czwartek, 6 czerwca 2013

Rozdzial 13

Z perspektywy Niall'a-Moge wejsc?- zapytal Harry.-To ja juz pojde.- powiedziala bardzo zaskoczona i jakby nieprzytomna Gabby.  Wstala z ozka, otworzyla drzwi i wyminela Harrego. -Zapraszam.- powiedzialem do loczka kiedy stal przed moim pokojem jak slup.-Co dzisiaj robiles?- zapytal z usmiechem siadajac obok mnie na luzku.-A co ty taki pogodny? Przeciez "grzeczny" Niall nie poszedl do szkoly.- powiedzialem kryjac smiech.-Oj tam.. nie wiem jak mysla inni, ale dla mnie to tylko jeden dzien. Nic i tak przeciez nie bylo nowego.- odpowiedzial.-A wiec, co dzis robiles?-ponowil swoje pytanie.-No wstalismy o 6. To znaczy ja wstalem a ja ja obudzilem.-Jak to? Po co?- zapytal marszczac brwi.-No bo sprawdzalem co wszyscy robia.- odpowiedzialem. Chwile pomyslalem i cos mi sie przypomnialo. -Harry, dlaczego jak spales to obejmowales Mihaline, a ona ciebie?- zapytalem tym razem ja.-Emm.. najpierw dokoncz to co zaczoles i potem pogadamy.- odpowiedzial szybko. Postanowilem tak zrobic.-No wiec niechcecy ja obudzilem no i ona postanowila wyjsc z samego rana. No i poszlismy...zwiedzac Londyn. Tam wiesz.. jeszcze sniadanie, lody, obiad, gofry... Taki relaksik.- odpowiedzialem i powolnie sie usmiechnolem wspominajac te chwile.-A dlaczego Gabby wygladala na nieobecna kiedy od ciebie wychodzila?- zadal kolejne pytanie.-Eeee...- zaskoczyl mnie. Kompletnie nie wiedzialem czy powiedziec mu prawde czy zachowac to dla siebie...-Mi mozesz zaufac. Jzeli nie chcesz zebym im mowil co dzisiaj robiles zalatwione. Jezeli nie chcesz mowic dlaczego ona tak wygladala spoko.- powiedzial jak to ona zawsze na luzie.-Dzieki Harry.. Nie mow im narazie.. Wole sam... A co do Gabby.. Uhg, Liam bedzie wsciekly.- odpowiedzialem opadajac pecami na lozki i chowajac twarz w dloniach. Postanowilem, ze dokoncze.-Pocalowalem ja.- powiedzialem i lekko spojzalem na mojego przyjaciela. Wygladal na troche zaskoczonego, ale sie usmiechnol.-Ohh, Niall.. - powiedzial przez smiech.-No i co w tym jest takiego smiesznego? Lepiej powiedz mi co sie dzieje pomiedzy toba i Michalina.- kiedy wypowiedzialem te slowa natychmiast przestal sie smiac, a jego twarz miala kamienny wyraz twarzy.-Powiedziales, ze wrocimy do tego tematu. Teraz slucham.- powiedzialem plotac moje rece na wysokosci mojej klatki piersiowej. -Eeemm.. No bo ten...- zacinal sie.-Ze mna nie ma tak latwo. Nie powiem nikomu, ale musisz mi powiedziec.- odpowiedzialem.-No bo to jest tak.. nie zrozumiesz tego bo ty wszystkiego nie wiesz. Nie chce jej zranic.- odpowiedzial i zrobil to co ja wczesniej czyli zucil sie na luzko u schowal twarz w dloniach.-Dam ci rade...Widac, ze ona tez cie lubi.. Moze ja gdzies zapros? Tak bez tych waszych prob i w ogole...Mam pomysl!- powiedzialem z preblyskiem w myslach.-No co gieniuszu?- zapyal.-Ja zaprosze Gabby, a ty Michaline. Bedzie git.. Tak jak to sie mowi podwujna randka.- powiedzialem w pewnym stopniu dumny z siebie.-Niall...- na poczatku zaczol zrezygnowany, ale potem chumor nagle mu sie poprawil.-To swietny pomysl.- powiedzial juz radosniej.-A wiec sluchaj jak zrobimy.- zaczol mowic mi swoj plan.
*nastepny dzien*
-Gabby, zaczekaj!- krzyknolem do dziewczyny na koytazu szkolnym kiedy kierowala sie do pokoju lunch'u.-Hmm?- zapytala zatrzymujac sie i odwracajac w moja strone.-Mam pytanie.. Co robisz w sobote wieczor?- zapytalem z chytrym usmieszkiem.-Teraz spedze go z toba.- powiedziala z usmiechem i dala mi szybkiego calusa w usta. Ja tak jeszcze chwile stalem z usmiechem, kiedy ona szka dalej. Szybko ja dogonilem i poszlismy zjesc lunch razem.
Z perspektywy Michaliny
-Michalina, mozemy porozmawuac?- zapytale mnie Harru kiedy szlismy na lunch z Angie, Zayn'em i Liam'em.-Jasne.- odpowiedzialam i zatrzymalam sie z nim. Kiedy reszta juz odeszla zaczol mowic dalej.-W sobote masz zdejmowanie gipsu?- zapytal jakby nigdy nic.-Nomc..-To pojde tam z toba. Potem gdzie gdzies zabieram.- powiedzial z lobuzerskim usmieszkiem.-Ale nie bedzie tak jak ostatnio?- zapytalam przez smiech, poniewaz przypomniala mi sie sytuacja u jego dziadkuw i w domku na drzewie.-Nie.. teraz nie bedziemy cwiczyc spiewania.- odpowiedzial dumny i ruszyl dalej. Szybko podazylam za nim.
*sobota*
Ze snu wybudzily mnie promienie sloneczne przbijajace sie przez moje zaslony. Leniwie otwozylam oczy i spojzalam na zegarek. 12:13. Niezle Michalina.. Dlugo sobie pospalas. Usiadlam na lozku, ale jeszcze z niego nie wstalam. Rozejzalam sie po pokoju.. nic. Biale sciany, kilka plakatow moich idoli (One Direction, Justin Bieber, Ed Sheeran, Cher Llyod, Taylor Swift), bourko i szafa na ubrania. Wlasnie... w co ja sie dzisiaj ubiore? Harry zaprosil mnie na prawdziwa randke. Nadal to jeszcze do mnie nie doszlo, ze ona rowniez mnie lubi. Juz podchodzilam do szafy kiedy nagle dostalam sms'a. Podeszlam do bourka, wzielam telefon i ja przeczytalam.
