopacy sie nia dzisiaj opiekuja. A propo chhlopakow to moze ich gdzies widzialas?
-Hmm.. Liama nie, Louis gdzies poszedl, nie wiem gdzie, nie pytalam. Niall chyba w ogrodzie, a Harrego w ogole.
-Dzieki. To cale jedzenie jest dla ciebie?- zapytalam patrzac na jej gore jedzenia. Tyle je tylko Niall.
-Kocham jesc.- odpowiedziala z usmiechem i weszla po schodach na gore. Nie spodziewalam sie po niej takiego zachowania. Moze nie jest taka zla jak myslalam? Postanowilam wejsc do ogrodu I zobaczyc czy nikogo tam nie ma. Tak jak mowila zastalam tam tylko Niall’a.
-Niall, daj pileczke!- krzyknela Lux I podbiegla do blondyna. On sie ismiechnol i lekko kopnol do niej to, o co poprosila. Zaczeli ze soba grac. Nie chcialam im przeszkadzac wiec wrocilam do srodka i zaczelam szukac Harry’ego. Przeszukalam cale dolne pietro, ale nigdzie go nie bylo. Poszlam wiec na gore. Zapukalam do pierwszego pokoju. Uslyszalam “prosze”. Nie brzmialo jak Harry, ale i tak weszlam.
-Gabby, wiesz moze gdzie jest pokoj Harry’ego?- zapytalam patrzac na jedzaca dziewczyne.
-Koniec korytaza po prawej.
-Dzieki jeszcze raz.- odpowiedzialam i zamknelam za soba drzwi. Pokierowalam sie do pokoju, ktory podala mi dziewczyna i poraz kolejny zapukalam. Tym razem uslyszalam “prosze” juz innym glosem. Bylam pewna, ze to on.
-Nigdzie nie moglam cie znalesc.- powiedzialam do chlopaka siedzacega na lozku.
-Sorki, zasiedzialem sie.
-Nie, jezeli chcesz tu siedziec to ja pojde. Poprostu nie wiedzialam czy wyszedles czy co.- powiedzialam I zaczelam kierowac sie spowrotem w strone drzwi.
-Nie chce, zebys wychodzila.- powiedzial loczek i zlapal mnie za nadgarstek.Odwrucilam sie do niego I nasze oczy sie spotkaly. Nagle moje serce przyspieszylo i poczulam motylki w brzuchu. Stalismy tak chwile, az nasze twarze zaczely sie do zblizac. Nasze nosy sie stykaly, usta dzielily milimetry….


Jest! Jak sie podoba akcja? Chyba duzo sie zmienilo od poczatku, co? J Sorki, ze tak puzno dodaje, ale znowu zabrali mi internet na cala noc pomiedzy sobota I niedziela i niedziele, dlatego pisalam na komputerze… No nic.. wazne, ze jest. Prosze o komentarze bo nie wiem w ogole czy kto kolwiek to czyta. L

czwartek, 16 maja 2013

Rozdzial 10


Z perspektywy Michaliny
Obudzily mnie promienie sloneczne. Niechetnie otworzylam oczy, poniewaz lezalo mi sie bardzo przyjemnie. Kiedy otworzylam oczy ujzalam.. wlasciwie to nic nie widzialam. Wszystko zaslanialo mi cialo Harrego. Nadal spal i trzymal mnie w uscisku. Czulam, ze jezeli bym probowala wstac to bym go obudzila. Nie chcialam go budzis wiec musialam poczekac, az sam wstanie. Czulam sie troche skrempowana, ale tak naprawde bylo mi bardzo milo. Czulam motylki w bbrzuchu. To bylo bardzo mile uczucie. Z zamyslen wyrwal mnie glos chlopaka.
-Jak sie spalo?-zapytal i  przewrucil sie na plecy, bo wczesniej lezal na boku caly czas trzymajac mnie w swoich objeciach.
-Bezpiecznie, a tobie?- zapytalam odwracajac glowe w jego strone.
-Przyjemnie.- odpowiedzial i jeszcze zaspany sie do mnie usmiechnol. To wygladalo naprawde slodko.
-NIe sadzisz, ze trzeba sie zbierac i wracac do Londynu?- zapytalam siadajac na lozku.
-Ale mi sie tak dobrze lezy…- wymruczal pod nosem.
-Co mam zrobic, zebys wstal?-zaptalam siadajac na lozku.
-Hmmm.. Nic nie da sie zrobic, ale milo, ze pytasz.- odpowiedzial.
-Hmmm…Wiec jezeli nic nie pomoze nie zostalo mi nic innego, tylko zrobienie tego…- i zaczelam go bic poduszka. On zaraz mi sie odwzdzieczyl i zaczol laskotac. Niestety przy nim nie mialam zadnych szans.
-Har….ry… pro..osze… przestan mnie laskotac!- wykrzyczalam ledwo przez smiech.
