Z
perspektywy Michaliny
-Wezcie
ja!- krzyknol Niall kiedy otworzyl drzwi od pokoju Harry'ego. Nagle
odskoczylismy od siebie.-Ja chce zjesc, a ona chce sie bawic!-kontynuowal
blondyn.-Wiecie, ze ja kocham, ale jezeli o jedzenie chodzi to lepiej nie
przeginac.- dokonczyl i podal nam Lux.
-Ok stary,
nastepnym razem zapukaj, a nie sie drzesz.- powiedzial Harry i zamknol za nim
drzwi. Ja jeszcze chwile stalam w bezruchu. Nie do konca dotarlo do mnie co
jeszcze kilka sekund temu sie stalo, a raczej prawie stalo...
Z
perspektywy Niall'a
Naprawde
kocham to male dziecko, ale ja musze cos zjesc. Bez jedzenia nie wyrobie.
Poprostu juz tak mam... Wszedlem do kuchi postanowilem zajzec do lodowki.
Otworzylem ja i zaswiecilo mi praktycznie pustka. Pamietam, ze patrzylem tutaj
jeszcze 30 minut temu i nie bylo az tak malo produktow. Zostaly mi marne
kanapki z szynka. Postanowilem je zrobic i pojsc na gore zapytac co sie stalo z
cala zawartoscia lodowki. Wiem, ze to glupi powod, ale ja tego tak nie
zostawie. Kiedy skonczylem posilek poszlem do Harry'ego, Michaliny i Lux.
Wszedlem po cichu. Malutka usypiala przy spiewie Harry'ego, a Michalina
podeszla do mnie i razem ze mna wyszla z pokoju i po cichu zamknela drzwi.
-Co sie
stalo?- zapytala oddalajac sie od pokoju.
-Braliscie
moze jakies jedzenie z lodowki? Pytam, bo poszedlem zrobic sobie jedzenie, a
nie mialem za wielkiego wyboru, a wiem, ze jeszcze godzine temu tak nie bylo...
-Gabby
wziela dosyc sporo jedzenia. Mozesz pojsc do niej i sie zapytac.- odpowiedziala
mi dziewczyna i odwrocila sie, poniewaz Harry wyszedl z pokoju.
-Umm..Moge
wejsc?-zapytalem kiedy zapukalem do pokoju Gabby.
-Prosze!-odkrzykela
dziewczyna. Kiedy otworzylem drzwi zobaczylem “moje” jedzenie na jej lozku.- Co
tam?- zapytala tak jakby nigdy nic i wziela pierwszy gryz banana.
-Mozesz
mi troche oddac jedzenia? Jestem glodny.- powiedzialem najspokojniej jak
moglem, zeby jej jakos nie zdenerwowac. Jeszcze jej dobrze nie znalem.
-Nie za
bardzo.No wiesz.. je tez jestem glodna, a trzeba miec jakies zapasy. –
powiedzila z usmiechem.
-Robisz
sobie zapasy ?!- zapytalem zaskoczony.
-Wiem, ze
dziwne.- powiedziala.
-Co ty
gadasz? To wspaniale! Nareszcie nie jestem sam w tym okrutnym swiecie.-
odpowiedzialem i usiadlem obok niej.- A wiec co chcesz, zeby oddac mi polowe
tego co masz?- zapytalem patrzac na nia.
-Hmm…-
Gabby udawala, ze mysli przy okazji konczac jesc swojego banana.-Az polowe? To
bedziesz musial mnie gdzies jutro zabrac. Pokazac Londyn.. Podczas szkoly.-
odpowiedziala z chytrym usmieszkiem.
-Ale nie
mozemy pujsc na wagary.. Przynajmniej ja nie chodze.- powiedzialem lekko
zmieszany.
-No to
nie bedzie jedzenia, panie Horanie.- powiedziala i oddalila je ode mnie.
-Nie,
nie, nie… poczekaj.- powiedzialem pospiesznie. Po co ja to robie?! Jedzenie nie
jest warte!-Pujde jutro z toba. Ale nikomu nic nie mow.- powiedzialem.