-Bede po ciebie za godzine. Pojedziemy do szpitala na zdjecie gipsu, a potem bedziesz miala niespodzianke Ubiez sie w jakies rzeczy z One Direction World. Puzniej ci wytlumacze. Harry xx. - ok? Mam ubrac rzeczy z 1D? To nie jest codzienne, ale jak poprosil to tak zrobie. Co mi szkodzi? Przeciez i tak ide ze slynnym Harry'm Styles'em. Wyciagnelam z szawfy moj stroj i go ubralam, wczesniej zalatwiajac poranna toalete. Zeszlam na dol, ale nikogo tam nie zastalam. David najprawdopodobniej jeszcze spal, poniewaz samochod stal na podjezdzie, a zadnej karteczki do mnie nie zostawil. Spojzalam na zegarek- rowna 13. Harry zaraz powinien byc. Poszlam na gore, wyciagnelam jakas torbe z szafy i spakowalam tam najpotrrzemniejsze rzeczy. Ubralam bejsbolowke i zeszlam spowrotem na dol. Kiedy postawilam noge na ostatnim stopniu schodow uslyszalam pukanie do drzwi. Nalozylam byuta na zdrowa noge, a drugiego schowalam do na puzniej. Otworzylam drzwi i ujzalam tam szczesliwego Hazze. Kiedy mnie zobaczyl wygladal lekko na zaskoczonego moim wygladem.
-Sam chciales , zebym sie tak ubrala.- powiedzialam chlopakowi z usmiechem i wystawilam mu jezyk. Wyminelam go, zemknelam drzwi.
-To idziemy? Chce to miec za soba.- pospieszylam go. Odrazu sie ocknol i ruszyl w moja strone. Otworzyl dla mnie drzwi i wsiadlam do jego samochodu. Zapielam pas bezpieczenstwa i czekalam, za Harry wsiadzie na miejsce kierowcy. Czekalam jeszcze chwile, ale nadal go nie bylo. Wyjzalam przez okno i wlasnie konczyl rozmowe telefoniczna. Szybko wrocilam na swoje miejsce. Harry tym razem juz siedzial na swoim miejscy i zapalal silnik. Kiedy juz to zrobil ruszyl w strone pobliskiego szpitala, ktory byl jakies 20 minut drogi. Jechalismy w ciszy. Wlaczylam radio. Nagle zaczelo leciec One Way Or Another . Zaczelam podspiewywac sobie pod nosem.  Puzniej doloaczyl do mnie Harry. Podglosnilam troche ton glosu. Kiedy piosenka sie skonczyla nagle ucichlismy. Zrobilo sie troche niezrecznie.
-Nie wiedzialem, ze masz az tyle ubran z naszego zespolu.- powiedzial prubujac ukryc swoje rozbawienie.- A najbardziej podoba mi sie napis na twojej bejzbolowce.- powiedzial juz troche powazniej.
-Dziekuje.- odpowiedzialam cicho, lekko zawstydzona puscilam glowe i nerwowo zaczelam bawic sie swoimi palcami. Z zamyslenia wyrwal mnie znajomy glos. Nie byl to jednak glos Harre'go. Uslyszalam w radio kolejna piosenke. Spiewana byla ona przez Justin's Biebie'a.
-Lubisz go?- zapytalam nagle, nawet nie wiem po co. Zmarszczyl brwi w niezrozumieniu.-Czy lubisz Justina?- powtuzylam pytanie tak, aby mogl je lepiej zrozumiec.
-Emmm... Lubie jego piosenki. A prywatnie to spoko gosc. Poloczenie Niall'a i Zayn'a.
-Tia.. Prywatnie.- powiedzialam wydychajac spora mase powietrza z moich pluc.
-O co chodzi?- zapytal ponownie lekko rozbawiony. Czy ja naprawde jestem taka smieszna?!
-Chodzi o to, ze ty wszystkich znasz prywatnie... A zreszta nie wazne. Za ile bedziemy na moejscu?- zapytalam zmieniajac temat.
-Za 3 minuty... A ty go lubisz?- zapytal mnie chlopak.
-Justin'a?- zapytalam aby sie upewnic. Pokiwal glowa na zgode. -Tak. Zawsze chcialam isc na jego koncert, albo na spotkanie z fanami, ale w Irlandii jako nie bylo okazji, a do Londynu przeciez bym nie jechala..- dokonczylam swoja wypowiedz i odwrocilam glowe w strone okna. Zobaczylam, ze wjezdzamy na parking szpitalny wiec rozpielam swoj pas. Harry zaparkowal i wyszedl pierwszy. Tez chcialam to zrobic, ale drzwi byly ablokowane. No fajnie... Nie czekalam dlugo, az chlopak otworzy mi drzwi i wyciagnie do mnie reke, aby pomoc i wyjsc z pojazdu... Siedzielismy juz w poczekalni. Nie moge doczekac sie, kiedy nareszcie zdejma mi ten gips.
-Michalina Kosz.- powiedziala dosc wysoka, jak na moj wiek starsza kobeta. Wstalam z krzeselka i ruszylam w strone gabinetu doktora. Jeszcze zpojzalam na Hazze z usmiechem i chowalam sie za powlaka drzwi. Po 30 minyach wyszlam juz normalnie bez gipsu. Podeszlam do chlopaka siedzacego w tym samym miejscu.
-I co? Idziemy?- zapytalam wyciagajac do niego reke.
-Nawet nie wiesz jak sie ciesze, ze nie masz juz tego na nodze.- odpowiedzial z usmiechem i zlapal moja dlon. Pomoglam mu wstac i chcialam juz wziiac swoja reke, ale mi na to nie pozwolil. Szlismy obok siebie ze splontanimi palnami. Szczeze mowiac bylam bardzo zaskoczona. Poczulam te glupie motylki w brzuchu i przez dol mojego kregoslupa przeszly przyjemnie ciarki. Doszlismy do samochodu i jak bylo to jakies 40 minut temu, Harry otworzyl dla mnie drzwi i tym razem pomogl mi siasc do swojego samochodu. Czylam nareszcie ulge na swojej stopie.
-To gdzie teraz jedziemy?- zapytalam chlopaka kiedy zapinalam pas bezpieczenstwa.
-Niespodzianka. Bedziemy tam za okolo 2 godziny.- odpowiedzial z chytrym usmieszkiem i ruszyl w droge.
-Powiesz mi teraz, po co mialam sie tak ubrac?- zapytalam z lekkim rozbawieniem ogladajac swoj ubiur.
-Sama zrobilas takie kolory spodenek?- zapytal zmieniajac temat. Wiedzialam, ze nie warto marnowac swoich nerwow na rozmowe z nim na ten temat bo i tak bedzie to ciagle wymijal.
-Tak. Zle wyglada?- zapytalam spogladajac na swoje nogi.
-Niall sie ucieszy.  - odpowiedzial z usmiechem. Juz wiedzialam o co chodzi. Jedna strona z flaga Irlandii, a druga z flaga Wielkiej Brytanii.
-No to fajnie.- odpowiedzialam i zaczelam ogladac widoki za oknem. Zczynalismy juz wyjezdzac z miasta.