-Trzeba bylo mnie nie wybudzac.- odpowiedzial z dumnym usmiechem, ale chyba sie juz zmeczyl i przestal laskotac. Poprostu padl na lozko obok mnie.
-No to co.. wstajemy?- zapytalam po chwili ciszy.
-Nie.. wiesz co? Mam pomysl. Ja tu sobie jeszcze poleze, a ty jak juz jestes taka chetna do wstania, to moze wstaniesz, I przyniesiesz mi jakies sniadanie?- zapytal z chyderczym usmieszkiem.
-Tak.. jasne i jeszcze pewnie potem masaz…- powiedzialam przewracajac oczami.
-Hmmm… kuszaca propozyca.- odpowiedzial.
-No dobra.. wole isc po to sniadanie niz sluchac tych twoich komentarzy.- powiedzialam jakbym byla “urazona”, ale tak naprawde na mojej twazy widznial usmieche radosci. Poszlam na dol po  zrobic jakies kanapki. Przy okazji sama zjem i zrobie dla dziadkow Harry’ego. Inni jeszcze spali. Wyjelam potrzebne mi prodykty I zaczelam tworzyc…
Z perspektywy Harry’ego
Kiedy Michalina wyszla polozylem sie na lozko z wielkim usmiechem na twarzy. Znamy sie tylko tydzien, a czuje jakby cale zycie. Wiem, ze jestesmy przyjaciolmi, ale ja mysle, ze czuje do niechcos wiecej niz tylko przyjazn. Dobrze by bylo jakbysmy mogli sprobowac, ale moze jeszcze nie teraz.. Moze za szybko? A jezeli w jakis sposob ja zranie? Ona juz naprawde wiele przeszla w zyciu. Z mojego zamyslenia wyrwal mnie jakis dzwiek. Podskocylem lekko w miejscu, poniewaz troche sie przestraszylem. Po chwili zrozumialem, ze dzwoni telefon Michaliny. Pomyslalem, ze odbiore. Moze to cos waznego…
-Halo?- zapytalem do sluchawki.
-Michalina, pomoz mi!!! W co sie mam ubrac na randke z Zayn’em?!!! Aaaa.. gdzie ty w ogole jestes?! Nie ma cie w domu, bo pytalam David’a…
-Tia… tutaj Harry… czy mam to przekazazc Michalinie.. Angie?- zapytalem lokko rozbawiony.
-C..co?  Harry, z kad masz telefon Michaliny?- zapytala chyba zaskoczona I skrepowana. Moge sobie wyobrazic jak siie zarumienila ze stresu.
-NIe mam jej telefonu.. to znaczy ona jest teraz ze mna. Dlatego nie ma jej teraz w domu.
-Aha… A gdzie ona teraz jest?
-Poszla mi zrobic sniadanie.- powiedzialem z usmiechem.
-Ok.. Juz wole o wiecej nie pytac… Czekaj.. Czyli byles z nia cala noc?!- zapytala najprawdopodobnie baardzo sazkoczona.
-I caly wczorajszy dzien.
-To co wy robiliscie caly ten czas?- zapytala, ale nie zdazylem odpowiedziec, poniewaz do pokoju weszla Michalina.
-Harry, czemu masz moj telefon?- zapytala podajac mi kanapki.
-Oo.. juz ci daje Michaline i powodzenia z Zayn’em. – odpowiedzialem smiejac sie pod nosem.
-Angie dzwoni? Harry… co ty wiesz czego ja nie wiem?- zapytala marszczac brwi I biorac ode mnie telefon.
-Halo?...Tak, a co?...Nie, nie to co myslisz…. Nie pytaj sie o takie rzeczy….oj dobra, opowiem ci pozniej…ze co?... No nareszczie!... No to powodzenia… Wiesz gdzie cie zabiera….Poczekaj bo Harry robi cos dziwnego…- powiedziala do sluchawki. Potem spojzala sie bardzej na mnie, poniewaz probowalem jej dac kanapke, zeby trohe zjadla.
-Harry, co ty robisz?- zapytala przez smiech.
-Zjedz troche.. Glupio sie czyuje jak sam jem.- powiedzialem. Ona tylko wziela gryz kanapki ktora trzymalem w reku i wrocila do rozmowy telefonicznej.
-No juz jestem…. Dal mi kanapke, nie wazne, mow mi jaki masz problem…. Ubierz cos luznego, ale ladnego.. jezeli nie wiesz gdzie cie zabiera badz przgotowana na wszystko… nie ryzykuj…dobra ja koncze.. powidzeia.- zakonczyla rozmowe.
-Co ci powiedziala jak odebrales telefon?- zapytala mnie Michalina.
-Aaa.. Wykrzyczala mi do telefonu , ze nie ma sie w co ubrac.. Aaa i pytala gdzie ty sie podziewasz bo nie ma cie w domu… Teraz mnie ucho boli..- udalem ze placze.