-Jesne.
To ja powiem, ze sie nagle zle poczulam… A ty?- zapytala spogladajac na mnie.
-Powiem,
ze musialem isc do studia. – powiedzialem, ale watpilem, zeby sie nabrali.
-No to
budz mnie o 10.- powiedziala z usmiechem. Juz wychodzilem z jej pokoju kiedy
krzyknela Horan. Odwrucilem sie i zlapalem jablko.
-To taki
maly kredyt.- odpowiedziala. Usmiechnolem sie, wziolem gryza i wyszedlem.
Nastepnego
dnia obudzilem sie dosyc wczesnie, bo okolo 6. Nie wiem dlaczego.. Inni jeszcze
spali, poniewaz lekje byly na 9 wiec poszedlem zobaczyc jaka sytuacja. Moj
pokuj jest naprzeciwko Harry'ego wiec tam poszedlem najpierw. Uchylilem lekko
drzwi i ujzalem Michaline, Harry'ego i Lux lezacych razem na dosc duzym lozku
Hazzy. Smiesznie to wygladalo, poniewaz Lux miala noge na glowie Hazzy, a
Michalina miala glowe na jego klatce piersiowej, natomiast Harry jedna reka
obejmowal Michaline a druga trzymal mala blondynke. Dziewne, ze Michalina i
Harry nie sa razem.. Jakby ktos ich nie znal mogby pomyslec, ze sa para. Kiedy
skonczylem ich ogladas zamknolem lekko drzwi i udalem sie do pokoju Zayn'a. Nie
bylo go w srodku. Louis'a i Liam.'a rowniez. Pewnie zostali tam, gdzie sie
udali, czyli u swoich dziewczyn. Postanowilem udac sie do Gabby. Tak jak
wzesniej lekko uchylilem drzwi i wystawilem glowe w ich szpare. Dziewczyna
slodko spala przytulona w poduszki. Usmiechnolem sie sam do siebie nawet nie
wiem dlaczego. Juz mialem zamykac drzwi kiedy uslyszalem swoje imie.
-Niall?-
zapytala Gabby zaspanym glosem kiedy delikatni siadala na lozko.
-Przepraszam,
nie chcialem cie obudzic.- powiedzialem i wrocilem do pomieszczenia.
-Co cie
do mnie sprowadza?- zapytala przeciagajac sie.
-Wstalem
wczesnie, wiec sprawdzam co ze wszystkimi.- odpowiedzialem bez zadnych emocji.
-I jak
tam?- zapytala juz troszeczke bardziej przytomna.
-Tak jak
wczoraj. Zayn'a, Liam'a i Louis'a nie ma. Harry, Michalina i Lux
spia.-dziewczyna wstala z lozka jak popazona i podeszla do szafy.-A tobie co
sie stalo?- zapytalem robiac pytajacy wyraz twarzy.
-Jezeli
nikogo nie ma, a reszta spi to najlepszy moment, zeby wyjsc. Nikt nie zobaczy..
lepiej dla nas.- oznajmila i ruszyla w strone lazienki, ktora miala w pokoju.-
Zaczekaj sekunde.- powiedziala i zamknela za soba drzwi. Ja wygodnie usiadlem
na jej lozku. Odczekalem 5 minut i dziewczyna wyszla z pomieszczenia juz ubrana
w normalne ubrania.
-Idziemy?-
zapytala z usmiechem. Skad ona ma tyle energii?
-Jesne.-
powiedzialem leniwie wstajac i podchodzac do drzwi. Puscilem ja pierwsza, a
potem stalismy juz na dole zakladajac buty. Wcisnolem swoje nike na stopy i
delikatnie zamknolem drzwi frontowe. Zakluczylem je i ruszylem do samochodu, w
ktorym siedziala juz dziewczyna.
-To gdzie
chcesz najpierw?- zapytalem przekrecajac kluczyk w stacyjce.