Kiedy juz bylismy na miejscu Harry ponownie otworzyl dla mnie drzwi i pomogl mi wysiasc.
-A wiec zrobimy tak. Musisz pujsc tam.- pokazal mi miejsce palcem- potem ustac w kolejce i powiediec ochroniazowi swoje imie. Ja skocze do lazienki za potrzeba i zaraz do ciebie dolacze.- odpowiedzial w popiechu i gdzies odszedl. Pokierowalam sie w miejsce, ktore wczeniej wskazal mi palcem. Zyczwiscie, byla tak nie az tak duza, ale kolejka. Odczekalam 5 minut, ale chlopak jeszcze nie przyszedl. Musialam juz wchodzic do srodka.
-Imie?- zapytal postawny, wysoki meszczyzna.
-Michalina Kosz.- odpowiedzialam troche speszona.
-Zaprasam do srodka. Niech usiadzie pani na miejscu 15, w rzedzie pierwszym, w sektorze F1.- powiedzial i wreczyl mi jakas plakietke. Zaniepokoilam sie, gdzie jest Harry, ale uznalam, ze sobie poradzi. Przeciez, to Harry Styles, prawda? Rzad 3..Rzad 2.. Rzad 1.. Weszlam w jego glab i pokierowalam sie na miejsce 15. Wygodnie usiadlam na krzeselku i zaczelam rozgladac sie po otoczeniu. Cos mi tu nie pasowalo. Duzo dziewczyn ubranych tak jak ja, przed moim siedzeniem wielka scena. Zajzalam w jej glab i zobaczylam perkusje 1D. Juz wiedzialam co sie dzieje. Z wrazenia otworzylam swoja buzie, ale szybko ja zamknelam poniewaz chlopacy wybiegli na scene. Wszyscy zaczeli piszczec poza mna. Spojzalam na Harrego ubranego w ogole inne ubrania. Byl taki wesoly jak nigdy. Spojal na mnie z rozbawieniem w oczach a ja lekko spiorunowalam go wzrokiem. Cala piatka do mnie pomachala. Czyli wszystko zaplanpwali...
-Hejka wszystkim!- zaczon Niall.
-Bardzo cieszyby sie, ze chcieliscie dzisiaj tutaj przyjsc i pospiewac z nami.- dopowiedzial Liam.
-A wiec zaczynajmy.- powiedzial Harry i zaczeli grac Kiss You. Wszyscy zaczeli piszczec. Tym razem juz razem ze mna. Potem bylo Live While We're Young, One Thing, Rock Me, She's Not Afraid, Summer Love i jeszcze inne. Teraz spiewali Little Things. Podczas tej piosenki czulam jak Harry ciagle sie na mnie parzy. Poczulam sie lekko skrempowana. Popatrzylam na reszte zespolu. Ciagle patrzyli za kulisy. Co chwile odwracali glowe w ta i wew ta. To bylo dziwne. Kiedy piosenka sie skonczyla poraz setny juz wszyscy zaczeli piszczec. Tym razem nie ja. Ja tylko sie usmiechalam. Nadal nie dotarlodo mnie, co ja tu robie. Na sam koniec spiewali What Makes You're Beautiful. Kiedy Harry zaczol spiewac swoja solowke przypomnialam sobie, jak pierwszy raz spiewalismy ja razem u mnie w pokoju.  Nawet nie zobaczylam kiedy chlopacy pozegnali sie z publicznoscia i zeszli za scene. Jak najszybciej opuscilam swoje miejsce, aby dostac sie do samochody Harrego w jak najzybszym tempie. Musialam na niego nakrzyczec, ze mi nie powiedzial i przytuic w oznaki slowa "dziekuje". Chwile puzniej juz bylam tam gdzie chcialam czyli przed samochodem chlopaka. Nagle ktos zakryl moje oczy od tylu. Odwrocilam sie i ujzalam wszystkich moich bliskch. Cale One Direction, Angie, Chris, Gabby, David, Elenaour i Danielle.
-Wszystkiego najlepszego!!!- krzykneli wszyscy i doslownie zucili sie na mnie. Czekaj.. zapomnialam! Dzisiaj sa moje 18 urodziny! Michalina, modrzejsza juz chyba byc nie mozesz...
-Podobaja mi sie twoje spodnie.- powiedzial Niall. Spojzalam na Harry'ego i wybuchlismy smiechem.
-Co takiego powiedzialem?- zapytal zdezorientowany blondyn.
-Dziekuje, mi tez sie podobaja.- odpowiedziaam uspokajajac swoj smiech.
-Dziekuje wam wszystkim. Nie spodziewalam sie, nawet sama zapomnialam.- powiedzialam kiedy przytulilam juz kazdego po koleji. Wszyscy dali sobie jakies spojzenia i poszli w swoje strony. 
-Choc, jedziemy jeszcze w jedno mijesce.- pospieszyl mnie Harry. Szybko wsiedlismy do samochodu i ruszlismy w kolejne nieznane dla mnie miejsce. 
-Skad wiedziales? Skad wiedziales, ze chce isc na wsz koncert?- zapytalam patrzac naa chlopaka.
-Pamietasz jak kiedys szlas do szkoly z Angie i Chris'em? Co wtedy Chric rozmawial przez telefon? Uslyszalem to co mowisz do Angie. - powiedzial zadowolony z siebie. 
-A teraz gdzie jedziemy?- zapytalam poraz kolejny podczas tego dnia.
-Na mala imprezke. Pezeciez trzeba uczcic twoje 18 urodziny. Jest to w takiej knajpce, a potem bedziemy mieli nocleg. Do Londynu wrocimy jutro na obiad.
-Ty to masz wszystko zaplanowane...
-No, a jak. Dla ciebie musi byc  jak najlepiej.- pusniej juz nic sie nie odzywalismy. Na miejscu bylismy 5 minut puzniej. Ugh.. drzwi znowu zamkniete. Harry poraz kolejny pomogl mi wysc, ale przy moich dwuch lewych nogach orknelam sie i spadlam prosto na niego. Zlapal mnie w ostatniej chwili... Weszlismy do srodka. Wszyscy juz tam byli.
-Imprezke czas zaczac!- krzyknol DJ Malik i zaczela grac muzyka. Wszedzie byly jekies przekaski i alkochol. Nie przepadam za nim. Napewno nie bede go pila. Spojzalam szybko na godzine w telefonie-21
:19. Chlopacy zaczeli sie wyglupiac wiec poszlam do dziweczyn troche poplotkowac. Po pultorej godzuny Louis i Zayn ledwo trzymali sie na nogach. Niall i Harry tez byli upici, ale jeszcze mogli trzezwo myslec. Liam nic nie pil, tak jak ka. Danielle, Angie i Elenoaur wypili kilka malych drinkow. Gabby byla w takim samym staanie jak Harry i Niall. Moj brat pil tylki piwo wiec jemu nic nie jest.
-Harry, jestem zmeczona.- probowalam przekrzyczyc muzyke.
-Masz klucz.. pujdz w prawo do windy i pojedz na 3 pietro. Tam znajdziesz pokuj. zaraz do ciebie przyjde.- powiedzial jak najglosniej mogl. Odeszlam od niego i pojechalam na gore. Weslzam do pokoju i pierwsze co zrobilat to poszlam do lazienki. Kiedy juz z niej wyszlam zobaczylam Harrego rowalonego na calym lozku. Spal. Jutro napewno bedzie ial lekkiego kaca. Z uwagi na to, ze w pokoju bylo tylko jedno, dwuosobowe lozko, wcisnelam sie obok niego i odrazy odplynelam w piekny sen.