-Oj ty moj bedaczku. – powiedziala smiejac sie pod nosem I pocalowala mnie w “bolace ucho”. Wow.. Ciekawe czy to mialo cos oznaczac….
Z perspektywy Angie
Nie wiedzialam w co sie mam ubrac wiec postawilam na wygode i mniej wiecej moj styl. Ubralam sie w to i po chwili uslyszalam dozwonek do drzwi. Byl to Zayn. Poszlam szybko otworzyc.
-Hej. Gotowa?- zapytal kiedy wszedl do srodka.
-Tak ,poczekaj tylko wezme telegon, torebke i mozemy wychodzic.- odpiwiedzilam z usmiechem i pobieglam na gore. Wzielam potrzebne dla mnie rzeczy i wyszlismy. Zayn jak gentelman otworzyl przedemna drzwi od samochodu. Wsiadlam, zapielam pas, a po chwili on siedzial obok mnie na miejscu kierowcy. Przyblizyl sie do mnie i szepnol mi na ucho "pieknie wygladasz". POczulam, ze sie rumienie wiec spuscilam glowe w dol. Jechalismy juz jakies 10 minut.
-To gdzie jedziemy?- zapytalam patrzac na chlopaka.
-To niespodzianka.- opowiedzial z usmiechem, ale caly czas patrzyl na droge.
-Mam sie bac?- zapytalam probujac sie nie zasmiac.
-Nie sadze. Nie bedziesz potrzebowala wysilku fizycznego.
-A za ile bedziemy na miejscu?
-Powinnismy za jakies 15 minut. Tylko jak dojedizemy bede musial zawiazac ci oczy, dobrze?
-Okey. (?)- odpowiedzialam troche zaskoczona ale nie ukazywalam swoich uczuc. Hmm.. Co on wykombinowal.. Juz nie moge sie doczekac. Po 10 minutach Zayn zaparkowal w jakims odleglym miejscu. Nie powzolil mi wyjsc z samochodu, poniewaz chcial mi odrazu zawiazac oczy.
-A jak sie przewroce?- zapytalam kiedy nic juz nie widzialam.
-Nie boj sie. Zlapie cie, albo upadniemy razem.- odpowiedzial. Nie wiem jaki mial wyraz twarzy poniewaz nic nie widzialam. Kiedy szlismy coraz bardizej bylo slychac jakies szumy.. Nie szymu "natury:. Jakies rozmowy duzej grupy ludzi. Kiedy bylismy juz blisko slyszalam dosyc wyraznie. Uslyszalam LITTLE MIX. 
-Zayn, gdzie jestesmy?- zapytalam podekscytowana. On tylko odwiazal mi oczy i zobaczylam bardzo duza grupe dziewczyn przed jakas arena. Maly na sobie ubrania LITTLE MIX i bylno transparentow z ta nazwa.
-Przyjechalismy na koncert.- powiedzial chlopak. Wygladal na dumnego z siebie kidy zobaczyl moje wielkie szczescie zmieszane z zaskoczeniem.
-Zayn, nie wieze, ze to dla mnie zrobiles! - krzyknelam najglosniej jak potrafilam i przytulilam go. Zeby byc troche na rownej wysokosci musialam ustac na palcach.
-Zayn Malik z ONE DIRECTION! -uszlyszelismy piski dziewczyn doslownie biegnacych w nasza strone.
-Przepraszam.- powiedzalam z przepraszajacym spojzeniem.
-Szybko.- powiedzial i zlapal mnie za reke. Nie wiem gdzie bieglismy... Dobieglismy to jakiegos tylnego wejscia. Zayn zostal tam bez problemu wpuszczony, a ja rzem z nim. Ucieklysmy od tych fanej.
-Przepraszam, ze krzyknelam. Przez to cie rozpoznaly.- powiedzialam z poczuciem winy i spuscilam glowe w dol.
-Eeej... nie martw sie. Nadal jestesmy na randce, prawda?- zapytal kiedy pdniusl moj podbrudek swoimi 2 palcami. Patrzylismy sobie w oczy. Ja szeroko sie usmiehnelam.
-To co? Idziemy na miejsca?- zapytalam.
-A kto powiedzial, ze bedziemy tam siedziec?- zapytal z lobuzerskim usmiesziem.
-Nie rozumiem?- bylam zdezorientowana.
-Choc na backstage. - odpowiedzial. Zlapal mnie za reke, ale juz szlismy normalnym tempem. Po moim ciele przeszedl przyjemny dreszcz kiedy poczulam jego dotyk. 
-Czekaj.. czyli, ze ja je zobacze?- zapytalam zatrzymujac sie.
-Jak chcesz to mozesz nawet z nimi porozmawiac. Moze sie zakumplujecie.- odpowiedzial z usmiechem i ruszylismy dalej.
-Zayn, ale jak ty to... jestes... brak slow.- powiedzialam i znowy go przytulilam. Doszlismy na miejsce. NIe wieze. Ja je naprawde widze! Dobra, Angie. Zachowaj powage.