-Wszystko
zalezy od ciebie. Ty tutaj mieszkasz. Mamy caly dzien.- oznajmila i przesunela
swoje oparcie siedzenia troszeczke do tylu. Nic juz jej nie odpowiedzialem i
poprostu ruszylem w droge. Szczeze mowiac nie wiedzialem gdzie chce jechac.
Wiem tylko tyle, ze zmiezalem do centrum miasta. Z uwagi na to, ze jest dopiero
7 rano na drodze nie bylo jeszcze tak wiele samochodow. Ludzie nie wyszli
jeszcze do pracy, ani do szkoly. Zaparkowalem przed parkiem, na parkingu i
wylaczylem silnik.
-Jestes
glodna?- zapytalem patrzac na dziewczyne odpinajaca swoj pas bepieczenstwa.
-Zawsze.-
odpowiedzila i wyszla z mojego pojazdu. Zrobilem to samo i podeszlem do niej.
-No to
mozemy isc tam.- powiedzialem i wskazalem na budynek kilka metrow przed
nami.-Maja tam naprawde swietny zestaw sniadaniowy.- dodalem.
-Zaraz
sie przekonamy.- odpowiedziala i ruszyla w tamta strone. Nie czekalem dlugo i
szybko dorownalem jej kroku. Weszlismy do srodka i usiedlismy przy stoliku. Ja
juz wiedzialem co chce poniewaz zawsze tam jem kiedy mamy proby, czy cos w
centrum. To moje ulubione miejsce, oczywiscie poza Nandos.
-To co
bierzesz?- zapytlem kiedy dziewczyna odlozyla karte na stol.
-Moze ta
kanapke niespodzianke. - odpowiedziala i wstala od stolu.
-A ty
gdzie idziesz?- zapytalem zdziwiony.
-Zamowic,
a tobie co wziac?- zapytala wyciagajac cos ze swojej torby. Po chwili
uswiadomilem sobie, ze to portfel.
-Zaczekaj
tutaj. Ja pujde.- powiedzialem i rowniez wstalem. Dziewczyna nic juz nie
komentowala i poprostu spowrotem usiadla na swoje miejsce. Ja poszedlem do
lady, przy ktorej stal moj stary znajomy.
-Hej
Niall, co tam u ciebie?- zapytal meszczyzna okolo trzydziestki.
-Jakos
tam idzie Matt..To co zwykle dla mnie i ta kanapke niespodzianke dla niej.-
powiedzialem i lekko spojzalem na dziewczyne, ktora robila cos przy swoim
telefonie.
-Twoja
dziewczyna?- zapytal wbijajac cos na kase sklepowa. Poczulem sie troche
dziwnie. Tak naprawde jej nie znalem.
-Znajoma.-
odpowiedzialem i podalem mu pieniadze.
-Zawolam
was jak bedie gotowe.- oznajmil i wydal mi reszty.
-Dzieki.-
odpowiedzialem i wrocilem do stolika. Panowala niezreczna cisza wiec
postanowilem ja jakos przerwac.
-Opowiec
mi cos o sobie.- powiedzialem jakos dziwnie stanowczo. Dziewczyna spojzala sie
na mnie pytajaca. Szybko zaczolem sie poprawiac.- To znaczy, bo malo cie znam,
a jezeli teraz z nami mieszkasz chcialbym cie nardziej poznac.
-Co
chcesz naprzyklad wiedziec?- zapytala.
-Co
lubisz robic, jakie masz zainteresowania, co sprowadza cie do Londynu...
-A wiec
jak juz wiesz lubie jesc, cwiczyc czyli biegac i grac w rozne sporty..
zainteresowan raczej zadnych nie mam, a tutaj przyjechalam bo moi rodzicd chca
mi "pomoc".- powiedziala pokazyjac slowo pomoc w dwu cudzyslowach zrobionych z
palcow w powietrzu.
-Nie
rozumiem?- zardziej stwierdzilem niz zapytalem.
-Aaa...
bo tam w szkole ciagle cos ode mnie chcieli i czesto tam wdawalam sie w bojki,
potem alkochol i narkotyki.- powiedziala bez emocji. Zrobilem bardzo zaskoczona
mine. Dziewczyna szybko to zauwazyla i zaczela mowic dalej.