Siema!! Co tam? Oto 13.. Srednio mi sie podoba no, ale jest.. Troche wczesniej go dodalam niz mowilam bo jest czwartek XD Moze dzieki temu dodam kolejny jeszcze w ten weekend. W kolejnym bedzie cos czego napewno sie nie spodziewacie, cos czego jeszcze na tym blogu nie bylo i cos... z reszta sami zobaczycie :) Moze ktos sie domysli, ale nie wiem..Nie dalam wam wiele informacji :P Moge powiedziec tylko tyle, ze znam wiele oso, ktore czytaja rozne blogi i najbardziej wyczekuja na ten moment... Nie gwarantuje, ze 14 rozdzial bedzie moim najlepszym, ale postaram sie go napisac. Mysle, ze niektuzy sie domyslaja.. przynajmniej ci, ktorych znam :P Napiszcie mi prosze w komentarzu cie rozdzial wszedl dlugi czy krotki, ok? POZDRAWIAM! 

środa, 5 czerwca 2013

Notka

Hejka :) Dziekuje za te 3 komentarze pod 12 rozdzialem. Jestescie naprawde kochani. Zapraszam do doloczenia sie do oberwatorow mojego bloga. Dziekitemu bedziecie mogli wiedziec kiedy dodalam rozdzial. Jezeli chciecie mozecie podac mi rowniez swoje twittery :) Jezeli chcecie mnie follw to moj jest @chanel99_99 Jest jeszcze jedna sprawa. Niedlugo pojawi sie nowy wyglad bloga bo szczeze mowiac ten mi sie bardzo nie podoba. Bede miala nowy naglowek, ktory zaprojektuje dla mnie Angelika, ktora przy okazji chce pozdrowic i bardzo podziekowac, ze jestes ode mnie od poczatku i kazesz mi szybciek pisac <3
To tyle na dzisiaj.. mysle, ze rozdzial 13 pojawi sie w ten weekend :)

wtorek, 4 czerwca 2013

Rozdzial 12

Z perspektywy Michaliny
-Wezcie ja!- krzyknol Niall kiedy otworzyl drzwi od pokoju Harry'ego. Nagle odskoczylismy od siebie.-Ja chce zjesc, a ona chce sie bawic!-kontynuowal blondyn.-Wiecie, ze ja kocham, ale jezeli o jedzenie chodzi to lepiej nie przeginac.- dokonczyl i podal nam Lux.
-Ok stary, nastepnym razem zapukaj, a nie sie drzesz.- powiedzial Harry i zamknol za nim drzwi. Ja jeszcze chwile stalam w bezruchu. Nie do konca dotarlo do mnie co jeszcze kilka sekund temu sie stalo, a raczej prawie stalo...
Z perspektywy Niall'a
Naprawde kocham to male dziecko, ale ja musze cos zjesc. Bez jedzenia nie wyrobie. Poprostu juz tak mam... Wszedlem do kuchi postanowilem zajzec do lodowki. Otworzylem ja i zaswiecilo mi praktycznie pustka. Pamietam, ze patrzylem tutaj jeszcze 30 minut temu i nie bylo az tak malo produktow. Zostaly mi marne kanapki z szynka. Postanowilem je zrobic i pojsc na gore zapytac co sie stalo z cala zawartoscia lodowki. Wiem, ze to glupi powod, ale ja tego tak nie zostawie. Kiedy skonczylem posilek poszlem do Harry'ego, Michaliny i Lux. Wszedlem po cichu. Malutka usypiala przy spiewie Harry'ego, a Michalina podeszla do mnie i razem ze mna wyszla z pokoju i po cichu zamknela drzwi.
-Co sie stalo?- zapytala oddalajac sie od pokoju.
-Braliscie moze jakies jedzenie z lodowki? Pytam, bo poszedlem zrobic sobie jedzenie, a nie mialem za wielkiego wyboru, a wiem, ze jeszcze godzine temu tak nie bylo...
-Gabby wziela dosyc sporo jedzenia. Mozesz pojsc do niej i sie zapytac.- odpowiedziala mi dziewczyna i odwrocila sie, poniewaz Harry wyszedl z pokoju.

-Umm..Moge wejsc?-zapytalem kiedy zapukalem do pokoju Gabby.
-Prosze!-odkrzykela dziewczyna. Kiedy otworzylem drzwi zobaczylem “moje” jedzenie na jej lozku.- Co tam?- zapytala tak jakby nigdy nic i wziela pierwszy gryz banana.
-Mozesz mi troche oddac jedzenia? Jestem glodny.- powiedzialem najspokojniej jak moglem, zeby jej jakos nie zdenerwowac. Jeszcze jej dobrze nie znalem.
-Nie za bardzo.No wiesz.. je tez jestem glodna, a trzeba miec jakies zapasy. – powiedzila z usmiechem.
-Robisz sobie zapasy ?!- zapytalem zaskoczony.
-Wiem, ze dziwne.- powiedziala.
-Co ty gadasz? To wspaniale! Nareszcie nie jestem sam w tym okrutnym swiecie.- odpowiedzialem i usiadlem obok niej.- A wiec co chcesz, zeby oddac mi polowe tego co masz?- zapytalem patrzac na nia.
-Hmm…- Gabby udawala, ze mysli przy okazji konczac jesc swojego banana.-Az polowe? To bedziesz musial mnie gdzies jutro zabrac. Pokazac Londyn.. Podczas szkoly.- odpowiedziala z chytrym usmieszkiem.
-Ale nie mozemy pujsc na wagary.. Przynajmniej ja nie chodze.- powiedzialem lekko zmieszany.
-No to nie bedzie jedzenia, panie Horanie.- powiedziala i oddalila je ode mnie.
-Nie, nie, nie… poczekaj.- powiedzialem pospiesznie. Po co ja to robie?! Jedzenie nie jest warte!-Pujde jutro z toba. Ale nikomu nic nie mow.- powiedzialem.
-Jesne. To ja powiem, ze sie nagle zle poczulam… A ty?- zapytala spogladajac na mnie.
-Powiem, ze musialem isc do studia. – powiedzialem, ale watpilem, zeby sie nabrali.
-No to budz mnie o 10.- powiedziala z usmiechem. Juz wychodzilem z jej pokoju kiedy krzyknela Horan. Odwrucilem sie i zlapalem jablko.
-To taki maly kredyt.- odpowiedziala. Usmiechnolem sie, wziolem gryza i wyszedlem.