-Hej dziewczyny! Juz jestesmy!- krzyknol Zayn, aby ona nas uslyszaly przy tym calym halasie.
-Ooo hej!!! Jestem Perri.- przedstawila sie blondynka i podala mi reke. Potem przedstawila mi sie reszta dziewczyn.
-A wiec to jest wasza randka?- zapytal Jade.
-Najlepsza na swiecie.- odpowiedzialam i bardzo szeroko sie usmiechnelam.
-Dziewczyny, 2 minuty!- krzyknol jakis meszczyzna.
-Dobra, to my juz lecimy. Do zobaczenia pozniej.- powiedziala Jessie.
-Perri, zaczekaj!- powiedzial Zayn i zatrzymal dziewczyne. Szepnol cos jej na ucho, a ona tylko z usmiechem przytaknela glowa na zgode. Po chwili zostalam sama z Zayn'em. Nie chcialam byc wscipska wic nie pytalam co jej powiedzial. Usiedlismy wugodnie na sofie, ktora tam stala i patrzylismy jak dziewczyny wychodza na scene. Rozlegl sie wielki krzyk.
-I wy tez tak macie jak sa wasze koncerty?- zapytalam patrzac na chlopaka.
-Nomc.- odpowiedzial z usmiechem.
-To jestem pod wrazeniem, ze jeszcze normalnie slyszysz.- odpowiedzialam i zaczelam sie smiac. Dziewczyny zaczely spiewac, a ja z Zayn'em je sluchalymsy. W miedzy czasie sporo dowiedzielismy sie o sobie, bo duzo rozmawialismy.
-Teraz sluchaj uwaznie.- powiedzial i pokacal o palcem na dziewczyny.
-Moi drodzy, chcemy wam przedstawic nasz nowa kolezanke, Angie! Zapraszamy cie kochana!- powiedziala Perrie. W tym momencie poprostu zostalam sparalizowana, jednak szybko sie odtrzasnelam.
-No idz.- zachecal mnie Zayn.
-Jeden watunek.- chlopak nie wiedzial o ci chodzi i zmarszczyl brwi.- idziesz razem ze mna.- odpowiedzialam z chytrym usmieszkiem. On odrazu wstal i wyciagnol do mnie reke. Zlapalam ja i razem weszlimy na scene. Kiedy fanki zobaczyly Zayn'a zaczely piszczec jeszcze bardziej.
-Zayn chcialby wam cos piwiedziec. -powiedziala Jade i dala mikrofon Zayn'owi.. Co oni znowu kombinuja?! Juz sie boje, ale jednak jestem bardzo podekscytowana.

I jak? Rozkreca sie akcja u obu "par". Mysle, ze sie podoba. Prosze pisac komentarze ;) Rozdzial 11 powinien pojawic sie jeszcze w ten weekend albo pryszlym tygodniu.. sadze, ze nie pozniej XD (Naerszcie sie troche ogarnelam).

PROSZE O UWAGE!!!!

UWAGA!!!!!!!

Prosze o uwage!!! Bardzo zachecam do przeczytania tego bloga :http://one-dream-one-band-three-friends.blogspot.com PROSZE!!!! Jezeli zaczniecie czytac objecuje sie poprawic w dodawaniu rozdzialow!!! Postaram sie dodawac czesciej. Jezeli tego nie zrobicie bede bardzo smutna, bede miala dola i nie bede miala humoru dodawac... Wiec prosze was!!!!!!! Dziekuje bardzo!!! xx.

poniedziałek, 13 maja 2013

Rozdzial 9


Z perspektywy Michaliny
Oooohh... Nareszcie sobota. Dzisiaj spie caly dzien. Nie ma mowy abym teraz wstawala. Lezalam sobie az tu nage wybudzil mnie jakis dzwiek. Leniwie otworzylam oczy i spojzalam co to. Oczywiscie ze jakis sms'es. Na poczatku nie chcialo mi sie podnosic i go brac ale po chwili cos mnie podkusilo ze musze to zrobic... A jezeli to cos waznego? Nie spojzalam od kogo nawet dostalam wiadomosc.. Poprostu jak najszybcie ja otworzylam.
-Hej. Mam nadzieje ze cie nie obudzilem chociaz jest juz 13. Mam dla ciebie pewna propozycje. Jestes zainteresowana?- spojzalam na nadawce a tam HARRY. O czym on mowi? Hmmm jestem ciekawa.
-Hmmmm. Interesujace. A wiec o czym mowisz?- szybko mu odpisalam. Tak samo szybko dostalam odpowiedz.
- Powiedzmy ze chce pocwiczyc ale w innym miejscu. Chcialbym cie gdzies zabrac. Hmm?
-Powiedz mi gdzie...
- Masz dzisiaj czas?
- tak..