-To
znaczy ja nie pije i nie cpie. To tam raz sprubowalam, a oni mysla, ze juz zle
dziecko jestem. Prawda, bic to bilam dla przyjemnosci bo mialam dosc tych
klamcow i ludzi ktozy ciagle mnie ponizali. Tego nie zaprzecze, ale co do picia
to skonczylo sie na piwie na imprezkach, a narkotyki poprostu mialam w swoim
pokoju.. byly one mojego kumpla, zebym mu przechowala.- dokoczyla. Moja twarz
trochetak jakby zlagodniala. Kiedy Gabby to zobaczyla rowniez troche sie
uspokoila.
-Niall!-
uslyszalem znajomy glos meszczyzny.
-Ja
pujde. - powiedziala Gabby i ruszyla po nasz posilek. Ja siedzialem jak
sparalizowany. Bujki? Narkotyki? Nigdy bym sie nie spodziewal, ze w rodzinie
Liam'a beda tekie problemy. U TEGO Liam'a? NIGDY... Dziewczyna wrocila i podala
mi moja jajecznice.
-Jestes
okey?- zapytala biorac pierwszego gryza kanapki.
-Jasne,
poprostu nie myslalem, ze ty..no wiesz.. przeciez Liam taki nie jest.-
odpowiedzialem zaczyajac jesc moj posilek.
-No to
moze teraz ty opowiedz mi cos o sobie.- zaproponowala.
-Coz...
Jestem Irlandczykiem, kocham grac na gitarze, spiewam...
-A moze
cos czego nie wie polowa swiata?- zapytala udawajac lekke poirytowanie.
-No nie
wiem... nigdy nie opowiadalem nikomu nic o sobie.. ludzie sami mnie poznaja-
odpowiedzielm konczac juz sniadanie.
-To mam
nadzieje, ze dzisiaj cie troche poznam.-odpowiedziala rowniez konczac swoje
sniadanie. Wstalismy od stolu i wyszlismy z knajpki wczesniej zegnajac sie z
moim przyjacielem. Dziewczyna zaczela szukac czegos w torbie. Chwile puzniej
zobaczylem, ze qyciaga z niej pieniadze. Odrazu wiedziqlem o co chodzi i
zainterniowalem.
-Schowaj
spowrotem. Ja stawiam dzisirjsze sniadanie.-powiedzialem i odsunolem jej reke z
banknotami.
-Ale Niall..-zaczela, ale jej przerwalem.
-Zadne ale. Co chcesz pierwsze zobaczyc?-zapytalem zmieniajac temat.
-Zawsze bardzo chcialam zpbaczyc Big Ben i pujsc na ta kolejke obok niego.-odpowiedziala chowajac to co wczesniej wyciagnela.
-Choc za mna. Latwo mozemy przejsc przez ten park i bedziemy na miejscu. Tylko najpierw musze isc po cos do samochodu.-poinformowalem Gabby i z samochodu wyjolem okulary przeciw sloneczne oraz moja upubiona czapke z daszkiem. Na to zalozylem kaptur.
-A to po co?- zapytala moja towazyszka.
-Zeby nikt mnie nie rozpoznal. Chyba nie chcesz zwiedzac z tlumem piszczacych dziewczyn.-odpowiedzialem idac w strone parku. Puzniej juz nic nie odpowiedziala. Szlismy w kompletnej ciszy. W parku nie bylo ani jednej osoby poza mna i Gabby. Jest 8:30 wiec co sie dziwic.
-Dlaczego poszedles do X-Factor'a?- zapytala nagle dziewczyna nie odwracajac glowy w moja strone.
-Sam nie wiem. Szczeze mowiac to moze z nudow. Moze chcoalem jakis nowych doznan? Nie mialem planow, zeby byc jakas gwiazda czy cos...
-A chcesz nia byc?-zadala kolejne pytanie. Dlaczego ona jest taka tajemnicza?