Nastepnego dnia obudzilem sie dosyc wczesnie, bo okolo 6. Nie wiem dlaczego.. Inni jeszcze spali, poniewaz lekje byly na 9 wiec poszedlem zobaczyc jaka sytuacja. Moj pokuj jest naprzeciwko Harry'ego wiec tam poszedlem najpierw. Uchylilem lekko drzwi i ujzalem Michaline, Harry'ego i Lux lezacych razem na dosc duzym lozku Hazzy. Smiesznie to wygladalo, poniewaz Lux miala noge na glowie Hazzy, a Michalina miala glowe na jego klatce piersiowej, natomiast Harry jedna reka obejmowal Michaline a druga trzymal mala blondynke. Dziewne, ze Michalina i Harry nie sa razem.. Jakby ktos ich nie znal mogby pomyslec, ze sa para. Kiedy skonczylem ich ogladas zamknolem lekko drzwi i udalem sie do pokoju Zayn'a. Nie bylo go w srodku. Louis'a i Liam.'a rowniez. Pewnie zostali tam, gdzie sie udali, czyli u swoich dziewczyn. Postanowilem udac sie do Gabby. Tak jak wzesniej lekko uchylilem drzwi i wystawilem glowe w ich szpare. Dziewczyna slodko spala przytulona w poduszki. Usmiechnolem sie sam do siebie nawet nie wiem dlaczego. Juz mialem zamykac drzwi kiedy uslyszalem swoje imie.
-Niall?- zapytala Gabby zaspanym glosem kiedy delikatni siadala na lozko.
-Przepraszam, nie chcialem cie obudzic.- powiedzialem i wrocilem do pomieszczenia.
-Co cie do mnie sprowadza?- zapytala przeciagajac sie.
-Wstalem wczesnie, wiec sprawdzam co ze wszystkimi.- odpowiedzialem bez zadnych emocji.
-I jak tam?- zapytala juz troszeczke bardziej przytomna.
-Tak jak wczoraj. Zayn'a, Liam'a i Louis'a nie ma. Harry, Michalina i Lux spia.-dziewczyna wstala z lozka jak popazona i podeszla do szafy.-A tobie co sie stalo?- zapytalem robiac pytajacy wyraz twarzy.
-Jezeli nikogo nie ma, a reszta spi to najlepszy moment, zeby wyjsc. Nikt nie zobaczy.. lepiej dla nas.- oznajmila i ruszyla w strone lazienki, ktora miala w pokoju.- Zaczekaj sekunde.- powiedziala i zamknela za soba drzwi. Ja wygodnie usiadlem na jej lozku. Odczekalem 5 minut i dziewczyna wyszla z pomieszczenia juz ubrana w normalne ubrania.
-Idziemy?- zapytala z usmiechem. Skad ona ma tyle energii?
-Jesne.- powiedzialem leniwie wstajac i podchodzac do drzwi. Puscilem ja pierwsza, a potem stalismy juz na dole zakladajac buty. Wcisnolem swoje nike na stopy i delikatnie zamknolem drzwi frontowe. Zakluczylem je i ruszylem do samochodu, w ktorym siedziala juz dziewczyna.
-To gdzie chcesz najpierw?- zapytalem przekrecajac kluczyk w stacyjce.
-Wszystko zalezy od ciebie. Ty tutaj mieszkasz. Mamy caly dzien.- oznajmila i przesunela swoje oparcie siedzenia troszeczke do tylu. Nic juz jej nie odpowiedzialem i poprostu ruszylem w droge. Szczeze mowiac nie wiedzialem gdzie chce jechac. Wiem tylko tyle, ze zmiezalem do centrum miasta. Z uwagi na to, ze jest dopiero 7 rano na drodze nie bylo jeszcze tak wiele samochodow. Ludzie nie wyszli jeszcze do pracy, ani do szkoly. Zaparkowalem przed parkiem, na parkingu i wylaczylem silnik.
-Jestes glodna?- zapytalem patrzac na dziewczyne odpinajaca swoj pas bepieczenstwa.
-Zawsze.- odpowiedzila i wyszla z mojego pojazdu. Zrobilem to samo i podeszlem do niej.
-No to mozemy isc tam.- powiedzialem i wskazalem na budynek kilka metrow przed nami.-Maja tam naprawde swietny zestaw sniadaniowy.- dodalem.
-Zaraz sie przekonamy.- odpowiedziala i ruszyla w tamta strone. Nie czekalem dlugo i szybko dorownalem jej kroku. Weszlismy do srodka i usiedlismy przy stoliku. Ja juz wiedzialem co chce poniewaz zawsze tam jem kiedy mamy proby, czy cos w centrum. To moje ulubione miejsce, oczywiscie poza Nandos.
-To co bierzesz?- zapytlem kiedy dziewczyna odlozyla karte na stol.
-Moze ta kanapke niespodzianke. - odpowiedziala i wstala od stolu.
-A ty gdzie idziesz?- zapytalem zdziwiony.
-Zamowic, a tobie co wziac?- zapytala wyciagajac cos ze swojej torby. Po chwili uswiadomilem sobie, ze to portfel.
-Zaczekaj tutaj. Ja pujde.- powiedzialem i rowniez wstalem. Dziewczyna nic juz nie komentowala i poprostu spowrotem usiadla na swoje miejsce. Ja poszedlem do lady, przy ktorej stal moj stary znajomy.
-Hej Niall, co tam u ciebie?- zapytal meszczyzna okolo trzydziestki.
-Jakos tam idzie Matt..To co zwykle dla mnie i ta kanapke niespodzianke dla niej.- powiedzialem i lekko spojzalem na dziewczyne, ktora robila cos przy swoim telefonie.
-Twoja dziewczyna?- zapytal wbijajac cos na kase sklepowa. Poczulem sie troche dziwnie. Tak naprawde jej nie znalem.
-Znajoma.- odpowiedzialem i podalem mu pieniadze.
-Zawolam was jak bedie gotowe.- oznajmil i wydal mi reszty.
-Dzieki.- odpowiedzialem i wrocilem do stolika. Panowala niezreczna cisza wiec postanowilem ja jakos przerwac.