- bede po ciebie za godzine. Do zobaczenia ;)-ok? No to trzeba szybko wstawac i sie szykowac. Wstalam i pobieglam do lazienki. Nastepnie zjadlam jakies szybkie sniadanie i bylam gotowa. Zrobilam ostatni gryz kanapki kiedy uslyszalam klakson samochodu. Wyjzalam za okno a tam stal samochod chlopakow a w nim Hazza. Krzyknelam jeszcze do David'a ze wychodze ale nawet nie wiem czy on byl w domu.. Nie wazne...
-Hej.. Teraz powiedz mi gdzie mnie zabierasz.-powiedzialam odrazu kiedy usiadlam na miejscu pasazera z przodu
-Zapinaj pasy i jedziemy. Moge powiedziec ci tylko tyle ze jest to poza miastem.Nie pytaj sie o wiecej bo i tak ci nie powiem.- powiedzial szybko i ruszyl w droge. Jechalismy juz dobra godzine.
-Harry, gdzie ty mnie zabierasz? To jest az tak daleko?
-hmmmm...-udal zamyslonego zeby mnie troche podenerwowas ale szybko odpowiedzial.- bedziemy tam za 10 kilometrow.- szybko spojzalam na tabliczke za oknem i sprawdzilam nazwe miasta.
-Harry, powiedz ze zartujesz..-powiedzialam proszacym tonem.
-Niestety nie moge... Jedziemy do mojego rodzinnego miasta.-odpowiedzial z wielkim usmiechem na twarzy.
-Ale dlaczego az tam?- zapytalam poraz kolejny.
-Chcialbym ci cos pokazac.- powiedzial i wjechal do srodka miasta.  Jechalismy jeszcze z 10 minut, az Harry zaparkowal przed jakims domem. Z samochodu wyszlismy w tym samym momencie. 
-No to gdzie mnie zabierasz?- zapytalam patrzac na chlopaka.
-Choc, pokaze ci.- powiedzial i zlapal mnie za reke. Pociagnol mnie do jakiegos ogrodka.
-Ale Harry.. Kto tu mieszka? Mozemy sobie od tak wejsc?- zapytalam troche przestraszona.
-Tak, poczekaj. Powiem im, ze jestesmy w ogrodzie.- odpowiedzial i szybko wszedl do srodka domu. Po 3 minutach stal juz przy mnie nadal z usmiechem.
-Co ty masz dzisiaj taki dobry chmor?- zapytalam. Nie moglam sie powstrzymc i sama tez sie usmiechnelam.
-Aaa co... Juz nie moge?- zapytal.
-Ok, nie wazne. Pokaz mi raczej, to co chciales pokazac.- powiedzialam, a chlopak wskazal palcem na domek na drzewie.
-Harry, ty chyba oszalales.- pokazalam na swoja zlamana noge.
-Nie.. Dlaczego tak sadzisz?- zaczol udawac zdziwionego.
-Prosz, nie zartuj teraz.. Ja tam nie wejde.
-Poprawka.. Nie wiejdziesz tam bez MOJEJ pomocy.- usmiechnol sie lobuzerso, a ja tylko zrobilm faceplam'a.
-A co tam w ogole takiego jest, ze chciales mi pokazac?
-Duzo wspomien... chchailem tu przyjechac, ale nigdy nie jezdze sam...
-No to dlaczego wzioles akurat mnie? To znaczy nie mam nic przeciwko temu, ale z kim wczesniej jezdziles?- zapytalam.
-Eeeee...- nie wiedzial co odpowiedziec.
-Jak nie chcesz  to nie mow.- odpowiedzialam szybko aby go nie stresowac.
-Ooo.. chcialas wiedziec kto tam mieszka.. wiec mieszkaja tam moi dziadkowie.- ismiechnol sie po raz kolejny ukazyjac swoje wspaniale doleczki..
-No dobra, dobra.. To teraz pomoz mi wejsc na gore.- odpowiedzialam i ruszylam w strone drabinek umieszczonych na drzewie. Chlopak zaraz znalaz znalazl sie przy mnie.
-Ok... na 3 podskoczysz, a ja pomoge ci wdrapac sie po drabince, ok? 1...2...3!- szybko podskocylam tyle ile moglam i udalo sie! Niestety dalej juz bylo o wiele trudniej..
-Hazza, dlaczego nie wzioles tej osoby z ktora jezdziles.. byloby ci o wiele latwiej.- powiedzialam, zeby sie troche rozchmurzyl, ale chyba nie pomogla. Kiedy uslyszal moje slowa dziwnie rozluznil uscisk w ktorym mnie trzymal, tak jakby byl sparalizowany, a ja na niego spadlam.
-Harry, przepraszam, ja..- zaczelam ale chlopak przerwal mi swoim glosnym smiechem. Kiedy zaczol  sie smiac na mojej twazy zagoscil usmiech. Czyli jednak ma jeszcze dobry chumor..
-Nie przejmuj sie.. milo tak sobie polezec na trawie.- odpowiedzial.