-Jasne, ze tak. Wiesz, jak istnoeja ludzie ktozy kochaja cie za to co sam kochasz robic to wspaniqle uczucie. Racja, czasem jest tak, ze te piski za moimi plecami sa irytujace, ale granie koncertow jest poprostu magiczne. Robie to co kocham, a przy okazji wyglupiamy sie z chlopakami.
-Wlasnie...nie rozumiem. Dlaczego Liam zawsze mial tak dobrze? Niby dorosly, ale i tak moze zachowywac sie jak dziecko...- odpowiedziala troche jakby zasmucona tym faktem. Pomyslalem, ze musi miec ona troche ciezkie zycie. Wpadlem na pewien pomysl.
-Dzisiaj masz dzien wolny.-powiedzialem. Dziewczyna zmarszczyla brwi w niezrozumieniu.
-Dzisiaj masz dzien odpczynku. Zapomnij o tym co zle i kozystaj. A ka ci w tym pomoge.-wyjasnilem z usmiechem wymalowanym na twarzy.
-Wiesz co...Masz swietny pomysl. Ale pod jednym warunkiem.-odpowiedziala rowniez z usmiechem.
-Jakim?- zapytalem naprawde ciekawy.
-Ale Niall..-zaczela, ale jej przerwalem.
-Zadne ale. Co chcesz pierwsze zobaczyc?-zapytalem zmieniajac temat.
-Zawsze bardzo chcialam zpbaczyc Big Ben i pujsc na ta kolejke obok niego.-odpowiedziala chowajac to co wczesniej wyciagnela.
-Choc za mna. Latwo mozemy przejsc przez ten park i bedziemy na miejscu. Tylko najpierw musze isc po cos do samochodu.-poinformowalem Gabby i z samochodu wyjolem okulary przeciw sloneczne oraz moja upubiona czapke z daszkiem. Na to zalozylem kaptur.
-A to po co?- zapytala moja towazyszka.
-Zeby nikt mnie nie rozpoznal. Chyba nie chcesz zwiedzac z tlumem piszczacych dziewczyn.-odpowiedzialem idac w strone parku. Puzniej juz nic nie odpowiedziala. Szlismy w kompletnej ciszy. W parku nie bylo ani jednej osoby poza mna i Gabby. Jest 8:30 wiec co sie dziwic.
-Dlaczego poszedles do X-Factor'a?- zapytala nagle dziewczyna nie odwracajac glowy w moja strone.
-Sam nie wiem. Szczeze mowiac to moze z nudow. Moze chcoalem jakis nowych doznan? Nie mialem planow, zeby byc jakas gwiazda czy cos...
-A chcesz nia byc?-zadala kolejne pytanie. Dlaczego ona jest taka tajemnicza?
-Jasne, ze tak. Wiesz, jak istnoeja ludzie ktozy kochaja cie za to co sam kochasz robic to wspaniqle uczucie. Racja, czasem jest tak, ze te piski za moimi plecami sa irytujace, ale granie koncertow jest poprostu magiczne. Robie to co kocham, a przy okazji wyglupiamy sie z chlopakami.
-Wlasnie...nie rozumiem. Dlaczego Liam zawsze mial tak dobrze? Niby dorosly, ale i tak moze zachowywac sie jak dziecko...- odpowiedziala troche jakby zasmucona tym faktem. Pomyslalem, ze musi miec ona troche ciezkie zycie. Wpadlem na pewien pomysl.
-Dzisiaj masz dzien wolny.-powiedzialem. Dziewczyna zmarszczyla brwi w niezrozumieniu.
-Dzisiaj masz dzien odpczynku. Zapomnij o tym co zle i kozystaj. A ka ci w tym pomoge.-wyjasnilem z usmiechem wymalowanym na twarzy.
-Wiesz co...Masz swietny pomysl. Ale pod jednym warunkiem.-odpowiedziala rowniez z usmiechem.
-Jakim?- zapytalem naprawde ciekawy.
-Ty
bedziesz robil dzisiaj tak samo. Oboje bedziemy mieli taki odpoczynek od
swiata.-wyjasnila.