-Opowiec mi cos o sobie.- powiedzialem jakos dziwnie stanowczo. Dziewczyna spojzala sie na mnie pytajaca. Szybko zaczolem sie poprawiac.- To znaczy, bo malo cie znam, a jezeli teraz z nami mieszkasz chcialbym cie nardziej poznac.
-Co chcesz naprzyklad wiedziec?- zapytala.
-Co lubisz robic, jakie masz zainteresowania, co sprowadza cie do Londynu...
-A wiec jak juz wiesz lubie jesc, cwiczyc czyli biegac i grac w rozne sporty.. zainteresowan raczej zadnych nie mam, a tutaj przyjechalam bo moi rodzicd chca mi "pomoc".- powiedziala pokazyjac slowo pomoc w dwu cudzyslowach zrobionych z palcow w powietrzu.
-Nie rozumiem?- zardziej stwierdzilem niz zapytalem.
-Aaa... bo tam w szkole ciagle cos ode mnie chcieli i czesto tam wdawalam sie w bojki, potem alkochol i narkotyki.- powiedziala bez emocji. Zrobilem bardzo zaskoczona mine. Dziewczyna szybko to zauwazyla i zaczela mowic dalej.
-To znaczy ja nie pije i nie cpie. To tam raz sprubowalam, a oni mysla, ze juz zle dziecko jestem. Prawda, bic to bilam dla przyjemnosci bo mialam dosc tych klamcow i ludzi ktozy ciagle mnie ponizali. Tego nie zaprzecze, ale co do picia to skonczylo sie na piwie na imprezkach, a narkotyki poprostu mialam w swoim pokoju.. byly one mojego kumpla, zebym mu przechowala.- dokoczyla. Moja twarz trochetak jakby zlagodniala. Kiedy Gabby to zobaczyla rowniez troche sie uspokoila.
-Niall!- uslyszalem znajomy glos meszczyzny.
-Ja pujde. - powiedziala Gabby i ruszyla po nasz posilek. Ja siedzialem jak sparalizowany. Bujki? Narkotyki? Nigdy bym sie nie spodziewal, ze w rodzinie Liam'a beda tekie problemy. U TEGO Liam'a? NIGDY... Dziewczyna wrocila i podala mi moja jajecznice.
-Jestes okey?- zapytala biorac pierwszego gryza kanapki.
-Jasne, poprostu nie myslalem, ze ty..no wiesz.. przeciez Liam taki nie jest.- odpowiedzialem zaczyajac jesc moj posilek.
-No to moze teraz ty opowiedz mi cos o sobie.- zaproponowala.
-Coz... Jestem Irlandczykiem, kocham grac na gitarze, spiewam...
-A moze cos czego nie wie polowa swiata?- zapytala udawajac lekke poirytowanie.
-No nie wiem... nigdy nie opowiadalem nikomu nic o sobie.. ludzie sami mnie poznaja- odpowiedzielm konczac juz sniadanie.
-To mam nadzieje, ze dzisiaj cie troche poznam.-odpowiedziala rowniez konczac swoje sniadanie. Wstalismy od stolu i wyszlismy z knajpki wczesniej zegnajac sie z moim przyjacielem. Dziewczyna zaczela szukac czegos w torbie. Chwile puzniej zobaczylem, ze qyciaga z niej pieniadze. Odrazu wiedziqlem o co chodzi i zainterniowalem.
-Schowaj spowrotem. Ja stawiam dzisirjsze sniadanie.-powiedzialem i odsunolem jej reke z banknotami.
-Ale Niall..-zaczela, ale jej przerwalem.
-Zadne ale. Co chcesz pierwsze zobaczyc?-zapytalem zmieniajac temat.
-Zawsze bardzo chcialam zpbaczyc Big Ben i pujsc na ta kolejke obok niego.-odpowiedziala chowajac to co wczesniej wyciagnela.
-Choc za mna. Latwo mozemy przejsc przez ten park i bedziemy na miejscu. Tylko najpierw musze isc po cos do samochodu.-poinformowalem Gabby i z samochodu wyjolem okulary przeciw sloneczne oraz moja upubiona czapke z daszkiem. Na to zalozylem kaptur.
-A to po co?- zapytala moja towazyszka.
-Zeby nikt mnie nie rozpoznal. Chyba nie chcesz zwiedzac z tlumem piszczacych dziewczyn.-odpowiedzialem idac w strone parku. Puzniej juz nic nie odpowiedziala. Szlismy w kompletnej ciszy. W parku nie bylo ani jednej osoby poza mna i Gabby. Jest 8:30 wiec co sie dziwic.
-Dlaczego poszedles do X-Factor'a?- zapytala nagle dziewczyna nie odwracajac glowy w moja strone.
-Sam nie wiem. Szczeze mowiac to moze z nudow. Moze chcoalem jakis nowych doznan? Nie mialem planow, zeby byc jakas gwiazda czy cos...
-A chcesz nia byc?-zadala kolejne pytanie. Dlaczego ona jest taka tajemnicza?
-Jasne, ze tak. Wiesz, jak istnoeja ludzie ktozy kochaja cie za to co sam kochasz robic to wspaniqle uczucie. Racja, czasem jest tak, ze te piski za moimi plecami sa irytujace, ale granie koncertow jest poprostu magiczne. Robie to co kocham, a przy okazji wyglupiamy sie z chlopakami.
-Wlasnie...nie rozumiem. Dlaczego Liam zawsze mial tak dobrze? Niby dorosly, ale i tak moze zachowywac sie jak dziecko...- odpowiedziala troche jakby zasmucona tym faktem. Pomyslalem, ze musi miec ona troche ciezkie zycie. Wpadlem na pewien pomysl.
-Dzisiaj masz dzien wolny.-powiedzialem. Dziewczyna zmarszczyla brwi w niezrozumieniu.
-Dzisiaj masz dzien odpczynku. Zapomnij o tym co zle i kozystaj. A ka ci w tym pomoge.-wyjasnilem z usmiechem wymalowanym na twarzy.
-Wiesz co...Masz swietny pomysl. Ale pod jednym warunkiem.-odpowiedziala rowniez z usmiechem.
-Jakim?- zapytalem naprawde ciekawy.
-Ty bedziesz robil dzisiaj tak samo. Oboje bedziemy mieli taki odpoczynek od swiata.-wyjasnila.
-Okey.-odpowiedzialem. Czuje, ze pomimo tego, ze jestem na wagarach ten dzien bedzie udany.