-Tak, tylko zauwazmy, ze ja leze na tobie.- odpowiedzialam smiejac sie pod nosem i juz chcialam zejsc, ale on mnie powstrzymal.
-Jezeli ci tak wygodniej to mozesz zostac..mi to nie przeszkadza.- odpowiedzial z lobuzerskim usmiechem. Nie wiem dlaczego, ale nie zaprotestowalam. Polozylam glowe na jego torsie. Jest poczatek wrzesnia, ale bylo dzisiaj dosyc cieplo. Lezelismy tak w ciszy, az wreszcie ja przerwalam. Nagle podnioslam sie z torsu chlopaka. Wygladal na troche zdziwionego... 
-A nie mielismy cwiczyc?- zapytalam.
-Michalina.. jezu.. nie strasz mnie bo myslalem, ze cos ci sie dzieje.- powiedzial wydychajac z siebie powietrze.
-Hehe.. no to milo.. no to jak? Cwiczymy?
-Pod jednym warunkie.- powiedzial i spojzal na drzewo.
-Ugh..No niech ci bedzie.- odpowiedzialam i chlopak pomogl mi z siebie wstac. Po kilku prubach udalo nam sie wejsc na gore. Prawie peklam ze smiechu kiedy tam weszlam.
-No i jak podoba ci sie wystruj?- zapytal, a ja peklam siechem. Chlopak tylko sie usmiechnol.
-Haha... ile miales lat jak zrobiles ten domek?- zapytalam.
-Nie wiem.. moze z 6? Robilem go z dziadkiem. Dlatego jest tutaj.. 
-A kiedy byles tutaj ostatnio?
-...Dawno temu..
-Dlaczego?
-Bo nigdy nie przyjezdzalem sam...
-No to z kim? Dlaczego nie mogles z chlopakami?
-No bo zabieralem tutaj osoby naprawde dla mnie wazne... Nie mowie, ze chlopacy nie sa, ale dopiero teraz sie tak zzylismy i nie bulo jakos okazji..
-To dlaczego nie wzioles ich teraz?
-Bo chcialem spedzic czasz tylko z toba..- odpowiedzial i spuscil glowe w dol. Ja poczulam, ze sie rumienie. Dlaczego ja sie rumienie?! Przeciez my nawet.. ugh... to jest troche dziwine, ale idiotycznie przyjemne...
-No to co? Cwiczymy? zapytalam po chwili ciszy.
-Jasne.. Poczekaj, przypomnialo mi sie cos.- powiedzial, podszedl do malej skrzyni i wyciagnol z niej mala giatere.- Jak mialem 8 lat uczyle sie troche na tym grac.. troche przy male, ale mozne sprobowac.- odpowiedzial z usmiechem. Zaczelismy spiewanie, ale wiecej sie wygluoialismy niz cwiczylismy. Zanim sie obejzalam.. hmm.. myslalam ze minelo 30 minut.. Postanowilam wyjzec za "okno", ale tam bylo juz ciemno. 
-Harry, moze juz wracajmy. Jest juz ciemno.- odpowiedzialam chlopakowi kiedy skonczylismy spiewac. Kiedy juz zeszlismy na dol nagle zaczol lac deszcz. Ze wzgleu na to, ze nie moglam szybko biegac Harry wziol mnie na rece i wbieglismy pod daszek na tarasie.- Dzieku, nie musiales mnie brac.- podziekowacam.-Ale co teraz zrobimy? Nie chce, zebys jechal w takiej ulewie.- powiedzialam. Harry nie zdazyl nic odpowiedziac bo drzwi na taraz otworzyla jak mysle jego babcia.
-Dzieciaczki, wchodzcie do srodka, bo araz sie przeziebicie.- powiedziala starsza kobieta i wpuscila nas do srodka. Wygladala na bardzo mila.-Wy sobie usiadzcie, a ja zrobie wam cos cieplego do picia na rozgrzanie. Co chciecie, goraca czekolade, czy herbate?
-2 goroce czekolady poprosimy.- odpowiedzial jej Harry. Po chwili kobieta zniknela za drzwiami.
-Skad pomietales, ze wple czekolade?- zapytalam kiedy usiadlismy na sofie.
-A jakos tak... 
-No dobra... To co teraz robimy? Jak nie przestanie padac raczej z tad nie wyjedziemy.- powiedzialam.
-Masz racje...hmmm..Wiem! Mamy wulny jeden pokuj. Jak bylem maly zawsze tamc spalem jak tu przyjezdzalem.
-Ale ja nie chce przeszkadzac...
-Co ty... Bedziemy mieli niezly ubaw.- odpowiedzial z szerokim usmiechem.
-Prosze, napijcie sie.- powiedziala jego babcia i podala nam napoje.
-Dziekujemy. - powiedzialam tym razem ja. 
-Wrocilem!- uslyszelismy krzyk starszego meszczyzny z korytaza.