-Okey.-odpowiedzialem. Czuje, ze pomimo tego, ze jestem na wagarach ten dzien bedzie udany.
Kierowalismy sie juz w strone kolejki. Naszczescie nikt mnie jeszcze nie rozpoznal. Gabby nie jest taka zla jak myslalem. Nawet zaczynam ja lubic. Stalismy w kolejce. W pewnym momencie zadzeonil do mnie telefon. Wyjolem go z kieszeni i spojzalem na dziewczyne. Pokiwala glowa abym go nie odbieral. Nawet nie spojzalem kto dzwoni. Wolalrm sie nie wczuwac. Poczekalem az skonczy dzwonic i szybko go wylaczylem. Kupilem bipety i wsiedlismy do wagonu.
-Masz lek wysokosci?- zapytala Gabby.
-Nie bardzo.. A ty ?-odpowiedzialem konczac pytaniem.
-Troszeczke.- odpowiedziala lapiac sie za barierke obok niej.
-Nic nam nie bedzie.-powiedzislem z promiennym usmiechem,zeby ja troche rozluznic. Jechalismy w gore . Bylismy juz na samej gorze
-Ale tutaj pieknie. - powiedziala dziewczyna. Nic nie odpowiedzialem tylko sie do siebie usmiechnolem rowniez ogladajac Londyn.
-Chcesz isc na lody? -zapyralem kirdy bylismy juz na ziemi.
-Jasne- odpowiedziala z usmiechem.
Wracalismy juz do domu poniewaz robil sie wieczor. Zaparkowalem samochod i wyszedlem z niego w tym samym momencie jak Gabby. Tak dobrze sie bawilem, ze nawet nie myslalem o konsekfencjach jakie mozemy poniesc. Wchodzilismy do domy rozbawieni calym dniem, z usmiechami na twarzach. Jak to przystalo puscilem ja pierwsza. Nie zdazylismy powiedziec ani slwa, poniewaz Liam zaczol krzyczek kiedy stal i czekal na nas w korytazu. Ja jeszcze nie wszedlem do mieszkania tak aby bylo mnie widac. Zatrzymalem sie i nadal nie bylo mnie widac. Postanowilem najpierw posluchac co ma jej do powiedzenia.
-Okey.-odpowiedzialem. Czuje, ze pomimo tego, ze jestem na wagarach ten dzien bedzie udany.
Kierowalismy sie juz w strone kolejki. Naszczescie nikt mnie jeszcze nie rozpoznal. Gabby nie jest taka zla jak myslalem. Nawet zaczynam ja lubic. Stalismy w kolejce. W pewnym momencie zadzeonil do mnie telefon. Wyjolem go z kieszeni i spojzalem na dziewczyne. Pokiwala glowa abym go nie odbieral. Nawet nie spojzalem kto dzwoni. Wolalrm sie nie wczuwac. Poczekalem az skonczy dzwonic i szybko go wylaczylem. Kupilem bipety i wsiedlismy do wagonu.
-Masz lek wysokosci?- zapytala Gabby.
-Nie bardzo.. A ty ?-odpowiedzialem konczac pytaniem.
-Troszeczke.- odpowiedziala lapiac sie za barierke obok niej.
-Nic nam nie bedzie.-powiedzislem z promiennym usmiechem,zeby ja troche rozluznic. Jechalismy w gore . Bylismy juz na samej gorze
-Ale tutaj pieknie. - powiedziala dziewczyna. Nic nie odpowiedzialem tylko sie do siebie usmiechnolem rowniez ogladajac Londyn.
-Chcesz isc na lody? -zapyralem kirdy bylismy juz na ziemi.
-Jasne- odpowiedziala z usmiechem.