Kierowalismy sie juz w strone kolejki. Naszczescie nikt mnie jeszcze nie rozpoznal. Gabby nie jest taka zla jak myslalem. Nawet zaczynam ja lubic. Stalismy w kolejce. W pewnym momencie zadzeonil do mnie telefon. Wyjolem go z kieszeni i spojzalem na dziewczyne. Pokiwala glowa abym go nie odbieral. Nawet nie spojzalem kto dzwoni. Wolalrm sie nie wczuwac. Poczekalem az skonczy dzwonic i szybko go wylaczylem. Kupilem bipety i wsiedlismy do wagonu.
-Masz lek wysokosci?- zapytala Gabby.
-Nie bardzo.. A ty ?-odpowiedzialem konczac pytaniem.
-Troszeczke.- odpowiedziala lapiac sie za barierke obok niej.
-Nic nam nie bedzie.-powiedzislem z promiennym usmiechem,zeby ja troche rozluznic. Jechalismy w gore . Bylismy juz na samej gorze
-Ale tutaj pieknie. - powiedziala dziewczyna. Nic nie odpowiedzialem tylko sie do siebie usmiechnolem rowniez ogladajac Londyn.
-Chcesz isc na lody? -zapyralem kirdy bylismy juz na ziemi.
-Jasne- odpowiedziala z usmiechem.