-Hej dziadku!- krzyknol Harry i poszedl sie przywitac.
-Ooo Harry! Czesc wnusiu.- powiedzial szczesliwy meszczyna. Ja przygladalam sie tej calej sytuacji z usmiechem na twarzy. Dobrze, ze przynajmniej on ma taka kochajaca rodzine przy swoim boku.
-A kim jest ta wesola dziewczyna?- zapytal jego dziadek kiedy wszedl do salonu.
-Dobry wieczor. Jestem Michalina, kolezanka Harrego.- powiedzialam z usmiechem i podalam mu reke. 
-Juz cie lubie.- odpowiedzial meszczyzna usciskajac moja dlon.
-Na dlugo zostaliscie?- zapytala jego babcia.
-No wlasnie babciu.. bi sie bardzo rozpadalo... czy moglibysmy zostac na noc?- zapytal Hazza.
-Oczywiscie. Twoj stary pokoj jest nadal taki sam jak go zostawiles.- odpowiedziala starsza kobieta z umiechem.
-No to co.. zjedzmy moze kolacje.- zaproponowal jego dziadek i ruszyl w strone kuchni. Nie czekalismy dlugo i zrobilismy to samo.
*W tym samym czasie*
Z perspektywy Angie
Leezalam tak sobie na lozku i sie nudzilam. Chris poszedl gdzies na caly dzien ze swoimi znajomymi. Spojzalam na zegarek- rowna 20. Co on tak dlugo noie wraca? Juz mialam siegac po telefon, ale uslyszalam jakies wrzaski na dole. Wyszlam ze swojego pokoju i w salonie zauwazylam mojego brata, Liam'a, Niall'a, David'a i Zayn'a.
-Dlaczego tak dlugo?- zapytalam patrzac na brata.
-Przepraszam, zasiedzielismy sie.- odpowiedzial.
-Hej Angie.- powedzial Zayn patrzac na mnie.
-Hej.- powiedziaalm z usmiechem. Liam i Niall zaczeli dziwnie gwizdac. Niall'a szturchnol lokciem moj brat a Liam'a Zayn. Poczulam sie jakos nieswojo wiec spuscilam glowe w dol.
-No to ja nie bede wam przeskadzac. Wroce do swojego pokojy. Tylko prosba, nie rozbie balaganu, bo zawsze ja musze sprzatac.- powiedzialm i weszlam spowrotem na gore. Rozlozylam sie wygodnie na lozku i zaczelam czytac kasiaze. Nie czekalam dlugo, az uslyszalam pukanie do moich drzwi. 
-Prosze!- krzyknelam tak, aby osoba po drugiej stronie mogla mnie uslyszec. Odlozylam ksiazke na swoj brzuch na tej samej stronie co skonczylam czytac.
-Hej, nie przeszkadzam?- zapytal Zayn kiedy wylonil sie zza drzwi.
-Jasne, ze nie. Choc.- powiedzialam z usmiechem i poklepalam miejsce obok mnie. Nadal w polowie lezalam na lozku, tylko plecami okieralam sie o sciane. Zayn podszedl do mnie, wczesniej zamuykajac za soba drzwi i usiadl obok mnie w tej samej pozycji co ja.
-Co czytasz?- zapytal patrzac na moja ksiazke.
-Jakis horror. Szczeze mowiec jestem w polowie ksiazki i nie jak narazie mnie nie "zaskoczylo". Moze dlatego, ze przeczytalam juz wiele takich..
-Tez lubie czytac.- odpowiedzial z usmiechem.- Emm.. masz moze jakies plany na jutro?- zapytal.
-Teraz juz tak.- odpowiedzialam.
-Serio?! To to super! Bede po ciebie o 13. Mam dla ciebie niespodzianek. - odpowiedzial pelen energii i szczescia. Bylo to po nim widac.- Ja juz musze wracac do domu. No to do jutra.- pocalowal mnie w policzek i wyszedl. Ja tylko opadlam na luzko cala w skowronkach. Wow! Zayn Malik, walesnie ten, z ONE DIRECTION mnie lubi. I can't belive. 
Z perspektywy Michaliny
-Dajcie te naczynia, ja pozmywam.- powiedziala starsza kobieta kiedy skonczylismy jesc posilek.
-Dziekuje, bylo pyszne, a tera niech pansto sobie odpoczna. Ja moge zrobic porzadek.- odpowiedzialam z usmiechem, wstalam od stolu i czekalam na ruch kobiety. moze ja jestem zbyt nachalna?
-Dziekuje ci drogie dziecko.- odpowiedziala kobieta i oddala mi swoj talerz. Zebralam jeszcze od jego dziadka. Juz mialam barc od Harrego, ale ten mnie powstrzymal. 
-Nie. Ja sie nie zgadzam. Ty jestes gosciem.- powiedzial i wziol ode mnie wszystkie talerze i szklanki.