Wracalismy juz do domu poniewaz robil sie wieczor. Zaparkowalem samochod i wyszedlem z niego w tym samym momencie jak Gabby. Tak dobrze sie bawilem, ze nawet nie myslalem o konsekfencjach jakie mozemy poniesc. Wchodzilismy do domy rozbawieni calym dniem, z usmiechami na twarzach. Jak to przystalo puscilem ja pierwsza. Nie zdazylismy powiedziec ani slwa, poniewaz Liam zaczol krzyczek kiedy stal i czekal na nas w korytazu. Ja jeszcze nie wszedlem do mieszkania tak aby bylo mnie widac. Zatrzymalem sie i nadal nie bylo mnie widac. Postanowilem najpierw posluchac co ma jej do powiedzenia.
-Co ty sobie myslisz Gabby?! Ze bedziesz udawala chora i nie ujdziesz do szkoly?! Co to ma znaczyc? Nie mozesz tak robic, dziewczyno!- wykrzyczal jej prosto w twarz Liam, az reszta mieszkancow zanalzla sie na dole. Gabby juz miala cos odpowiedziec, ale ja zainterweniowalem tym samym jej przerywajac.
-To nie jej wina. Ja ja wziolem i nikt jej do tego nie namialem.- odpowiedzialem oschle patrzac na bardzo zdziwionego Liam'a. Reszta miala taki sam wyraz twarzy.
-Choc Gabby.- odpowiedzialem tym samym tonem, zlapalem dziewczyne za reke i wyminelismy cala grupke. Stali jak slupki chyba zabardzo zaszokowani faktem, ze ich Niall nie poszedl do szkoly. Weszlismy do mojego pokoju i odrazy zamknolem drzwi na klucz.
-Dlaczego to zrobiles? Dlaczego ich oklamales?- zapytala odrazu Gabby siadajac na moim luzku.
-Bo to nie twoj wina.- powiedzialem obojetnie siadajac obok niej.
-Ee.. wlasnie to moja wina. Ja dalam ten pomysl i ja cie zabralam z domu.- odpowiedziala.
-Nie robilas nic na sile. Nikt mnie nie zmuszal. A pozatym kto powiedzial, ze dzisiejszy dzien mi sie nie podobal?- odpowiedzialem z usmiechem patrzac sie na dziweczyne. Ona nic nie odpowiedziala tylko mnie przytulila. Bylem zdziwiony, ale odrazu go odwzajemnilem.
-Dziekuje Niall... Tobie jednemu moge zaufac.- powiedziala oddalajac sie ode mnie i patrzc prosto w moje oczy. Nigdy nie zobaczylem jakie m piekne piwne teczowki. Takie czekoladowe.... Dziwnie sie czulem. Chcialem czegos wiecej.. ale czego? Nie musialem dlugo myslec, poniewaz bez namyslu ja pocalowalem. Co ja robie?- pomyslalem calujac ja. Odziwo ona go odwzajemnila. Czulem sie tak odbrze... Tak dobrze przy niej. Czulem jakby ona byla jakims aniolem. Dopiero teraz uswiadomilem sobie, ze nie poszedlem na wagary dla jedzenia, ale dla niej. W gre weszle nasze jezyki. Pocalunek byl calycza delikatny, ale stawal sie coraz bardziej namietniejszy. Przerwalo nam pukanie do drzwi. Oderwalismy sie od siebie jak popazeni.Spojzelismy na siebie zaskoczeni, takjakbysmy nie wiedzieli co przedchwila robilismy.. Szczeze mowiac, to tak jest..
-Moge wejsc?- zapytal....
Hejka! Co tam u was ludzie?! Jak sie odoba 12? Jak myslicie.. kto zapukal do drzwi? Co bedzie dalej? Prosze o komentarze, bo mysle, ze czytaja to tylko 2 osoby i troche mi z tym zle... :(
Cuuuudne.! *o*
OdpowiedzUsuńczekam na następny! :D
zapraszam: http://traversing-the-sample.blogspot.com/
hehe ;d bardzo fajny rozdziaał :P od razu wiedziałam ze bedą sie lizac *.* czekam na nexta :))
OdpowiedzUsuńAwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww Love, love, love
OdpowiedzUsuńkto znowu przeszkadza? ja pierdole, wez mnie tak nie irytuj ^^