Wracalismy juz do domu poniewaz robil sie wieczor. Zaparkowalem samochod i wyszedlem z niego w tym samym momencie jak Gabby. Tak dobrze sie bawilem, ze nawet nie myslalem o konsekfencjach jakie mozemy poniesc. Wchodzilismy do domy rozbawieni calym dniem, z usmiechami na twarzach. Jak to przystalo puscilem ja pierwsza. Nie zdazylismy powiedziec ani slwa, poniewaz Liam zaczol krzyczek kiedy stal i czekal na nas w korytazu. Ja jeszcze nie wszedlem do mieszkania tak aby bylo mnie widac. Zatrzymalem sie i nadal nie bylo mnie widac. Postanowilem najpierw posluchac co ma jej do powiedzenia.
-Co ty sobie myslisz Gabby?! Ze bedziesz udawala chora i nie ujdziesz do szkoly?! Co to ma znaczyc? Nie mozesz tak robic, dziewczyno!- wykrzyczal jej prosto w twarz Liam, az reszta mieszkancow zanalzla sie na dole. Gabby juz miala cos odpowiedziec, ale ja zainterweniowalem tym samym jej przerywajac.
-To nie jej wina. Ja ja wziolem i nikt jej do tego nie namialem.- odpowiedzialem oschle patrzac na bardzo zdziwionego Liam'a. Reszta miala taki sam wyraz twarzy.
-Choc Gabby.- odpowiedzialem tym samym tonem, zlapalem dziewczyne za reke i wyminelismy cala grupke. Stali jak slupki chyba zabardzo zaszokowani faktem, ze ich Niall nie poszedl do szkoly. Weszlismy do mojego pokoju i odrazy zamknolem drzwi na klucz.
-Dlaczego to zrobiles? Dlaczego ich oklamales?- zapytala odrazu Gabby siadajac na moim luzku.
-Bo to nie twoj wina.- powiedzialem obojetnie siadajac obok niej.
-Ee.. wlasnie to moja wina. Ja dalam ten pomysl i ja cie zabralam z domu.- odpowiedziala.
-Nie robilas nic na sile. Nikt mnie nie zmuszal. A pozatym kto powiedzial, ze dzisiejszy dzien mi sie nie podobal?- odpowiedzialem z usmiechem patrzac sie na dziweczyne. Ona nic nie odpowiedziala tylko mnie przytulila. Bylem zdziwiony, ale odrazu go odwzajemnilem. 
-Dziekuje Niall... Tobie jednemu moge zaufac.- powiedziala oddalajac sie ode mnie i patrzc prosto w moje oczy. Nigdy nie zobaczylem jakie m piekne piwne teczowki. Takie czekoladowe.... Dziwnie sie czulem. Chcialem czegos wiecej.. ale czego? Nie musialem dlugo myslec, poniewaz bez namyslu ja pocalowalem. Co ja robie?- pomyslalem calujac ja. Odziwo ona go odwzajemnila. Czulem sie tak odbrze... Tak dobrze przy niej. Czulem jakby ona byla jakims aniolem. Dopiero teraz uswiadomilem sobie, ze nie poszedlem na wagary dla jedzenia, ale dla niej. W gre weszle nasze jezyki. Pocalunek byl calycza delikatny, ale stawal sie coraz bardziej namietniejszy. Przerwalo nam pukanie do drzwi. Oderwalismy sie od siebie jak popazeni.Spojzelismy na siebie zaskoczeni, takjakbysmy nie wiedzieli co przedchwila robilismy.. Szczeze mowiac, to tak jest..
-Moge wejsc?- zapytal....

Hejka! Co tam u was ludzie?! Jak sie odoba 12? Jak myslicie.. kto zapukal do drzwi? Co bedzie dalej? Prosze o komentarze, bo mysle, ze czytaja to tylko 2 osoby i troche mi z  tym zle... :(