-Harry, jestem osciem i wlasnie chce w jakis sposob podziekowac, wiec prosze, idzcie odpoczac, a ja to zrobie.- odpowiedzialam i zabralam chlopakowi brudne naczynia, tak jak on wczesniej zrobil mi. Chlopak tylko usmiechnol sie lobuzersko i wyszedl ze swoimi dziadkami. Ja dumnie sie usmiechnelam, doszkal do zlewu (ze zlamana noga chodze caly czas, ale mam specjalny gips na ktory moge stawac). Kiedy juz umylam naczynia i posprzatalam kuchnie wrocilam do salonu. 
-A gdzie twoi dziadkowie?- zapytalam zdziwiona kiedy usiadlam na sofie obok Harrego.
-Wiesz.. troche starsi ludzie.. Poszli juz spac.- odpowiedzial lekko sie smiejac.
-Hehe.. my chyba tez juz powinnismy.- odpowiedzialam i wstalam z sofy.- Czy moge poprosic o jakis recznik? Chcialabym sie "odswiezyc"- odpowiedzialam.
-Jasne. Idz na gore, potem w lewo i na koncu korytarza drzwi po prawej, napewno trafisz. Tam jest pokoj. Ja zaraz przyjde z recznikami i jakimis ubraiami na przebranie.-odpowiedzial. Zrobilam tak jak mowil. Czekalam na niego nie dlugo. Podal mi recznik, jakies ubrania, a ja poszlam do lazienki. Wzielam szybki prysznic, i lazienke zajol chlopak. Podczas jego nieobecnosci zrobilam sobie na podladze "legowisko".Kiedy skonczylam, akurat Harry wrocil do pokoju.
-Oo nie, nie, nie... Jestes gosciem i spisz na lozku. Podloga zostaje dla mnie.- odpowiedzial kiedy zobaczyl "legowisko".
-Harry, prosze. To twoje lozko i ty powinienes w nim spac.- powiedzialam.
-Akutar z tym sie z toba nie zgadzam. Przykro mi, ale na ten temat ze mna nie wygrasz.- powiedzial i triumfalnie sie usmiechnol. Ja tylko spuscilam rece pokazujac swoja "przegrana i "wspielam" sie na lozko. Harry po chwili polozyl sie na podlodze.
-No to dobranoc Harry.- powiedzialam i zamknelam oczy.
-Dobranoc ko...Michalina.- odpowiedzial chlopak. (narrator: tego "ko" Michlina nie usluszala).
Ze snu wybudzily mnie pioruny. O nie! Ja nienawidze burzy. Od malego dziecka sie jej boje, nawet nie wiem dlaczego, ale nigdy nie przestalam.
-Harry, spisz?- zapytalam szeptem wychylajac glowe za lozko, aby zobaczyc chlopaka o kreconych wlosach.
-Eeehee...- odpowiedzial mruczac. Jaki glos jak jest zaspany.. Omg... Michalina! Nie mysl o nim w ten sposob!
-Bo wiesz co.. ja sie troche boje buzy...- powiedzialam i uslyszlamam kolejny, ale juz o wiele glosniejszy piorun. Podskoczylam na lozku. Harry chyba to wyczul,, bo po chwili wstal na dwie rowne nogi.
-Nie boj sie. Nie masz czego. choc, posun sie.- powedzial i zrobilam tak jak kazal. Po chwili polozyl sie obok mnie o mozno mnie przytulil, tak jakby chcial mnie ochronic. Ja czulam sie w tedy bezpieczniej niz kiedy kolwiek i musze przyznac, ze mi sie to podobalo. Pozniej juz tylko usnelam w obieciach chlopaka.

No i jak sie podoba? Przepraszam, ze zawsze dlugo musicie czekac, ale nie zawsze mam czas na pisanie, albo wene.Teraz poczatek tego rozdzialu pisalam na telefonie w samochodzie, bo uznalam, ze za bardzo was mecze z tym czekaniem... Tak, wiem, jestem okropna. Ale zawsze jak juz zaczne pisac to piesze rozdzial jakis tydzien bo robie to na raty... Ale mysle, ze ten rozdzial wyszedl dosc dlugi... Moze nudny, ale ciesze sie, ze dlugi. Akcja z Angie i Zayn'em sie rozkreca ;) Jak myslicie, co bedzie dalej z naszymi glownymi bohaterami? Czy Gabby, ktora jest nowa namiesza cos w zyciu przyajaciol? Wszystkiego nie dlugo sie dowiecie.. Ja mam juz plan.. :D Hahahahaa :P 
P.S.
Nie zawsze moge dodac rozdzial jak go napisze, bo bardzo czsto zabieraja mi internet tak jak jest teraz. Ten rozdzial jest napisany juz od 2 dni, ale nie moglam go dodac.. Bardzo mi przykro.. Ale dla waszego pocieszenia zaczelam juz pisac kolejny ;) Aaa...Domyslcie sie co Harry chcial powiediec mowiac "ko" ;)